Strona główna/Aktualności/Rybnickie Rekiny wjechały do Ekstraligi!

Rybnickie Rekiny wjechały do Ekstraligi!

27.09.2024 Sport

Żużlowa drużyna Innpro ROW-u Rybnik sprawiła niespodziankę i w finałowym dwumeczu pokonała faworyzowaną Polonię Bydgoszcz 91:89. Gdyby
w Rybniku bądź w Bydgoszczy rybniczanie zdobyli o jeden punkt mniej, to z awansu cieszyliby się zawodnicy i kibice Polonii.

Mistrzowie Metalkas 2. Ekstraligi drużyna Innpro ROW-u Rybnik; od lewej: Grzegorz Walasek, Kacper Tkocz, Paweł Trześniewski, Norick Blödorn, Jakub Jamróg, prezes klubu Krzysztof Mrozek, Maksym Borowiak, trener Antoni Skupień, Brady Kurtz, kierownik drużyny Radosław Kalyciok i Rohan Tungate  Zdj. Michał Kaczmarek (K.S. ROW)

– Żadna niespodzianka. Zrealizowaliśmy plan. Już przed sezonem mówiłem, że naszym celem jest awans do ekstraligi. Powtarzałem też wielokrotnie, że runda zasadnicza to była gra wstępna, a prawdziwe ściganie będzie w play-offach i w finale. Teraz musimy zebrać budżet i zbudować skład, który zapewni nam utrzymanie w PGE Ekstralidze. Wiem już, których zawodników z obecnego składu chciałbym mieć w drużynie w przyszłym sezonie, ale oni muszą to najpierw usłyszeć ode mnie, bo głupio by było, gdyby dowiedzieli się o tym z gazety. Mam już też listę zawodników, których chciałbym zakontraktować – mówi nam prezes Krzysztof Mrozek.

Finał w Rybniku
Finałowa rywalizacja w 2. ekstralidze rozpoczęła się w piątek 20 września na stadionie przy Gliwickiej. To bez wątpienia było sportowe wydarzenie roku w Rybniku. Żużlowcy wespół z kibicami stworzyli wyjątkowe widowisko, godne finału. Mecz, zorganizowany wreszcie o optymalnej porze, oglądał prawie komplet publiczności, ponad 9 tys. osób. Rybniczanie wygrali 50:40. Taki wynik typował trener Rekinów Antoni Skupień, zaznaczając, że to minimum socjalne, jeśli chcemy wygrać dwumecz.

Rybniczanie zaskoczyli bydgoszczan twardym torem, znacznie mniej przyczepnym od tego, na którym w rundzie zasadniczej w końcu lipca dali się pokonać Polonii (41:48). – Przejeździłem tu cały sezon, ale takiego toru nigdy tu nie było – miał powiedzieć bydgoski Duńczyk Andreas Lyager, który w 2022 roku jeździł w ROW-ie.
– Ubijałem ten tor przez dobrych kilka godzin. Nawet Tomasz Gollob powiedział mi, że to był dobry pomysł – usłyszeliśmy od Eugeniusza Skupienia, byłej gwiazdy ROW-u, a teraz klubowego mechanika z zacięciem toromistrzowskim.

W pierwszej serii czterech wyścigów żużlowcy Innpro ROW-u Rybnik wygrali dwa biegi podwójnie, a dwa zremisowali i wszystkie cztery biegi wygrali indywidualnie. Po 4. wyścigu prowadzili więc 16:8 (+8). Później mecz się wyrównał i tę 8-punktową przewagę w kolejnych 11 wyścigach udało się powiększyć tylko o 2 punkty. 10-punktowa przewaga nie nastrajała optymistycznie, bo w rundzie zasadniczej w czerwcu rybnicka drużyna, jeżdżąca co prawda bez lidera Brady’ego Kurtza, przegrała w Bydgoszczy 29:61.

