"Przecież była wesoła". Dlaczego osoby z depresją udają "szczęśliwe", czego im nie mówić i jak pomóc, czyli „Cztery pory roku bądź ze mną” w Rybniku
- Musiałam być na grillu, musiałam być tą duszą towarzystwa, wiecznie uśmiechniętą, zabawną. Bo co by sobie pomyśleli, gdyby mnie nie było? Może by się domyśleli, że coś jest ze mną nie tak? Wielu musi być „szczęśliwych” tylko dlatego, by nie pokazać tego, jak tak naprawdę się czuje, co tak naprawdę dzieje się w ich głowach. Jasne, czasem czują radość, są czasem wesołe, ale to jest czasem. Mało kiedy to, co pokazują światu jest odzwierciedleniem tego, co czują - mówiła jedna z młodych osób, które zmaga się z depresją podczas konferencji „Cztery pory roku bądź ze mną”, jaka 27 kwietnia odbyła się na kampusie w Rybniku.
- Depresja nie bierze się z niepowodzenia rodzinnego, rówieśniczego czy szkolnego. Depresja jest chorobą. Powstaje w skutek zaburzenia przekaźnictwa w ośrodkowym układzie nerwowym, czyli w mózgu - mówiła lekarz psychiatra Ksymena Urbanek.
Tłumaczyła, że u podstaw depresji leży zaburzenie wydzielania neuroprzekaźników - serotoniny i noradrenaliny. Ich niedobór powoduje m.in. obniżenie nastroju i napędu, czyli osiowych objawów depresji.
- Serotoniny nazywanej potocznie hormonem szczęścia, niestety nie ma w serze. Hormonu szczęścia nie da się zjeść - mówiła psychiatra Ksymena Urbanek.
Przyznała, że w produktach takich jak ser, orzechy, wino, czekolada znajdujemy tryptofan, który jest „prekursorem” serotoniny, jaka jest produkowana w naszym organizmie. Ale depresja bierze się z niedoboru serotoniny w ściśle określonym miejscu - w szczelinach synaptycznych, czyli przestrzeniach między neuronami w mózgu.
Spacer nie wyleczy depresji
Niestety nie wyleczy depresji też spacer…
- Czynniki takie jak śmiech, aktywność fizyczne, endorfiny, dobry spacer, przewietrzenie się to czynniki, które mogą wspomagać, mogą być bonusem sygnałem do wydzielania endogennej serotoniny, natomiast „z pustego one też nie naleją”.
Gdy mamy do czynienia z udowodnioną depresją, gdzie serotoniny jest za mało w przestrzeniach synaptycznych, tym spacerem czy odpoczynkiem możemy się wspomóc, natomiast z pustego nie nalejemy. Tej depresji nie jesteśmy w stanie tak wyleczyć - mówiła psychiatra Ksymena Urbanek.
Tłumaczyła, że niezbędna jest diagnoza postawiona przez lekarza. Depresja nierozpoznana, nieleczona lub lekceważona może prowadzić do poważnych konsekwencji zdrowotnych.
Depresja - kiedyś jej nie było?
Psycholog Agata Szweda zaprzeczyła, jakoby depresja była chorobą cywilizacyjną naszego czasu.
- Spotkałam się z takim stwierdzeniem: „Depresja? Kiedyś tego nie było.” Choroba cywilizacyjna? Otóż nie - depresja towarzyszy człowiekowi od początku istnienia była nazywana „melancholią”, trwałym obniżeniem nastroju. To zaburzenie, ta choroba towarzyszy nam od zawsze. Dlatego nie negujmy depresji, towarzyszy człowiekowi od początku, jest częścią jego natury - mówiła psycholog Agata Szweda.
Niestety choroba dotyczy też małych dzieci, nawet przedszkolnych. Dlatego pedagog Katarzyna Kunat apeluje do pedagogów, psychologów szkolnych, by znaleźli sposób jak uświadamiać, edukować nauczycieli. By byli wyczuleni na ten problem, obserwowali zachowania młodych ludzi.
Ona nie jest leniwa, robi co może, tylko na więcej w tej chwili jej nie stać
Niestety jak przekonywały młode osoby zmagające się z depresją tej uważności często brakuje.
- Moja szkoła wiedziała o tym, że choruję na depresję. Pomoc otrzymałam od pani wychowawczyni, jestem za to jej naprawdę wdzięczna, bo gdyby nie ona „mogłabym kiblować”, ale wiem, że nie każdy w szkole może liczyć na taką pomóc - mówił młoda dziewczyna.
Inna tłumaczyła, że miała zaświadczenie, że choruje - cała szkoła była poinformowana że cierpi na depresję, a nie każdy się do tego stosował. Dlatego - jak przekonywała - bardzo ważne jest doedukowanie rodziców, nauczycieli, którzy powinni zauważać symptomy, albo zwracać na nie większą uwagę.
