Strona główna/Aktualności/Mam wiele pomysłów na Rybnik

Mam wiele pomysłów na Rybnik

12.07.2023 Nasz wywiad działa

Jest najmłodszym radnym dzielnicowym w Rybniku. To on wymyślił zielony przystanek na placu Wolności i woonerf na ulicy Wysokiej, a teraz w ramach budżetu obywatelskiego proponuje posadzić 1000 drzew w całym Rybniku. Z jego pomysłów chętnie korzystają urzędnicy i radni. Poznajcie Sebastiana Śmieję, aktywnego 23-letniego samorządowca z Popielowa.

Chcę walczyć o aktywność społeczną - mówi Sebastian Śmieja. Zdj. Aleksander Król

Został Pan najmłodszym radnym dzielnicowym w Rybniku. 23-latkowie rzadko angażują się w taką działalność…
Jestem mieszkańcem Rybnika od urodzenia. Całe swoje życie obserwuję, jak zmienia się to miasto. Poczułem wewnętrzną potrzebę dołączenia do tych zmian. Mam wiele pomysłów na Rybnik, na swoją dzielnicę - Popielów. Chciałbym przynajmniej część z nich wdrożyć w życie - tak by miasto było bardziej przyjazne, lepsze i sprawniej działało. Dlatego wystartowałem i zostałem wybrany na członka rady dzielnicy Popielów. To mój pierwszy raz.

Co powiedziałby Pan tym, którzy narzekają, że zmieniono ordynację, zwiększono próg wyborczy, przez co rady np. w Niedobczycach czy w Maroku-Nowinach nie powstały?
Pokazaliśmy, że można. Choć przyznam, że na początku też byłem sceptycznie nastawiony do zmian, obawiałem się, że progi są zbyt wysokie.

Ale Popielów pokazał, że odpowiednie zaangażowanie społeczne pozwala na stworzenie rady. Uzyskaliśmy frekwencję 14 procent, daleko nam do Ochojca czy Grabowni, gdzie wyniki były jeszcze wyższe, czyli jest nad czym pracować. Na pewno nad tą aktywnością społeczną muszą pracować w tych dzielnicach, gdzie rady nie powstały.

W Popielowie cała wcześniejsza rada mocno się zaangażowała - namawiano do udziału w wyborach sąsiadów i znajomych, działano aktywnie w internecie, zorganizowano spotkanie, gdzie omówiono najważniejsze kwestie, a już podczas samych wyborów liczono biorących w nich udział mieszkańców, czy aby na pewno wystarczy, by osiągnąć próg. Gdyby takie spotkanie odbyło się np. w Niedobczycach, pewnie też mieszkańcy by się zebrali, przynajmniej odbyłyby się te wybory. Czegoś zabrakło.

Podczas spotkania inauguracyjnego w Domu Kultury Niedobczyce z prezydentem dostaliście ankiety z pytaniem m.in. o to, co chcielibyście zrobić w swojej dzielnicy. Przychodzi coś już Panu na myśl?
Pomysłów mam całkiem sporo. Przede wszystkim zależy mi na poprawie dostępności do komunikacji miejskiej w Popielowie. To rzecz, która mnie gryzie od dłuższego czasu. Kursy w godzinach popołudniowo-wieczornych są zbyt rzadkie, zdarza się, że przez półtorej godziny nie ma żadnego autobusu. Oczywiście, mówię o tej części Popielowa bliżej kościoła, bo mamy też tzw. „oś wodzisławską”, gdzie autobusy jeżdżą częściej. Jednak dla ludzi starszych niekomfortowo jest iść na przystanek przy ulicy Wodzisławskiej. Zmiana rozkładu jazdy jest chyba tą, na której najbardziej mi zależy. Być może dobrze by było, gdyby linie „weszły” też głębiej w Popielów, by objęły kolejne ulice. Taka jest potrzeba, bo społeczeństwo się starzeje.

Oprócz tego chciałbym powalczyć o aktywność społeczną. Być może dobrym pomysłem jest to, by w Popielowie powstało Centrum Aktywności Lokalnej na wzór CAL-u w Kłokocinie? Obecnie nie mamy takiego miejsca, w którym można by było się spotkać. Mamy jedynie dom seniora w budynku starego przedszkola, ale to nie spełnia funkcji Centrum Aktywności Lokalnej, do którego mieszkańcy mogliby przychodzić, by rozmawiać, rozwiązywać problemy. Dom seniora użytkowany jest tylko w celach senioralnych, a Popielów ma wielu młodych mieszkańców, wielu się tu wprowadza, to rozwojowa dzielnica.

