Strona główna/Aktualności/Historia/Święty nie chronił Żydów przed powodzią i wojną

Święty nie chronił Żydów przed powodzią i wojną

13.10.2024 Historia

Gdy Frau Schindler poczuła, że to już, mąż od razu posłał po katolicką hebamę, bo wiedział, że żona ufa tylko jej. Marie Harazim asystowała przy porodach w tej rodzinie od kilku lat…

Rybnik Rynek kamienica SchindleraBył mroźny początek 1899 roku, gdy przy rybnickim Ringu na świat przyszła Getrud, córka Siegfrieda i Caroline. Siegfried miał obok ratusza sklep z konfekcją, nad którym w mieszkaniu tuptało już sporo małych Schindlerątek. Po szczęśliwym porodzie sowicie wynagrodzona akuszerka poszła do Amtu zgłosić narodziny kolejnej pociechy żydowskiego kupca Schindlera. Podpisując się na akcie urodzenia planowała, co da sobie uszyć z przepięknej tkaniny, którą dodatkowo wynagrodził ją szczęśliwy ojciec. „Ciekawe, jakie życie będzie miała ta mała Trude?” – pomyślała.

Te same myśli kołatały się w głowie Siegfrieda. Trude była ósmym dzieckiem, więc trosk związanych z przyszłością tej gromadki kupiec miał sporo. Gdy dziewczynka skończyła trzy latka, w rodzinie pojawił się jeszcze braciszek Walter, a dwa lata po nim Wilhelm. Dorastała w Rybniku przełomu wieków. Miała 15 lat, gdy wybuchła Wielka Wojna, na której wkrótce walczyli jej starsi bracia. Gdy dobiegała końca, a siostry powychodziły za mąż, wiedziała, że ojciec planuje też jej małżeństwo. I trafił się właściwy kandydat.

Był z Niederschlesien, urodził się w mieście, nad którym górowała wielka twierdza Glatz1 i które co jakiś czas nawiedzały niszczące powodzie. Gdy Gerhard Rahmer żenił się z rybniczanką, mieszkał akurat w Berlinie. Po kilku dniach od ślubu cywilnego małżonkowie przysięgli sobie miłość w Katowicach w obecności rabina Braunschweigera. Getrud, czyli dla rodziny Trude, i Gerhard początkowo zamieszkali w stolicy Niemiec, gdzie przyszła na świat ich jedyna córka Hilde. Stało się to dokładnie w dniu, w którym po rybnickim rynku paradował naczelnik Państwa Polskiego – Józef Piłsudski. Nad dawnym sklepem ojca Trudy już nie było markiz z napisem „Siegfried Schindler”, a na szczycie kamienicy powiewała polska flaga.

Po kilku latach pobytu w Berlinie Gerhard postanowił wrócić do rodzinnego miasta, gdzie prawie przy kłodzkim rynku, wraz z Trudą prowadzili sklep z pościelą i łóżkami. Truda często porównywała to miasto ze swoim rodzinnym Rybnikiem. Z okien sklepu widziała dawną studnię miejską przerobioną na fontannę, więc opowiadała córeczce, że w mieście, z którego pochodzi, też miała podobny widok, choć nie na lwa, a katolickiego świętego. Mała Hilda słuchała opowieści, że katolicy wierzą, że ten święty chroni ich przed powodzią. Patrzała na wielką rzeźbę Jana Nepomucena na kłodzkim moście i w duchu żałowała, że on chroni tylko chrześcijan.

Gdy pod koniec lata 1938 r. do Glatz przyszła wielka woda, Rahmerów już tu nie było. Jeszcze w połowie lat 30. przenieśli się do Breslau, bowiem wydawało im się, że w dużym mieście będzie łatwiej pod rządami Hitlera, które nadeszły. Gerhard chwytał się różnych prac dorywczych, bo sklepu już nie miał. Od przyjaciół z Glatz wiedzieli, że katolicki święty nie uchronił tego miasta przed ogromną powodzią, a w prasie czytali o bohaterskich czynach strażaków, żołnierzy i członków SA.

Ci ostatni napawali ich grozą, gdy paradowali w swych brunatnych koszulach po ulicach Breslau. Gdy nadeszła Noc Kryształowa, a wrocławska synagoga stanęła w ogniu, zrozumieli, że to nie jest już ich państwo. Niedługo potem Gerhard wraz z tysiącami Żydów niemieckich został aresztowany i trafił do obozu koncentracyjnego w Buchenwaldzie. Dzięki usilnym staraniom Trudy po dwóch miesiącach został zwolniony.
Wahania się skończyły. Dwaj bracia Trudy już siedzieli na walizkach. Jedna z sióstr była w drodze do Chile. Rahmerom żadne państwo wiz nie chciało udzielić. Dramatyczną decyzję, by w ślepo wypłynąć do Szanghaju, podjęli w ostatnim momencie.

Dziś o Szanghaju mówi się, że była to „Arka Noego”. To tam, w latach 1933-1941, znalazło schronienie około 30 tys. Żydów – głównie z Niemiec i Austrii. Było to jedyne miejsce, gdzie nie wymagano wiz. Truda z mężem i 17-letnią Hildą pokonali statkami 13 tys. kilometrów i w połowie 1939 r. dotarli do będącego pod okupacją japońską Szanghaju, który był tyglem kultur. W 1943 r. Japończycy utworzyli specjalną wydzieloną strefę dla Żydów, w której mieszkali też Chińczycy, więc warunki życia w tym „getcie” wyraźnie się pogorszyły, jednak mimo nacisków strony niemieckiej Japończycy nie represjonowali Żydów.

Rahmerowie z córką dotrwali końca wojny, która tam skończyła się dużo później niż w Europie. W 1946 r. śliczna (piszę to patrząc na fotografię) Hilda poślubiła innego niemieckiego uciekiniera Otto Elgnera. Małżeństwo zawarto w szanghajskiej restauracji 26 grudnia, czyli dokładnie w dniu 26. rocznicy od złożenia przysięgi przez jej rodziców w Katowicach przed rabinem Braunschweigerem. Świadkami byli rodzice oraz dwie osoby o nazwisku Muller. Biorąc pod uwagę, że urodzona w Rybniku Getrud była wnuczką Jacoba Mullera (pierwszego rybnickiego browarnika), zakładam, że byli dalekimi krewnymi.

Wszyscy, tj. Getrud i jej mąż Gerhard oraz ich córka z zięciem, w 1947 r. opuścili Szanghaj i jako bezpaństwowcy wypłynęli do USA.

Prawie wszystkim dzieciom Siegfrieda Schindlera z naszego rynku, które na świat przyjmowała hebama Marie Harazim, udało się uniknąć tragicznego losu europejskich Żydów.

1. Glatz, obecnie Kłodzko

Pasjonatka historii
Małgorzata Płoszaj
do góry