Strona główna/Aktualności/Historia/Na Śląsku dziedziczymy traumy Tragedii Górnośląskiej. (..)

Na Śląsku dziedziczymy traumy Tragedii Górnośląskiej. Rybnik mówi o losach śląskich rodzin

16.03.2025 Historia

Rybnik upamiętnił 80. rocznicę Tragedii Górnośląskiej. W sobotę po ekumenicznym nabożeństwie w kościele pw. Matki Bożej Bolesnej i złożeniu kwiatów przy pomniku poświęconemu tragedii, w rybnickiej bibliotece dyskutowano na temat losów Górnoślązaków w 1945 roku.

 

 Prowadząca spotkanie dyrektorka biblioteki Aleksandra Klich mówiła, że pamięć o Tragedii Górnośląskiej konstytuuje naszą tożsamość. Wspomniała o prof. Jadwidze Jośko – Ochojskiej, która niedawno w bibliotece mówiła o dziedziczeniu traum.  

- My możemy nie pamiętać tych traum, ale one w nas są. Myślę, że dziedziczenie traum to jest nasza śląska specjalność – mówiła Aleksandra Klich.

Niestety o tym, co wydarzyło się na Śląsku po wojnie, milczano tu przez długie lata. O deportacji Ślązaków do ZSRR, czy obozie w Zgodzie nie mówią podręczniki.

 - Młodzi ludzie o tych nie wiedzą, bo się nie mogą tego dowiedzieć ze szkoły, bo nie ma tego w programie szkolnym. To jest element mozolnie odtwarzany, zbierany, czasem forsowany i wtedy nabiera charakteru sporu politycznego. Ale młodzi ludzie odkrywają swoją śląskość, w momencie, kiedy idą do szkoły i widzą, że w domu się godo a w szkole ni – mówił dr Sebastian Musioł, regionalista i nauczyciel z Rybnika.

 

Mikołaj przyszedł z Donbasu

Sebastian Musioł mówił, że to, co przeżyły śląskie rodziny przez lata było "pamięcią skrywaną".

– Moi pradziadkowie, dziadkowie, jak się spotykali w gronie rodzinnym, to trzeba było zamknąć wszystkie drzwi. Młodzi wychodzili i dopiero wtedy się mówiło o tym, co się wydarzyło – mówił Sebastian Musioł, którego przodkowie dzielili losy wielu Ślązaków.

- Moja mama opowiadała mi, że jako 3-letnie dziecko wyglądała przez okienko i nagle zobaczyła takiego obdartusa zarośniętego z brodą i myślała, że to Mikołaj przyszedł. Okazało się, że to był Ujek, który wracał z Donbasu prawdopodobnie pieszo całą drogę – opowiadał Musioł.

Mówił, że młodzi nie znają tych historii, ale są ich ciekawi. Poznają je dopiero podczas np. projektów studenckich.

- Często czerpią „z dużej literatury”, opisując historię, podczas gdy wszyscy mamy poczucie, że nam coś umyka, to co jest najcenniejsze – mówił dr. Musioł.

 

Ślązacy mają historycznego pecha

- Marzy mi się, żeby wiedza o Tragedii Górnośląskiej, w ogóle wiedza o historii Śląska, o innej od polskiej historii Śląska, o innych momentach, o innych wojnach, znalazła się w podręcznikach polskiej historii – mówił Łukasz Kohut, europoseł z Rybnika, który walczy o uznanie Ślązaków za mniejszość.

- Przez kilka różnych wydarzeń związanych z promocją historii Śląska i śląskiej kultury udało się wiele osób nią zainteresować. Pokazując wystawę „Moj ōpa tyż boł deportuwany”w Brukseli,  sprawa nabiera swego rodzaju przyspieszenia, ale nie mogę na poziomie Parlamentu Europejskiego wszystkiego załatwić – mówi Łukasz Kohut.  Jednocześnie przyznaje nam, że sytuacja geopolityczna może nieco skomplikować pewne sprawy.

- Jako Ślązacy mamy trochę pecha. Gdy był już moment, kiedy wydawało się, że jesteśmy blisko choćby uznania naszych praw, to wybucha światowa zawierucha. Mam tego świadomość. Natomiast wszystko to, co w sprawie śląskiej tak naprawdę jest do załatwienia jest na poziomie Warszawy i polskiego parlamentu, czyli uznanie Ślązaków za mniejszość, uznanie języka śląskiego, wpisanie Tragedii Górnośląskiej do podręczników polskiej historii. Róbmy swoje – mówił Kohut.

