Szklana podłoga w Mimozie
Rydułtowianin Kajetan Rak przywrócił do życia niedobczycką Mimozę, lokal o bogatej, również artystycznej, a nawet sportowej historii. Ze starej Mimozy, która obecnie funkcjonuje jako Stara Palmiarnia „Mimoza”, pozostał marmurowy barek i szklana podświetlana podłoga, która jednak została gruntownie zmodernizowana.
Mimoza bez wątpienia była najbardziej znanym lokalem górniczego miasteczka, którym Niedobczyce były do reformy administracyjnej roku 1975, w ramach której zostały włączone do Rybnika. Częścią tego wyjątkowego kompleksu, sąsiadującego z parkiem noszącym imię Henryka Czempiela, była efektowna botaniczna oranżeria. Na początku lat 60. znalazła się ona nawet na widokówce wydanej przez państwowe wtedy przedsiębiorstwo Ruch.
Ale w Mimozie przede wszystkim odbywały się po pularne imprezy muzyczne, często jazzowe, z udziałem wielu popularnych gwiazd sceny muzycznej. Powstał nawet zespół z Mimozą w nazwie.
To również tam w grudniu 1991 roku biznesmen Roman Niemyjski, który został właścicielem sekcji żużlowej wielosekcyjnego wtedy jeszcze ROW-u Rybnik, przedstawił duńskiego mistrza świata Jana O. Pedersena, którego zakontraktował do swojej drużyny.
Po raz ostatni część restauracyjna kompleksu, który współtworzy również segment hotelowy, została zmodernizowana w samym końcu XX wieku i w 1999 roku odnowiona Mimoza otworzyła swoje podwoje.
W pamiątkowej księdze gości, którą Kajetanowi Rakowi przekazał poprzedni gospodarz tego miejsca, znajdziemy zdjęcia z koncertów i wpisy największych gwiazd polskiej sceny muzycznej, m.in.: Hanny Banaszak, Anny Marii Jopek, Zbigniewa Namysłowskiego czy Jana „Ptaszyna” Wróblewskiego. W roku 2001 w Mimozie odbyły się koncerty zorganizowane w ramach kolejnej edycji Silesian Jazz Meetingu. Autorami ostatniego wpisu, pochodzącego z września 2007 roku, są muzycy zespołu De Mono.
W tamtym kształcie lokal działał podobno do roku 2016 roku. W ostatnich latach budynki stały już puste i niszczały. Kajetan Rak o możliwości wynajęcia lokalu wymagającego już remontu i modernizacji dowiedział się właściwie przypadkowo.
- Mieszkam w Rydułtowach, ale z pomocą mojej rodziny i znajomych zorientowałem się, że to obiekt z interesującą historią, który wiele osób darzy dużym sentymentem, bo bywały w nim na koncertach, zabawach czy balach sylwestrowych. Gdy przyjechałem na miejsce i go zobaczyłem, szybko się zdecydowałem - mówi Kajetan Rak.
Z właścicielem uzgodnił warunki najmu, podpisał umowę i zaangażował projektanta.
- Dominowały tu ciemne kolory ścian, przez co długo nieużytkowane wnętrze sprawiało jeszcze bardziej przygnębiające wrażenie. My postawiliśmy na zdecydowanie jaśniejszy wystrój pomieszczeń - mówi Kajetan Rak.
Remont i modernizacja Mimozy trwały prawie trzy lata. Z terminem inwestor trafił niemal idealnie - na czas pandemii Covid-19. Gdy po wprowadzeniu przez rząd kolejnych obostrzeń inni musieli zamykać swoje restauracje, kawiarnie i kluby, on spokojnie remontował i urządzał kolejne sale.
- W czasie remontu usłyszałem od przechodniów wiele miłych słów. - Kto nie przechodził, wyrażał swoje zadowolenie, mówiąc, że się cieszy, że Mimoza znów będzie otwarta. Zresztą tak jest i teraz - wspomina.
Dawnej szklanej, podświetlanej podłogi, tak bardzo kojarzącej się z erą disco, z której znana była Mimoza, nie można już było uratować. Zastąpiono ją nową - podświetlaną ledami. Na ścianach pozostawiono marmurowe wykończenia, a do dawnej oranżerii i rosnących w niej palm nawiązują roślinne ornamenty zdobiące ściany lokalu. Powoli dobiega końca remont części hotelowej; wkrótce dotrą tu zamówione meble. Ruch w Mimozie powoli się rozkręca. W listopadzie swoje spotkanie zorganizował tu m.in. miejscowy klub emerytów. W jego trakcie wspominano oczywiście starą Mimozę.
Wacław Troszka