Strona główna/Aktualności/Francja jakiej nie znacie. Anna Pamuła o Paryżu, (..)

Francja jakiej nie znacie. Anna Pamuła o Paryżu, francuskiej polityce i oświacie w entourage'u rybnickiej biblioteki

28.05.2024 Kultura i rozrywka

W poniedziałkowy wieczór w rybnickiej bibliotece miejskiej przy ul. Szafranka 7 odbyło się spotkanie z Anną Pamułą, niezależną polską pisarką i dziennikarką mieszkającą na co dzień we Francji, prowadzone przez dyrektorkę biblioteki Aleksandrę Klich. Spotkanie okazało się być przyczynkiem do ciekawej dyskusji z udziałem publiczności na tematy związane z tym krajem, m.in.: fragmentaryzacji społeczeństwa francuskiego na tle klasowym i rasowym, radykalnych przetasowań na francuskiej scenie politycznej czy stanu francuskiej oświaty, tak publicznej jak i prywatnej.

Anna Pamuła, niezależna polska pisarka i dziennikarka mieszkającą na co dzień we Francji. Zdj. biblioteka

Czy tożsamość Francji jest budowana w oparciu o różnorodność kultur ludzi, którzy z różnych stron świata motywowani różnymi powodami zjechali do kraju nad Sekwaną, czy też orientuje ona raczej na swoje własne dziedzictwo, które następnie stara się systematycznie wpajać przyjezdnym? Większość Polaków kierując się utartymi schematami myślowymi, podpartymi obecnymi w przekazach medialnych widokami wielokolorowych tłumów na ulicach Paryża i innych francuskich miast, zapewne za prawdziwą uznałaby opcję pierwszą. Tymczasem nie jest to zgodne z prawdą, co zostało bardzo silnie zaznaczone w pierwszej części rozmowy.

- W czasie zbierania materiałów do mojego reportażu, wydanego ostatecznie w formie książki pt. ,,Mamy do pogadania. Matki świata o miłości, sile i trudnych wyborach”, starałam się wypytać kobiety pochodzące z krajów afrykańskich o stosowane przez nie sposoby wychowania dzieci, które byłyby inne od tych, stosowanych przez rdzenne Francuzki. Pamiętam, że wydobycie od nich tych informacji było bardzo trudne, czułam, że wstydziły się przyznać, że robią coś - na przykład nosząc dzieci na plecach, co w Afryce jest nagminne, a wśród rdzennych Francuzek właściwie się nie zdarza - inaczej, aniżeli w zgodzie z kanonem tradycyjnej, francuskiej kultury - mówiła Pamuła.

Rozmowę z pisarką prowadziła dyrektorka biblioteki Aleksandra Klich. Zdj. MiPBP

- Podobnie purytańskie jest podejście do znajomości języka francuskiego w momencie prób poszukiwania pracy. Wielu szefów przywiązuje wielką wagę do nieskazitelnego posługiwania się językiem, a jeśli zgłasza się do nich osoba z korzeniami imigranckimi, szczególnie podejrzliwie spoglądają oni na każdy popełniony przez nią błąd. Sprawia to trudności nawet osobom, których przodkowie wywodzili się z państw europejskich, ale jeśli dodatkowo przybyli oni z innych kontynentów, co przekłada się na inny niż biały kolor skóry ubiegającego się o pracę, to w swych staraniach jest on skreślony właściwie na starcie - dodała dziennikarka.

Zderzenie ze szklanym sufitem stworzonym przez system społeczeństwa francuskiego, jest przez Francuzów z korzeniami imigranckimi przyjmowane różnie. Część z nich zraża się do Francji i - zwłaszcza jeśli są osobami młodymi - porzuca próby dalszej asymilacji, myśląc o wyjeździe do krajów, z których przybyli ich przodkowie. Kolejni - co najczęściej ma miejsce w przypadku wyznawców islamu - zwracają się w stronę radykalnych nurtów religijnych, zwłaszcza salafizmu. Jeszcze inni w końcu zaczynają popierać Zjednoczenie Narodowe, najbardziej prawicowe, antyimigracyjne i populistyczne ugrupowanie na francuskiej scenie politycznej. To ostatnie ma coraz większe szanse na zwycięstwo w zbliżających się wyborach do Parlamentu Europejskiego.
Zbliżającym się przetasowaniom na francuskiej scenie politycznej poświęcona była druga część rozmowy.

- Kiedy odkryłam, że tak wiele osób pochodzenia imigranckiego głosuje na Zjednoczenie Narodowe, byłam zdumiona. Czyżby głosowały przeciwko swoim własnym interesom? Ale później zrozumiałam, choć może się to wydawać dziwne, że dla nich jest to sposób na pewną afirmację francuskości. Myślą sobie: ,,ok, może i system mnie odrzucił, ale ja wciąż mogę zagłosować, jak każdy biały Francuz, na najbardziej francuskie ze wszystkich ugrupowań na scenie politycznej tego kraju czym pokażę, że niczym się od nich nie różnię” - przekonywała Pamuła.