Miejsca - symbole, ktore jednoczą Ślązaków

Henryk Mercik, miejski konserwator zabytków wspomniał, że niewiele pozostało tych miejsc, które bezpośrednio przypominają nam tragedię na Górnym Śląsku.

- Myślę, że najważniejszym takim logotypem, takim graficznym symbolem tragedii jest brama obozu na Zgodzie. To jest miejsce niezwykle ważne. To jest miejsce, które ocalało dzięki tym wszystkim ludziom, którzy byli społecznikami, bo nikt z władz tak naprawdę nie przyłożył do tego ręki. Ta brama w jakiś sposób nas gromadzi. Ta brama jest miejscem spotkania, jest miejscem symbolicznym. Ona nam przypomina o tym, co się tu wydarzyło.

 Niezwykle ważne są pomniki, takie jak ten rybnicki, w trzech językach. To jest pierwszy taki pomnik, który udało się zrobić. - On ma nas łączyć w pewnym sensie, dlatego jest w językach serc, językach ludzi, którzy będą przed nim stawać i pewne rzeczy sobie przypominać – mówił Henryk Mercik.

Dlaczego pomnik Tragedii Górnośląskiej w Rybniku, a nie ma gdzie indziej?

 Rybnik to jedno z niewielu miast, gdzie powstał pomnik poświęcony wydarzeniom z 1945-1948 roku.

 Aleksandra Klich zauważyła, że takie miejsca pamięci, miejsca symboliczne, jednoczące Ślązaków są ważne.

 - Zabytek po niemiecku to jest denkmal, to jest rzecz materialna, artefakt, architektura itd., gdzie jest przechowywana pamięć. I nie można budować pamięci w oderwaniu od miejsc, w oderwaniu od artefaktów, do autentycznych, prawdziwych elementów otaczających nas przestrzeni – mówił Henryk Mercik, miejski konserwator zabytków. - My możemy szanować te elementy, które dla naszej pamięci są ważne, są kluczowe. Jestem dumny, że udało się postawić w Rybniku ten pomnik. Pan prezydent powiedział, dlaczego to jest wszystko ważne i że on to czuje. Dlaczego się udało w tym miejscu, a nie udało się gdzie indziej? Wszystko zależy od ludzi, od człowieka – mówił Mercik.

Na tym fundamencie trzeba budować przyszłość

- Mięło 80 lat, w Rybniku jest pomnik Tragedii Górnośląskiej, ale podobnych trudno szukać w innych miastach. To była trudna decyzja, by taki pomnik pojawił się w przestrzeni miejskiej? – pytamy prezydenta Rybnika Piotra Kuczerę.

 - Ta decyzja była silnie umotywowana oddolnym głosem. I to jest bardzo fajne, że jest duża grupa ludzi, którzy czują, mają taką potrzebę, że musi być takie miejsce w przestrzeni miejskiej, gdzie mówimy o przeszłości, bardzo trudnej przeszłości Górnoślązaków.  To zawsze była tajemnica opowiadana przy rodzinnym stole. To były historie wielu, wielu rybnickich rodzin. Myślę, że dzisiaj te rodziny mają po prostu miejsce, gdzie mogą zapalić symbolicznie świeczkę, czy złożyć kwiaty. Obserwuję ten pomnik i widzę, że tam bardzo często są świeże kwiaty i świeczki. To też po części historia mojej rodziny. Brat dziadka Józef Kuczera zginął w Rosji. Gdzieś ta świadomość tego była, a przecież takich historii w Rybniku i szeroko rozumianym Górnym Śląsku było wiele. Dzisiaj trzeba o tym odważnie mówić, bo to jest z jednej strony przeszłość, ale też na tym fundamencie tożsamości musimy budować przyszłość. W tym kontekście domagamy się po prostu prawdy historycznej – mówi Piotr Kuczera.

Poznanie historii jest bardzo ważne także w kontekście obecnych wydarzeń.

– Historie, które działy się na tych ziemiach 80 lat temu,  tak naprawdę dzieją się od trzech lat w Ukrainie. Bucza nie wzięła się znikąd – mówi Aleksandra Klich.

Tragedia Górnośląska

20 zdjęć

Rybnik upamiętnił 80. rocznicę Tragedii Górnośląskiej. W sobotę po ekumenicznym nabożeństwie w kościele pw. Matki Bożej Bolesnej i złożeniu kwiatów przy pomniku poświęconemu tragedii, w rybnickiej bibliotece dyskutowano na temat losów Górnoślązaków w 1945 roku.

Redaktor Naczelny
Aleksander Król
do góry