Strona główna/Aktualności/Rybnik stawia na wodór. Dokupi kolejne wodorowce. Od nas (..)

Rybnik stawia na wodór. Dokupi kolejne wodorowce. Od nas uczą się inne miasta

04.10.2024 Miasto

Rybnik stawia na wodór. Miasto zamierza dokupić kolejnych 14 autobusów wodorowych ze 100-procentowym dofinansowaniem. W sumie już wkrótce po rybnickich ulicach będą jeździły 34 autobusy wodorowe, a to najwięcej w Polsce. Miasto wyznacza trendy, a swoimi doświadczeniami dzieli się z innymi. Dziś (4.10) do Rybnika przyjechała delegacja ze Śląsko-Małopolskiej Doliny Wodorowej.

Rybnik dzieli się swoimi doświadczeniami z przedstawicielami innych miast zainteresowanych wodorem. Zdj. Aleksander Król

- Jesteśmy pionierem, dlatego też bardzo się cieszymy, że możemy gościć gości ze Śląsko-Małopolskiej Doliny Wodorowej. Chcemy się dzielić naszym doświadczeniem. Nasze autobusy wodorowe jeżdżą już po rybnickich drogach od roku, więc mamy doświadczenie z każdej pory roku. Chcemy się tym dzielić, chcemy pokazywać, że to nie jest takie drogie, że to ekonomicznie, dobre, a przede wszystkim, co nas bardzo cieszy, zadowoleni są mieszkańcy – pasażerowie tych autobusów. Gdy dostajemy informację, jak super się tymi autobusami jeździ, że jest czysto, cicho na przystankach - bo kiedy autobus wodorowy czy elektryczny rusza, to nie ma żadnych spalin, które mieszkańcy muszą wdychać - to jest dla nas największe zadowolenie. Oczywiście czynnik ekonomiczny jest jak najbardziej ważny, natomiast ten czynnik społeczny jest najważniejszy, bo przecież robimy to dla mieszkańców – mówi Ewelina Włoch, naczelnik Wydziału Cyfryzacji i Nowych Technologii w Urzędzie Miasta Rybnika.

Dziś spółka Komunikacja Miejska Rybnik posiada 20 sztuk autobusów wodorowych, 13 sztuk autobusów hybrydowych i kilka „zapasowych autobusów w razie awarii” na olej napędowy. Dodatkowo jest przewoźnik zewnętrzny, który posiada 23 sztuki autobusów elektrycznych.

- Finalizujemy podpisanie umowy na dofinansowanie 14 autobusów wodorowych, 11 dwunastometrowych i 3 autobusów przegubowych. Dostawa pierwszych w 2026 – mówi Łukasz Kosobucki, prezes spółki Komunikacja Miejska Rybnik. Zdj. Aleksander Król

Rybnik kupi kolejne wodorowce

Rybnik stawia jednak na wodór. Na rybnickich ulicach maja pojawić się kolejne wodorowce.

- Finalizujemy podpisanie umowy na dofinansowanie 14 autobusów wodorowych, w tym 11 dwunastometrowych i 3 autobusów przegubowych. Mam nadzieję, że umowa do końca roku będzie podpisana, a przetarg jest w przygotowaniu. Dostawa pierwszych planowana jest na 2026, nie wcześniej, bo dzisiaj długo się czeka na autobusy – mówi Łukasz Kosobucki, prezes spółki Komunikacja Miejska Rybnik.

Jeden autobus wodorowy (12-metrowy) kosztuje około 4 milionów złotych, ale miasto zamierza otrzymać na nowe pojazdy 100 procent dotacji i zapłacić jedynie podatek.

- W przypadku 20 sztuk autobusów wodorowych, które już jeżdżą po Rybniku - całkowity koszt ich zakupu wyniósł 66 milionów. Jednak otrzymaliśmy na nie dofinansowanie na poziomie 65 procent, a teraz jesteśmy na etapie podpisywania aneksu do umowy i dofinansowanie nam wzrośnie do 75 procent. Zatem cena tego autobusu wyjdzie poniżej 800 tysięcy złotych, a to oznacza, że żadnego innego autobusu za te pieniądze nie kupimy. Jeżeli chodzi o wniosek, który teraz podpiszemy na zakup kolejnych 14 autobusów wodorowych, to tam dofinansowanie jest na poziomie 100 procent kosztów netto, czyli miasto Rybnik zapłaci jedynie kwotę podatku VAT – wyjaśnia Ewelina Włoch.