Finał w Bydgoszczy
To Polonia uznawana była za zdecydowanego faworyta niedzielnego rewanżu na swoim torze. Nic więc dziwnego, że na stadionie była już przygotowana wielka feta. Gospodarze wygrali, ale tylko 49:41 i stadion szybko opustoszał. Polonia odrobiła część strat, ale przed ostatnim wyścigiem meczu i całego sezonu w Metalkas 2. Ekstralidze to wciąż Innpro ROW prowadził w dwumeczu. By dopingująca Rekinów na stadionie grupa naszych kibiców mogła oszaleć ze szczęścia, w ostatnim 15. wyścigu para rybnickich Australijczyków Brady Kurtz i Rohan Tungate musiała zdobyć przynajmniej trzy punkty. Ich rywalami byli dwaj liderzy Polonii Krzysztof Buczkowski i Kai Huckenbeck, którzy wcześniej z wyjątkiem jednego biegu Buczkowskiego wygrali wszystkie swoje wyścigi. Na prowadzenie wychodzili na ogół jadąc na pierwszym łuku po starcie bardzo blisko bandy. To z kolei było najłatwiejsze po starcie z czwartego pola startowego, tego najbliżej bandy. To właśnie tam ustawił się w ostatnim biegu Tungate. Gdy filigranowy Australijczyk przemknął pod bandą i wyszedł na prowadzenie, na bydgoskim stadionie zapanowała nieomal cisza. Nieomal, bo zielono-czarny sektor już wtedy szalał ze szczęścia. Awans ROW-u stał się faktem. Kibice Polonii, którzy szczelnie wypełnili stadion, patrzyli na to wszystko z niedowierzaniem.

– Dziadek mówił mi, że sukces lubi ciszę. Przed finałem my byliśmy cicho, a Polonia była głośna, a teraz to my jesteśmy głośni, bo awansowaliśmy do ekstraligi, a Polonia jest cicho – mówił w telewizyjnym wywiadzie Rohan Tungate, który był najskuteczniejszym zawodnikiem Innpro ROW-u Rybnik w rewanżowym meczu (13 pkt w 6 startach).

Wywiadu udzielał w okazjonalnej klubowej koszulce z napisem: Mamy to!

Największą niespodziankę w finałowym dwumeczu sprawili nasi juniorzy Paweł Trześniewski i Maksym Borowiak, którzy razem dwukrotnie zdobyli po 10 pkt.Wygrali oba wyścigi młodzieżowe (2. bieg meczu) i po jednym wyścigu z seniorami – Borowiak w Rybniku pokonał Mateusza Szczepaniaka, a Trześniewski w Bydgoszczy Lyagera. Trześniewski dwukrotnie leżał na bydgoskim torze, bo dwukrotnie przy wejściu w łuk władował się w niego junior gospodarzy Olivier Buszkiewicz, który dwukrotnie został przez arbitra wykluczony.

– To wynik ciężkiej pracy, ale też wielu rozmów. Najważniejsza była głowa i moje nastawienie. Wiedziałem, że w meczach finałowych muszę dać z siebie wszystko. Wcześniej jeździłem w Bydgoszczy m.in. w zawodach młodzieżowych, więc wiedziałem, gdzie mam jechać na tym trudnym torze. Pierwszy bieg nie był jeszcze najlepszy, ale potem się przełożyłem (zmiana zębatki) i było znacznie lepiej. Mobilizowało nas to, że wszyscy nas skreślali i nie dawali nam większych szans, chcieliśmy więc pokazać, że Rekiny potrafią gryźć i to mocno – powiedział nam Paweł Trześniewski, który w głosowaniu kibiców został uznany za Rajdera Meczu.

Od meczów z Poznaniem pomagał mu były żużlowiec Adrian Gomólski, którego młodszy brat Kacper kilka sezonów wstecz jeździł w ROW-ie.

– Przez cały sezon to była prawdziwa drużyna. Wszyscy zawodnicy sobie pomagali i się wspierali. Nie było żadnych spięć czy konfliktów. W Bydgoszczy Grzesiu Walasek po swoim pierwszym nieudanym starcie przyszedł i powiedział, że on tu dzisiaj punktów nie zrobi, że powinien go zastąpić dobrze jadący Paweł Trześniewski. A potem ze swoimi mechanikami jak mógł pomagał wszystkim innym zawodnikom – powiedział nam kierownik rybnickiej drużyny Radosław Kalyciok.

Drużyna z Rybnika wraca do żużlowej elity po pięciu sezonach spędzonych w tzw. pierwszej lidze, nazywanej od tego sezonu nieco absurdalnie drugą ekstraligą. Trudno nie zauważyć, że finałowa rywalizacja na zapleczu PGE Ekstraligi była znacznie ciekawsza niż w samej ekstralidze, w której rewanżowe mecze półfinałowe były właściwie formalnością.

Trzeci finał i wystarczy!

