Strona główna/Aktualności/Historia/Rybnickie bractwo jest jak rodzina

Rybnickie bractwo jest jak rodzina

07.06.2024 Historia

- To odskocznia od codzienności. Tutaj ładuję akumulatory i spotykam się z innymi pasjonatami. Jesteśmy jak rodzina - mówi Jerzy Miś. - Strzelanie jest jedynie „przy okazji” - dodaje Piotr Kurek. Bez względu na to, jak to zabrzmi: ten pierwszy jest królem, a drugi hetmanem. Nie, nie przenieśliśmy się w czasie, więc uściślijmy: pierwszy z rybniczan jest Królem Kurkowym Kurkowych Bractw Strzeleckich Okręgu Śląskiego, drugi - Hetmanem Bractwa Kurkowego Miasta Rybnika, które w tym roku świętuje 100-lecie istnienia.

- Rybnickie bractwo jest jak rodzina - mówią bracia kurkowi. Od lewej: Piotr Kurek, Marek Kurek, Piotr Sulowski, Mateusz Wojaczek oraz Jerzy Miś. Zdj. Sabina Horzela-Piskula

- Nazwisko mam adekwatne - śmieje się Piotr Kurek, prezes bractwa kurkowego, a właściwie hetman, któremu pomagają m.in. strażnik honoru i tradycji (wiceprezes), mistrz ceremoniału (II wiceprezes), strażnik pergaminu (sekretarz), strażnik skarbu (skarbnik) czy strażnik broni (strzelmistrz); łącznie osiem osób. Dziś rybnickie bractwo kurkowe, czyli strzeleckie, liczy ok. 50 osób. Najmłodszy ma 8 lat, najstarszy 94. - Adolf Siemaszkiewicz wciąż strzela bez okularów - mówi o najstarszym strzelcu Piotr Kurek, który po raz pierwszy został hetmanem w 2008 roku.

- Współczesne bractwa kurkowe, również nasze rybnickie, to organizacje zrzeszające pasjonatów strzelectwa, w tym strzelectwa historycznego z broni czarnoprochowej. Dbają też o dawne obyczaje i tradycje i zawsze są wierne idei brackiej: służyć i chronić - wyjaśnia hetman.

W rybnickim bractwie są też panie, m.in. Ewa Rajchel, która w kwietniowym turnieju otwierającym sezon strzelecki okręgu śląskiego w rywalizacji z panami wystrzelała sobie trzecie miejsce. Swoim umiejętnościom strzeleckim zawdzięcza też tytuł Pierwszego Rycerza rybnickiego bractwa.

- Mówi się: „Rybnik to pistoleciarze”, bo właśnie pistolety przynoszą nam czołowe miejsca w zawodach. Raz w miesiącu strzelamy z broni czarnoprochowej, historycznej. Pielęgnujemy tę tradycję, ale strzelamy też sportowo. Mamy własną broń oraz klubowy magazyn broni do dyspozycji. Przez wiele lat staraliśmy się o własną strzelnicę i udało się - po sąsiedzku, w Jejkowicach. Wyremontowaliśmy ją i organizujemy tam treningi i zawody strzeleckie z broni sportowej i tej czarnoprochowej, która jest ulubienicą wielu członków bractwa - opowiada Piotr Kurek.

Najpierw kogut, potem tarcza

Skąd się wzięły bractwa? Na ziemiach polskich mają nawet 700-letnią tradycję. Miały szkolić mieszczan w posługiwaniu się bronią, najpierw łukami i kuszami, potem bronią palną, by bronić miast. Ponoć na początku ruchomym celem do ćwiczeń był - o zgrozo! - uwiązany kogut, którego zamieniono na drewnianą wprawianą w ruch tarczę w kształcie kura, po tym, gdy ktoś wykradł koguty w całym grodzie, by je uratować. Tak przynajmniej głosi średniowieczna legenda. 

Kogucie statuetki - niektóre brackie trofea zdobyte w strzelaniu „Do kura”. Zdj. (S)

- To tylko niektóre nasze trofea - Piotr Kurek pokazuje kilkanaście barwnych kogucich statuetek - brackich trofeów zdobytych w strzelaniu „Do kura”. Jako młody chłopak należał do klubu strzeleckiego w Szopienicach, ale gdy ten upadł, zajął się innymi sportami: hokejem i szermierką. Po ślubie przeprowadził się do Kamienia. Był 2003 rok, gdy usłyszał:

- Przyjdź, zobacz, spodoba ci się. Tak o bractwie mówił mu wtedy Jerzy Miś z Nowin.

Vivat Król!

Co roku na ozdobnym łańcuchu przybywa jedno ogniwo z nazwiskiem kolejnego strzeleckiego króla. Wśród nich jest również grawer: Jerzy Miś.

- Łańcuch to trofeum przechodnie. Niektóre nazwiska się powtarzają, moje jest z tyłu - mówi obecny właściciel łańcucha, Król Kurkowy Kurkowych Bractw Strzeleckich Okręgu Śląskiego Anno Domini 2023.

Tytuł wystrzelał w październiku w Tarnowskich Górach.

- Każde bractwo ma swoją grupę strzelców czarnoprochowych, którzy zjeżdżają z całego Śląska na turniej strzelecki o tytuł króla okręgu. Decyduje jedno strzelanie najlepszych strzelców tego turnieju. Strzela się z broni czarnoprochowej ładowanej odprzodowo - od wylotu wsypujemy proch, wkładamy kulę, przybijamy pobojczykiem, zakładamy kapiszon i oddajemy jeden celny strzał. Wygrywa ten, który trafi najbliżej środka tarczy. To jest loteria, bo trzeba oddać jeden najlepszy strzał, a broń czarnoprochowa jest specyficzna, to nie jest karabin snajperski - mówi Jerzy Miś, miłościwie nam panujący śląski król kurkowy.