Sebastian Śmieja zgłosił już kilka projektów do Budżetu Obywatelskiego Rybnika. Zdj. Aleksander Król

Swoją aktywność pokazuje Pan także w innych miejscach. To Pan jest autorem projektu „1000 nowych drzew dla Rybnika. Nowe nasadzenia w każdej dzielnicy”?
Tak. Głównym zamierzeniem tego projektu jest to, aby objął on całe miasto, wszystkie dzielnice. By każda dzielnica, każdy mieszkaniec coś z tego budżetu obywatelskiego miał. Do tej pory były to punktowe projekty, które nie obejmowały więcej niż jednej dzielnicy. A drzewa są nam potrzebne wszędzie, szczególnie w perspektywie postępujących zmian klimatycznych i coraz większych upałów. Założenie jest takie, by posadzić na terenach miejskich 1000 nowych drzew o obwodzie pni 22 centymetry.

To nie jest Pana pierwszy projekt złożony do budżetu obywatelskiego?
W 2020 roku złożyłem projekt „Zielone przystanki na placu Wolności”, który mimo że wówczas nie wygrał, w zasadzie jest realizowany. Praktycznie wszystko, co zaproponowałem w tym projekcie, zostało zrobione. Bo pomysł zakładał zarówno wykonanie zielonych przystanków, jak i posadzenie drzew na placu Wolności. No i rosną tu nowe drzewa.

Rok później - w 2021 - sporo głosów mieszkańców zdobył też Pana woonerf na ulicy Wysokiej. Gdzie Pan widział takie rozwiązania?
Woonerfy spotkałem m.in. we Wrocławiu, gdzie studiowałem przez 4 lata, ale też w Łodzi takie ożywianie ulic jest bardzo popularnym rozwiązaniem. Nie ukrywam, że pomysł wziął się stąd, że często chodziłem ulicą Wysoką, gdy byłem uczniem II LO. Obecnie chodzenie nią jest bardzo niewygodne. Wykonano tam już nową zieleń, ale ona trochę przeszkadza, bo pieszy musi ją trochę okrążać. Mój projekt zachowywał transportową funkcję ulicy - by można było nią spokojnie przejechać samochodem, ale jednocześnie poszerzał chodniki i wprowadzał nową zieleń oraz małą infrastrukturę. Chodziło mi o połączenie dwóch placów - Teatralnego i Jana Pawła II, aby przestrzeń dla pieszych w mieście się rozrosła. Podobno jest szansa na to, że ten pomysł zostanie zrealizowany, tym bardziej że od niedawna przy tym trakcie mamy dwa nowe zabytki - okrąglak i teatr, więc warto w ten rejon inwestować.

Z Pana pomysłów mocno korzystają urzędnicy…
O to właśnie chodzi w budżecie obywatelskim - by pomysły mieszkańców były realizowane. Gdy mieszkańcy będą widzieli, że mimo że ich projekt nie wygrał i tak może być realizowany, to odczują, że są słuchani. Będą bardziej chętni do współpracy na poziomie lokalnym. Być może dzięki temu zwiększy się aktywność społeczna i poczucie wspólnoty.

Podobny woonerf miał powstać na ulicy Kominka, ale mieszkańcy Nowin go nie chcieli…
Szkoda, bo myślę, że to był dobry pomysł. Przyznam, że wraz z radnym Kneszem, który zaproponował mi współpracę, bo spodobały mu się moje wcześniejsze pomysły, uczestniczyłem w pracach koncepcyjnych dla ulicy Kominka. Ale źle to było przygotowane od strony społecznej. Wszyscy pamiętamy, że najpierw zamknięto jeden pas ruchu i od tego zaczęła się cała awantura. Być może gdyby zacząć od pokazania mieszkańcom koncepcji i rozmów, a dopiero później zamknąć tę drogę, nie spotkałoby się to z takim negatywnym odbiorem. Tam nikt tej drogi zamykać nie chciał, liczba miejsc parkingowych miała być podobna do obecnej, ale parkowanie miało być uporządkowane. Chodziło też o to, by stworzyć bardziej zieloną przestrzeń, bardziej przyjazną pieszym. Projekt był dobry, ale jego wdrażanie poszło nie tak jak trzeba. Szkoda, bo mieszkańcy Nowin mieliby piękne miejsce.

Czym zajmuje się Pan zawodowo?
Od 3 lat zawodowo zajmuję się tworzeniem map akustycznych. W zeszłym roku dla obszaru całego miasta Rybnika robiliśmy strategiczną mapę hałasu. Każde miasto powyżej 100 tysięcy mieszkańców ustawowo raz na 5 lat musi taką mapę wykonać. Miałem okazję w tym uczestniczyć i taką mapę przygotowywać.

Mapy są też Pana pasją?
Tak, lubię robić mapy różnego rodzaju, szczególnie jeśli mogę to odnieść do Rybnika. Stworzyłem rybnicką mapę ciepła, zieleni czy dostępności komunikacji miejskiej. Mam mały sklepik internetowy, w którym sprzedaję też różne kompozycje mapowe do powieszenia w biurze czy w domu.

Jest Pan młodym samorządowcem. Myśli Pan o starcie w wyborach?
Może kiedyś spróbuję wziąć udział w wyborach samorządowych. Póki co, cieszę się, że dołączyłem do samorządu najniższego szczebla.


Rozmawiał Aleksander Król

Redaktor Naczelny
Aleksander Król
do góry