Kamery wewnatrz i na zewnątrz. Wodorowce nie mają tradycyjnych lusterek. Zdj. Aleksander Król

Jak sprawują się autobusy wodorowe w Rybniku?

Jak sprawowały się autobusy wodorowe w Rybniku podczas rocznej eksploatacji? Czy obawiamy się niskich temperatur?

- Przećwiczyliśmy już zimę z wodorowcami, te autobusy nie są podatne na mróz. Nie ma z nimi w zimie problemów. Kierowcy i pasażerowie są zadowoleni, bo to jest auto elektryczne, które jest ciche, szybko się nagrzewa wewnątrz. Jeżeli chodzi o eksploatację, to nie ma z nimi problemów, są one sprawne. Kierowca tankuje je w białej koszuli bez żadnego oblania się olejem napędowym. Tankuje się bardzo szybko, bo to jest między 15 a 20 parę minut – chwali Łukasz Kosobucki.

Kosobucki przyznaje, że na początku były problemy, ale w tej chwili nie są one awaryjne. - Dogrywamy różnego rodzaju oprogramowanie sterujące, by polepszyć pracę, czy to klimatyzacji, czy to ogrzewania, czy samego napędu. Ale nie ma większych problemów z tymi autobusami. Na początku kłopoty sprawiało nam oprogramowanie, bo dzisiaj autobus to jest jeżdżący komputer, oprogramowanie jest klimatyzacji, silnika, nawet pedał hamulca sterowany jakimś oprogramowaniem – tłumaczy Kosobucki.

Jeździliśmy różnymi autobusami, zaczynaliśmy od autosanów, jelczów, teraz testujemy wodorowce – mówi kierowca Arkadiusz Omiotek. Zdj. Aleksander Król

Kierowcy jęździli jelczami,  przyzwyczają się do wodorowca

Kierowca Arkadiusz Omiotek przyznaje, że kłopoty sprawia elektronika.

- Czasem wyskakują błędy, których kierowca nie umie opanować, musi przyjechać serwis, ale jest od razu. Kiedyś miałem nawet taki przypadek, że mi nie wyszło nic na tablicy, a oni w swoim GPS widzieli, że coś się u mnie dzieje i podmienili autobus – mówi Arkadiusz Omiotek.

A jak się prowadzi? – dopytujemy.

- Dla osób noszących okulary kamery zamiast lusterek są problem z powodu tego, że przy mocnym słońcu muszę założyć  ciemne soczewki, a przy nich nie widać dobrze na kamerze. To jest trochę kłopotliwe, ale to jest kwestia przyzwyczajenia. Jeździliśmy różnymi autobusami, zaczynaliśmy od autosanów, jelczów, teraz testujemy wodorowce. Wiadomo, dla nas, starego pokolenia, wolelibyśmy stare diesle. Jak dopracują elektronikę, jak będzie więcej tych autobusów na rynku, to nie będzie żadnych problemów – mówi Arkadiusz Omiotek.

Wodorowce tańsze w eksploatacji od elektryków

Łukasz Kosobucki uważa, że wodorowce są przyszłością. Jest zdecydowanie tańszy w eksploatacji od elektryka. O wiele tańsza byłaby np. wymiana baterii, która w wodorowcu jest o wiele mniejsza. Mniej kosztuje też utrzymanie i konserwacja autobusu wodorowego. Nie trzeba się przejmować zimą, albo latem gdy więcej prądu zużywa się na ogrzewanie, albo schłodzenie, bo ogniwo wodorowe po prostu więcej go wyprodukuje, a w autobusie elektrycznym nic prądu nie produkuje.

Nowoczesna stacja w Rybniku gości przedstawicieli biznesu, stowarzyszeń i organizacji. Zdj. Aleksander Król

Rybnik ma to już przetestowane, dlatego po naukę przyjeżdżają tu inne miasta.

- Gościmy bardzo często osoby z różnych inicjatyw, stowarzyszeń, przedsiębiorstw, miast, którzy również są zainteresowani wodorem. A że my mamy największą flotę po Poznaniu tych aut i największe doświadczenie – jako pierwsi mamy ogólnodostępną stacją wodorową -  to jesteśmy jakby wzorem, przykładem dla innych. Mówimy co poprawić, co jest fajne, jak to policzyć, ile w rzeczywistości się spala, mówimy innym, którzy kupują autobusy, jak zajezdnia powinna wyglądać, bo to nie może być zwykła zajezdnia. Wszyscy dzisiaj się tego uczą – tłumaczy Łukasz Kosobucki.

Redaktor Naczelny
Aleksander Król
do góry