To był trzeci ligowy finał trenera ROW-u Antoniego Skupienia (66 lat), który przyznaje, że ten ostatni kosztował go najwięcej nerwów. Chwali całą drużynę i podkreśla bardzo dobrą jazdę juniorów. Teraz zapowiada rozbrat z żużlem i koniec trenerskiej części swojej kariery; największą jej część spędził w miniżużlowych Rybkach Rybnik, gdzie był trenerem m.in.: Kamila Cieślara, Kacpra  Woryny i Roberta Chmiela.

– Od 17. roku życia cały czas byłem związany z żużlem. Wystarczy! Obiecałem żonie, a miesiąc temu poinformowałem o tym prezesa Mrozka – powiedział nam trener Antoni Skupień.

Trener Antoni Skupień (po prawej) po awansie drużyny do ekstraligi zapowiedział rozbrat z żużlem i koniec trenerskiej kariery. Być może szkoleniem żużlowej młodzieży zajmie się w rybnickim klubie Duńczyk Patrick Hansen, bo już od jakiegoś czasu panowie robili to we dwójkę Zdj. Wacław Troszka

Ekstraligowe wyzwanie
Teraz przed prezesem Krzysztofem Mrozkiem trudne wyzwanie, jakim jest zbudowanie drużyny, która będzie w stanie w ekstralidze się utrzymać. Ostatnie sezony pokazują, że to zadanie ekstremalnie trudne. Kibice muszą sobie zdawać sprawę z faktu, że Innpro ROW awansował do ligi, w której rządzą najbogatsze kluby. Te nie zawsze przestrzegają zasad fair play, o czym przekonaliśmy się za sprawą zawieszonego za doping Grigorija Łaguty i Motoru Lublin, który podpisał z nim kontrakt. To dzięki najbogatszym nie mamy w Polsce dobrze służących całej lidze regulaminowych ograniczeń uniemożliwiających budowanie dream teamów takich jak Motor Lublin. W lidze angielskiej są one z powodzeniem stosowane od lat.

My jednak mamy swoje tradycje pod hasłem: Kto bogatemu zabroni! Polski żużel to już w większej części nie sport motorowy, ale biznes motorowy. Bossowie najbogatszy klubów od lat z powodzeniem obchodzą regulaminowe zapisy dotyczące terminów kontraktowania zawodników.

Tym sposobem kibice Rekinów zobaczą w przyszłym sezonie naszego tegorocznego lidera Australijczyka Brady’ego Kurtza w Rybniku, ale tylko w czasie meczu ze Spartą Wrocław. Jeszcze przed pierwszym meczem finałowym m.in. wrocławskie media przedstawiały go jako przyszłorocznego żużlowca Sparty. Czyż to nie patologia? Kibicom klubów tych mniej zamożnych pozostaje cieszyć się rywalizacją żużlowców na torze, choć w wersji drużynowej to często walka Dawida z Goliatem, oraz z sukcesów na miarę możliwości, takich jakim jest awans rybnickich Rekinów do ekstraligi.

 

Innpro ROW Rybnik  -  Abramczyk POLONIA Bydgoszcz  50:40

Innpro ROW Rybnik – 50 pkt

Rohan Tungate - 8+3 (0,2’,2’,1’,3); Brady Kurtz - 14+1 (2’,3,3,3,3); Jakub Jamróg - 9 (3,0,3,3,0); Norick Bloedorn - 5 (0,2,1,2,0);  Grzegorz Walasek - 4 (3,1,0,0); Maksym Borowiak - 6+1 (2’,3,1); Paweł Trześniewski - 4 (3,0,1). Rezerwowy: Kacper Tkocz – ns

Rewanż: Abramczyk POLONIA Bydgoszcz – Innpro ROW Rybnik  49:41 (89:91)

Innpro ROW Rybnik – 41 pkt

Jakub Jamróg - 6 (2,2,0,2,0); Rohan Tungate - 13+2 (1’,1’,2,3,3,3); Grzegorz Walasek - 0 (0,-,-,-); Norick Bloedorn - 3 (0,0,2,-,1); Brady Kurtz - 9+1 (2,2,3,1’,1,0); Paweł Trześniewski - 7 (1,3,2,1,0); Maksym Borowiak - 3 (3,0,0). Rezerwowy: Kacper Tkocz - ns

Dziennikarz
Wacław Troszka
do góry