Grób Konrada Zimonia ze znakiem pamięci
33 lata po śmierci Konrada Zimonia z Wielopola, jego grób oznaczono znakiem pamięci „Tobie Polsko”. – W ostatnich latach o powstaniach śląskich mówi się dużo. Wspomina się Korfantego i Zgrzebnioka, ale przecież powstania śląskie to ruch, to ludzie, którzy mają imiona, nazwiska i twarze. I dzisiaj, również dzięki tej fotografii, stajemy niejako twarzą w twarz z jednym z takich ludzi - z Konradem Zimoniem – mówił dziś Jan Kwaśniewicz z katowickiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej. Konrada Zimonia rybniczanie mogą kojarzyć z innego historycznego epizodu – wspólnie z żoną Reginą i córką Stefanią uratowali trzech Żydów, którzy uciekli z Marszu Śmierci.
Pamięć Zimoniów, bohaterskich małżonków, katowicki oddział IPN-u uczcił pod koniec marca, organizując na cmentarzu komunalnym w Rybniku pamiątkową uroczystość z okazji Narodowego dnia pamięci Polaków ratujących Żydów pod okupacją niemiecką.
– To właśnie wtedy, podczas rozmów z rodziną, dowiedzieliśmy się, że Konrad Zimoń był też powstańcem śląskim, a przecież Instytut Pamięci Narodowej od kilku lat honoruje powstańcze groby, więc musieliśmy tutaj wrócić – wyjaśniał dziś na cmentarzu komunalnym Jan Kwaśniewicz.
IPN znakuje groby powstańców śląskich od lipca 2021 roku. – Kiedy chcieliśmy ustalić ile ich jest i gdzie się znajdują, okazało się, że nie istnieje baza takich grobów, a przecież 60 tysięcy osób, które brały udział w powstaniach spoczywa gdzieś na cmentarzach. Zaczęliśmy więc zbierać informacje na ten temat i ogłosiliśmy akcję, w ramach której zaczęły się do nas zgłaszać rodziny, czasem stowarzyszenia, kościoły czy samorządy – opowiada Jan Kwaśniewicz.
Tak zrodził się pomysł znakowania grobów specjalnymi plakietkami z porcelany nagrobnej, z inwokacją „Tobie Polsko”, białym orłem i datami powstań śląskich, również po to, by osoby odwiedzające cmentarze rozpoznawały miejsca, w jakich spoczywają powstańcy.
– Plakietka nawiązuje do proporca, który znajduje się w Muzeum Czynu Powstańczego na Górze Świętej Anny. Oryginalny proporzec został wykonany w 1920 roku w Bytomiu i był niesiony przez ludność, która manifestowała swoją polskość – opowiadał Kwaśniewicz.
Taką właśnie plakietkę przytwierdzono dziś do nagrobka Konrada Zimonia.
Konrad powstaniec i dobry ojciec
– Ojciec był dość małomówny i zbyt wiele o powstaniach nie mówił, ale opowiadał, jak przewoził furmanką broń i amunicję. A całość dla bezpieczeństwa ukrywał pod obornikiem… – opowiada nam Tadeusz Zimoń, 85-letni rybniczanin, syn Konrada. – Bardzo czule go wspominam. Był dobrym ojcem – dodaje wzruszony.
Konrad Zimoń urodził się 15 lutego 1899 roku w Wielopolu, w ówczesnym powiecie rybnickim. W lutym 1918 roku został wcielony do armii niemieckiej i wysłany na front zachodni, gdzie we wrześniu trafił do niewoli francuskiej. Zgłosił jednak, że ma narodowość polską i został wysłany do obozu polskiego, a następnie przyłączył się do tworzonej we Francji Armii Polskiej, słynnej Armii Błękitnej generała Hallera, z którą wrócił do Polski i zaangażował się w ruch niepodległościowy. Walczył na froncie ukraińskim, m.in. pod Lwowem, Brodami, Tarnopolem oraz w wojnie polsko-bolszewickiej. Po bitwie pod Mławą w 1920 roku, w której został ranny i trafił do szpitala, zwolniono go z wojska.
Po powrocie do domu rodzinnego wstąpił do Polskiej Organizacji Wojskowej i Towarzystwa Samopomocy Górnoślązaków i działał na rzecz powrotu Górnego Śląska do macierzy. Aktywnie uczestniczył w akcji plebiscytowej. Zasłużył się organizowaniem zapasów broni i amunicji, więc do wybuchu III powstania śląskiego, w którym brał czynny udział musiał się ukrywać. Został odznaczony Krzyżem Walecznych oraz Medalem Dziesięciolecia Odzyskanej Niepodległości. Zmarł 1 lutego 1991, dwa tygodnie przed swoimi 92 urodzinami.
– Ojciec był bardzo pracowity. Był kolejarzem, ale zajmował się też małym gospodarstwem, jakie mieliśmy w Wielopolu – mówi Tadeusz Zimoń.
To właśnie do tego gospodarstwa w Wielopolu w styczniu 1945 roku trafiło trzech Żydów z obozu KL Auschwitz, którzy uciekli z tzw. Marszu Śmierci: Hans, Eli oraz Michael Goldman. Ten ostatni wciąż żyje w Izraelu, a żyje m.in. dzięki Reginie i Konradowi Zimoniom i ich córce Stefanii, która przez 6 dni nosiła jedzenie, ukrywającym się w ich szopie Żydom, ryzykując przy tym życie całej dziewięcioosobowej rodziny.
– Miałem wtedy 6 lat, ale pamiętam, jak nieżyjąca już dziś siostra Stefania, donosiła im jedzenie, które myśmy szykowali. Baliśmy się, bo czasy były trudne, a niektórzy ludzie donosili, więc towarzyszył nam strach, ale jakoś udało się przeżyć, im i nam – opowiada pan Tadeusz.
W Wielopolu wciąż mieszkają jego dwie siostry: 94-letnia Maria i Agnieszka, która w listopadzie będzie świętować 91 urodziny. A ocalony przez Zimoniów Michael Goldman-Gilad ma dziś 99 lat.
– Postawa Konrada nie wzięła się znikąd. Kształtowała się w rodzinie, zapewne od maleńkości, a on pozostał jej wierny przez całe swoje życie – wspominał dziś Konrada przedstawiciel IPN-u.
A historię bohaterskich Zimoniów opowiedziała na swoim blogu rybniczanka Małgorzata Płoszaj, która również uczestniczyła w dzisiejszej uroczystości na cmentarzu komunalnym. A wzięli w niej udział rodzina i bliscy Konrada Zimonia oraz przedstawiciele IPN-u, miasta i duchowieństwa.
Warto przypomnieć, że Konrad Zimoń nie jest jedynym rybniczaninem, którego grób oznakowano pamiątkową plakietką. W 2022 roku w podobnej uroczystości zorganizowanej przez katowicki oddział IPN-u oznaczono groby innych powstańców śląskich - Leona Pajączka i Franciszka Krakowczyka.