Rybnickie Rekiny wjechały do Ekstraligi
Drużyna Innpro ROW-u Rybnik obroniła dzisiaj Bydgoszczy wywalczoną w piątek 10 punktową zaliczkę i awansowała do PGE Ekstraligi. To duża niespodzianka, bo w opinii większości ekspertów to Polonia Bydgoszcz była faworytem dwumeczu i dzisiejszego rewanżu.
Gospodarze wygrali, ale tylko 49 do 41. Gdyby rybniczanie zdobyli dzisiaj o jeden punkt mniej to w przyszłym roku nadal jeździliby w 2. Ekstralidze, czyli w II lidze. Dzisiejszy finałowy mecz rewanżowy był dobrym widowiskiem – interesującym, dramatycznym, a przede wszystkim emocjonującym, ale nie mogło być inaczej skoro o tym, która z drużyn awansuje do ekstraligi decydował ostatni wyścig. By kibicująca Rekinom na stadionie liczna grupa naszych kibiców mogła oszaleć ze szczęścia, w ostatnim 15. wyścigu para rybnickich Australijczyków Brady Kurtz i Rogan Tungate musiała zdobyć przynajmniej trzy punkty. Ich rywalami byli dwaj liderzy Krzysztof Buczkowski i Kai Huckenbeck, którzy wcześniej z wyjątkiem jednego biegu wygrali wszystkie swoje wyścigi. Na prowadzenie wychodzili na ogół jadąc na pierwszym łuku po starcie bardzo blisko bandy. To z kolei było najłatwiejsze po starcie z czwartego pola startowego, tego najbliżej bandy. To właśnie tam ustawił się w ostatnim biegu Rohan Tungate, a że bydgoszczanie nie zdołali go zablokować, tak samo jak oni wcześniej po orbicie wyjechał na pierwsze miejsce, którego nie oddał już do samej mety. Startujący z drugiego pola Kurtz był w tym wyścigu ostatni, ale i takawans ROW-u stał się faktem. Kibice Polonii, którzy poza rybnickim sektorem szczelnie wypełnili stadion patrzyli na to wszystko z niedowierzaniem.
Znów bardzo dobrze spisali się nasi juniorzy Paweł Trześniewski i Maksym Borowiak, którzy tak jak w piątek Rybniku zdobyli łącznie dla drużyny 10 pkt. Tym razem to Borowiak wygrał bieg juniorski (2. wyścig), a Trześniewski bieg 4., w którym pokonał solidnie punktującego w tym sezonie seniora Polonii, Duńczyka Andreasa Lyagera. Tenże Trześniewski dwukrotnie leżał na torze, bo dwukrotnie przy wejściu w łuk władował się w niego junior gospodarzy Olivier Buszkiewicz, który dwukrotnie został przez arbitra wykluczony.
Punktowała prawie cała drużyna Innpro ROW-u Rybnik. Tylko najstarszy w niej Grzegorz Walasek nie zdołał zdobyć punktów i po pierwszym przegranym biegu już więcej nie wystartował. Najwięcej punktów dla drużyny zdobył Tungate – 13 pkt w 6 startach plus 2 bonusy, ale przecież każdy zdobyty przez zawodnika punkt był jak się okazało na miarę awansu.
Awans niespodziewany
Przed sezonem prezes ROW-u Krzysztof Mrozek zapowiadał walkę o awans, ale po wysokich wyjazdowych poażkach w Bydgoszczy (29:61) i Ostrowie Wlkp. (28:62) oraz przegranym meczu z Polonią Bydgoszcz na własnym torze (41:48), wielu kibiców wyleczyło się z nadziei na awans. Tak więc to, co stało się dzisiaj w Bydgoszczy to jednak niespodzianka dużego formatu. Zresztą przebieg całej rundy finałowej, był wręcz sensacyjny, bo trzeba pamiętać, żę bydgoska Polonia, wicelider po rundzie zasadniczej, przegrała najpierw ćwierćfinałowy dwumecz z piątym w tabeli PSŻ-tem Poznań, a teraz finał z trzecim w tabeli ROW-em. A przecież w tejże rundzie zasadniczej bydgoszczanie jako jedyny zespół wygrali z Rekinami oba mecze; najpierw na swoim torze, a w końcu lipca również w Rybniku (48:41), przy czym na swoim torze aż 61:29, bo drużyna z Rybnika pojechała na Pomorze bez kontuzjowanego lidera Brady’ego Kurtza.
Drużyna z Rybnika wraca do żużlowej elity po pięciu sezonach spędzonych w tzw. pierwszej lidze, nazywanej od tego sezonu nieco absurdalnie drugą ekstraligą. Dzisiaj w dniu historycznego awansu trudno nie zauważyć, że finałowa rywalizacja na zapleczu PGE Ekstraligi, była znacznie ciekawsza niż w samej ekstralidze.
Ekstraligowe wyzwanie
Teraz przed prezesem Krzysztofem Mrozkiem trudne wyzwanie, jakim jest skompletowanie składu, który mógłby w przyszłym roku skutecznie powalczyć w ekstralidze o utrzymanie. Nie jest tajemnicą, że zbudowanie solidnego składu przez beniaminka jest w dzisiejszych ligowych realiach bardzo trudne.