- Jeżeli jest diagnoza postawiona, trzeba zwrócić na to uwagę, mieć troszkę inne podejście. Ona czy on nie jest leniwy, robi co może, ale na więcej nie jest w stanie sobie w tej chwili pozwolić - tłumaczyła.
"Przecież był wesoły"
Młodzi ludzie zmagający się z depresją opowiadali, że depresja objawia się ogromnym brakiem chęci na wszystko.
- Na pasje, które się miało dotychczas, na spędzanie czasu z rodziną, przyjaciółmi. Jest to ogromny brak poczucia siły, bezsilność w sobie - mówiła o swoich doświadczeniach jedna z dziewczyn.
Chorujący na depresję zakładają maskę.
- Bardzo często ludzie się dziwią - „przecież nie wykazywał żadnych objawów, cały czas się śmiał, był wesoły towarzyski”. Ale to maska. Teraz, gdy jestem już po terapii, jestem bardziej świadoma tego, co czuję, jak czuję i jak sobie z tym wszystkim radzić, jestem w stanie odmówić wyjścia na grilla bo po prostu nie mam na niego ochoty. Wcześniej to było nie do pomyślenia dla mnie, bo przecież musiałam tam być, musiałam być tą duszą towarzystwa, wiecznie uśmiechniętą, zabawną. Bo co by sobie pomyśleli? Może by się domyśleli, że coś jest ze mną nie tak. Po prostu osoby z depresją są „szczęśliwe” tylko dlatego, by nie pokazać tego jak tak naprawdę się czują, co tak naprawdę dzieje się w ich głowach. Czasem czują radość, są czasem wesołe, ale tylko czasem. Mało kiedy to, co pokazują światu jest rzeczywiście odzwierciedleniem tego, co naprawdę czują - mówiła.
Osoby zmagające się z depresją mówiły o przerażającej codzienności - „człowiek nie ma pojęcia kiedy minął jeden dzień a zaczął się drugi”, „wiecznej burzy myśli”,, samookaleczeniu - którego nikt nie zauważał, co „bolało jeszcze bardziej”.
"Wszystko masz", "inni mają gorzej"
Młode osoby zmagające się z depresją mówiły też o „słowach, które niszczą”
- Jeżeli osoba z depresją słyszy, że „inni mają gorzej”, „wszystko masz”, „jesteś młody”, „czego ci brakuje”? „Czego ty chcesz”? To zastanawia się - skoro wszystko mam, skoro rzeczywiście mam być szczęśliwy, bo wszystko mam - nowe buty, nowy telefon, to dlaczego tak się czuję? Coś musi być ewidentnie ze mną nie tak. Słowa te, wpędzają w ogromne poczucie winy - mówiły dziewczyny.
- To wszystko sprawia, że odczuwałam ogromne poczucie winy względem moich rodziców, znajomych nauczycieli, drużyny i nie umiałam sobie poradzić z tym, że tak właśnie jest. Ja przyjmowałam to jako moją winę przez to, że nie znałam objawów, że nie jest to temat poruszany na tyle, na ile powinien być poruszany, ja nie wiedziałam, że to jest choroba - mówiła jedna z dziewczyn walczących z depresją.
Dotrzeć do młodych ludzi
Stąd właśnie konferencja „Cztery pory roku bądź ze mną” zorganizowana wspólnie przez Fundację "mAli wspaniali", Wojewódzki Szpital Specjalistyczny nr 3 w Rybniku i miasto Rybnik, które wsparło wydarzenie grantem w wysokości 7 tysięcy zł.
- Jako prezydent mam jasne informacje, że problem jest bardzo silny, że wielu młodych oczekuje pomocy. Mam nadzieję, że wymiana doświadczeń, wymiana informacji, pomogą dotrzeć do młodych ludzi. Wspólnie lepiej potrafimy „wejść” w życie młodego człowieka, w te momenty, kiedy ma on problemy - mówił prezydent Piotr Kuczera.
Spotkanie dotyczące depresji jest częścią cyklu „Cztery pory roku bądź ze mną”, podczas których omawiane będą zagadnienia depresji, dysforii płciowej oraz uzależnień.
Do udziału w spotkaniu zostali zaproszeni wszyscy ci, którzy na różnych płaszczyznach są odpowiedzialni za wspieranie dzieci i młodzieży - środowiska związane z placówkami oświatowymi (żłobki, przedszkola, szkoły) oraz różnego typu instytucje funkcjonujące w obszarze medycyny, pomocy społecznej, bezpieczeństwa (m.in. lekarze pediatrzy, przedstawiciele Ośrodka Pomocy Społecznej, Policji itp.). Celem jest edukacja - m.in. nauczycieli, pedagogów szkolnych, psychologów - w zakresie rozpoznawania symptomów, problemów psychicznych uczniów czy podopiecznych oraz rozwijanie umiejętności ich rozwiązywania.