Spore znaczenie dla popularności Zjednoczenia Narodowego w środowisku Francuzów z korzeniami imigranckimi ma osoba jego prezesa, Jordana Bardelli, który sam pochodzi z imigranckich, podparyskich przedmieść, czym silnie kontrastuje z osobą obecnego prezydenta, Emmanuela Macrona.

- Bardella jak na warunki polityczne jest właściwie młodym, dwudziestosiedmioletnim chłopakiem, który wychowywał się w ubogim środowisku imigranckim. Silnie kontrastuje to z wizerunkiem prezydenta Macrona, który pochodzi z bogatej rodziny i jest świetnie wykształcony. To wbrew pozorom nie przysparza mu sympatii w oczach społeczeństwa, ponieważ w czasach kryzysu, coraz częściej jest postrzegany jako przedstawiciel elit, oderwany od codziennych problemów zwykłych ludzi. Zresztą trochę prawdy w tym jest, bo kiedy słucham jego publicznych wystąpień, to mają one tak kwiecisty charakter, że sama niewiele z nich rozumiem. Tymczasem Bardella mówi prosto, a w dodatku niedługo funkcjonuje w polityce, więc na swój sposób jest czystą kartą. Ludzie chcą dać mu szansę - mówiła Pamuła, dodając: Bardella jest trzecioplanowym bohaterem ,,Wrzenia” - mojego reportażu z 2020 r., będącego panoramą współczesnego społeczeństwa francuskiego, ale jestem przekonana, że wkrótce będzie on jednym z pierwszoplanowych graczy politycznych we Francji, o którym usłyszy cała Europa.

Ostatnia część rozmowy poświęcona była sytuacji oświaty we Francji, co wywołało szczególnie zainteresowanie publiczności, wśród której nie zabrakło rybnickich nauczycieli. Jak się okazało, jej sytuacja różni się silnie od polskiej.

- Podczas gdy dziecko w Polsce niezależnie od tego, w jakim rejonie kraju zaczyna ścieżkę edukacji, liczyć może na odebranie wykształcenia na mniej więcej tym samym poziomie co jego rówieśnicy, to sytuacja we Francji jest odmienna. Tam sytuacja w poszczególnych departamentach, francuskich odpowiednikach polskich województw, jest diametralnie różna. W tych bogatszych, w których samorządy łożą duże kwoty na szkoły sytuacja jest dobra, ale są też departamenty ubogie. Jak na złość, to na ogół w nich koncentrują się największe skupiska dzieci z tłem migracyjnym, mające często problem z płynnym porozumiewaniem się po francusku. Ale najgorsze jest to, że to do szkół w tych departamentach kierowani są nauczyciele początkujący, dopiero zaczynający swą drogę zawodową. Często niełatwo jest im się odnaleźć w tak trudnym środowisku i jedyne o czym marzą, to uzyskać awans zawodowy i wiążące się z tym przeniesienie do szkoły w lepszym departamencie. To jest możliwe, ale w ten sposób sytuacja w tych trudniejszych regionach nie poprawi się nigdy - mówiła Pamuła.

Duże zainteresowanie publiczności wzbudziła także wzmianka dziennikarki o nietypowym położeniu, w którym znalazło się francuskie szkolnictwo prywatne, mające silny rys katolicki. Jako charakteryzujące się dosyć wysokim poziomem nauczania, cieszy się ono sporym zainteresowaniem rodziców, którzy mają odpowiednie środki by zapewnić swym dzieciom kształcenie w placówkach prywatnych, ale niekoniecznie są katolikami. Prowadzi to do sytuacji, w których większość uczniów w tego typu szkołach stanowią wyznawcy innych religii niż katolicka, głównie judaizmu, ale także islamu, co niejako zmusza dyrekcje tego typu placówek, do wyrzeczenia się swej pierwotnej tożsamości.

Pisarka na koniec spotkania rozdawała autografy. Zdj. MiPBP

Po zakończonej rozmowie osoby zgromadzone na sali otrzymały możliwość odbycia krótkich rozmów z autorką, w czasie których mogły poprosić ją o autograf, a także zadać jej pytania inne aniżeli te, które padły w czasie głównej części wydarzenia. Wielu zgromadzonych z tej okazji skorzystało, co zdaje się świadczyć o wysokim poziomie wydarzenia i zainteresowaniu, jakie wzbudziła wśród audytorium osoba Anny Pamuły.

Autor: Dawid Domin

do góry