- Łańcuch to trofeum przechodnie - mówi Jerzy Miś, śląski król kurkowy. Zdj. (S)

Królem będzie jeszcze do jesieni. Przyznaje, że opanowanie wszystkich tajników strzelania z broni czarnoprochowej zajęło mu półtora roku. A nie jest nowicjuszem - należy do Klubu Żołnierzy Rezerwy przy Miejskim Klubie Strzeleckim LOK, więc strzela też z broni wojskowej. Do rybnickiego bractwa dołączył w 1998 roku. Zachęcił go sąsiad: Lech Gęborski.

- Bractwo potrzebowało ludzi potrafiących strzelać, więc dałem się namówić, ale nigdy tego nie żałowałem. Przeciwnie, zachęcam każdego - warto poczuć ten wyjątkowy klimat bractwa i pasję tworzących go osób, które chcą i lubią z sobą przebywać. To coś więcej niż tylko strzelanie, to spotkanie rodzinne - mówi rybniczanin.

Ćwicz oko i dłonie w ojczyzny obronie!

Rok 1924. Górny Śląsk częściowo jest w granicach Polski, również Rybnik, ale sytuacja społeczna i polityczna wciąż jest trudna.

- W maju 1924 roku z inicjatywy rybnickiego działacza i restauratora Józefa Mandrysza powołane zostaje Bractwo Kurkowe. Ma ono również chronić tradycję, język i kulturę oraz kultywować ideały patriotyczne - opowiada Piotr Kurek.

To Józef Mandrysz zachęcał: „Ćwicz oko i dłonie w ojczyzny obronie!”, a do rybnickiego bractwa dołączyli m.in. burmistrz Władysław Weber i działacz Maksymilian Basista. Jak opowiada Kurek, rybnickie bractwo prawdopodobnie prowadziło swoją działalność do 1939 roku.

- Wszystko wskazuje na to, że całość dokumentacji i brackie weksylia zostały skonfiskowane podczas działań wojennych. Hetman Józef Mandrysz zginął w obozie w Auschwitz - mówi Kurek.

Rybnickie bractwo reaktywowano w 1995 roku dzięki staraniom kilku osób w tym Eugeniusza Gutkowskiego, który był pierwszym hetmanem bractwa. Kolejnym, w 1998, został Lech Gęborski, dziś już legenda rybnickiego bractwa. To dzięki niemu przeprowadzono zbiórkę na motocykl ratunkowy dla rybnickiego pogotowia ratunkowego, pojawiła się inicjatywa uzupełnienia miejskich insygniów o łańcuch prezydenta miasta i miejski sztandar, a w 2000 roku przywrócono zwyczaj intronizacji króla, czyli publicznego przedstawienia rybniczanom króla kurkowego na rynku miasta. W Rybniku zawody strzeleckie o tytuł króla odbywają się zwyczajowo w okresie Zielonych Świątek. W 2023 królem kurkowym został Wojciech Rajchel, którego kadencja dobiegnie końca w dniu intronizacji królewskiej roku 2024.

Huczny (i to dosłownie) jubileusz

Intronizacja powróci na rynek przy okazji jubileuszu bractwa.

- 8 czerwca będziemy świętować 100-lecie, a rozpoczniemy je mszą o 9.00 w starym kościele, po której przejdziemy na rynek, gdzie pod muzeum odbędzie się uroczysta intronizacja rybnickiego króla kurkowego - opowiada o święcie Piotr Kurek.

Będzie paradnie i głośno - przemarsz członków bractw w mundurach i kontuszach, a do tego huk wystrzałów z brackich armat i broni. To będzie coś! A bractwa świętować potrafią.

- Bractwo kurkowe maszeruje, biesiaduje i uczy się strzelać, a w razie niepokoju tylko… biesiaduje - śmieje się Piotr Kurek.

Wystawa broni czarnoprochowej w Halo! Rybnik. Zdj. (S)

Na Śląsku jest 16 bractw kurkowych, w kraju około 120. - U nas niestety ta tradycja nieco przygasa. Należymy do Europejskiej Wspólnoty Strzelców Historycznych i co trzy lata jeździmy na międzynarodowe zloty, w których uczestniczy ok. 20- 30 tys. osób. Najbliższy będzie w sierpniu w Austrii, wcześniejsze odbyły się w Belgii, Holandii czy Niemczech, w których niemal każda dzielnica dużego miasta ma swoje bractwo; mało tego, ma strzelnicę i swoją orkiestrę! - opowiada Piotr Kurek. 

Rybnickie Bractwo prowadzi też strzelnicę pneumatyczną w popularnym Tyglu, z której korzystają uczniowie ZST w ramach lekcji „Edukacji dla bezpieczeństwa” i zajęć pozalekcyjnych w kółku strzeleckim oraz uczniowie klas mundurowych, ale też członkowie bractwa.

- Podczas ubiegłorocznego jubileuszu ZHP na strzelnicę w Tyglu przyszły tłumy. Wielu z nich dopiero wtedy dowiedziało się o bractwie. Trzeba to zmienić - przekonuje Piotr Kurek.

O bractwie więcej przeczytacie tutaj.

Dziennikarz
Sabina Horzela-Piskula

Zobacz także

Vivat Król! Vivat 100-letnie Bractwo Kurkowe Miasta Rybnika!
Vivat Król! Vivat 100-letnie Bractwo Kurkowe Miasta Rybnika!

Vivat Król! Vivat 100-letnie Bractwo Kurkowe Miasta Rybnika!

Ostatnie pożegnanie Lecha Gęborskiego
Ostatnie pożegnanie Lecha Gęborskiego

Ostatnie pożegnanie Lecha Gęborskiego

do góry