Strona główna/Aktualności/Ukraińskie położne uczą się od rybnickich położnych

Ukraińskie położne uczą się od rybnickich położnych

09.11.2022 Miasto

Tatiana, Olga, Anastazja, Larysa… 16 ukraińskich położnych przyjechało do Polski na zaproszenie stowarzyszenia „Dobrze urodzeni”, by zdobywać cenne doświadczenia i usprawniać ukraińskie położnictwo. 8 listopada spotkały się z położnymi z rybnickiego Niepublicznego Zakładu Opieki Zdrowotnej „Pro Feminae”.

Ukraińskie położne uczą się od rybnickich położnych z "Pro Feminae". Zdj. Sabina Horzela-Piskula

Przyjechały z różnych części Ukrainy, mają różne doświadczenie i staż pracy w zawodzie.

Tatiana: - Od 27 lat jestem położną i w swojej pracy mam opinię rewolucjonistki, bo w szpitalu pozwalam kobietom rodzić w różnych pozycjach, nie tylko leżąc. Po tym wyjeździe będę wdrażała nowe rozwiązania i pewnie znów mi się za to dostanie, ale dziękuję, że mogłam w Polsce zdobyć kolejne cenne doświadczenia.

Olga: - Prowadzę szkołę rodzenia, jestem konsultantką laktacyjną i położną, ale chcę podziękować za to jak przyjmujecie Ukraińców. Wasze wsparcie dodaje nam skrzydeł i mam nadzieję, że już wkrótce nasze kobiety będą rodziły w kraju bez wojny.

Ukraińskie położne przyjechały z różnych stron Ukrainy, mają różne doświadczenie i staż pracy w zawodzie. Zdj. Sabina Horzela-Piskula

Anastazja: - Jestem prezeską stowarzyszenia położnych ukraińskich, „nowonarodzonej” organizacji, która tak jak każdy noworodek potrzebuje opieki, dlatego dziękujemy za wsparcie, które otrzymujemy ze strony polskich położnych i liczymy na dalszą współpracę, bo jest ona dla nas bardzo cenna.

Larysa: - Jestem położną na bloku porodowym szpitala w Kijowie, gdzie w 2004 roku wprowadziliśmy porody partnerskie. Przyjmuję też porody domowe, choć jest to niezgodne z prawem. Pomagam kobietom, ale też ryzykuję…

Tatiana: - Jestem pediatrą i aktywistką społeczną. Musimy zadbać o prawa rodzących kobiet i prawa położnych, bo tylko wtedy ukraińskie dzieci będą się rodziły szczęśliwe i bezpieczne. Niech takie właśnie będzie nowe pokolenie Ukraińców! Dlatego szkolimy się tutaj i szukamy nowych cennych doświadczeń.

Zespół "Pro Feminae". Zdj. Sabina Horzela-Piskula

„Pro Feminae” świeci przykładem

16 ukraińskich położnych zobaczyło szpital Św. Zofii w Warszawie, Rodzinne Centrum Położnicze Koala i Ukraińskie Centrum Porodowe w Krakowie, Kobietowo w Pszczynie, a wczoraj - rybnicki NZOZ „Pro Feminae” (ul. Reymonta 60).

- Uznano, że jesteśmy jedną z najlepszych praktyk położniczych w kraju - mówi Barbara Gardyjas, położna i dyrektorka „Pro Feminae”.

- Działamy od ponad 21 lat, a zespół tworzy dziś 12 wykwalifikowanych położnych. Stawiamy na nowoczesne położnictwo i ginekologię. Prowadzimy szkołę rodzenia, ale też wykonujemy cytologię na podłożu płynnym, nową skuteczniejszą metodę badania, mamy też poradnię uroginekologiczną, położną, która specjalizuje się też w bliznach pooperacyjnych, ale również położną ratowniczkę medyczną. Tylko w tym roku zarejestrowało się u nas 600 ciężarnych pacjentek z Rybnika i okolic. Większość z nich uczestniczy w zajęciach szkoły rodzenia, a po porodzie nadal opiekujemy się nimi i ich dziećmi. Wśród nas jest też położna z Ukrainy, która również prowadzi zajęcia szkoły rodzenia dla pacjentek z Ukrainy - dodaje Barbara Gardyjas.

"Pro Feminae" działa od ponad 21 lat - od lewej: Lidia Michalska, Stenia Nicewicz, Katarzyna Oleś, współzałożycielka stowarzyszenia „Dobrze urodzeni” oraz Barbara Gardyjas. Zdj. Sabina Horzela-Piskula

8 listopada doświadczony zespół „Pro Feminae” dzielił się swoim doświadczeniem z położnymi z Ukrainy. Rybniczanki opowiadały o specyfice swojej pracy, pokazywały sprzęty, jakich na co dzień używają, służyły radą i pomocą. Wśród nich była też Ukrainka Viktoriia Kyrialova, położna „Pro Feminae” ze swoim miesięcznym synem Odynem, który przy okazji został przebadany i zważony, oczywiście pod okiem położnych odwiedzających placówkę. Anna Olma zbadała też maluszka pod kątem żółtaczki, korzystając z nowoczesnego czujnika, fachowo zwanego bilirubinometrem, który pozwala na przezskórny pomiar poziomu bilirubiny.

Położne z Ukrainy przyglądały się badaniu maluszka pod kątem żółtaczki, z wykorzystaniem nowoczesnego czujnika - bilirubinometru. Zdj. Sabina Horzela-Piskula

Viki, czyli kolejna wojenna historia

Ma ponad 5 tygodni i szczęście, bo urodził się z dala od wojennej zawieruchy.

- W Rybniku jestem od 6 marca. Przyjechałam z okolic Kijowa, sama, z dwójką dzieci, kotem, psem i … w ciąży. Byłam w bardzo złym stanie i nie dałabym sobie rady sama, dlatego dziękuję wszystkim, którzy mi dopomogli - mówi Viktoriia Kyrialova, uśmiechając się do trzymanego na rękach miesięcznego synka.

- Był już ze mną na szkoleniu położnych w Warszawie i Krakowie - dodaje dumna mama, która w Ukrainie przez rok pracowała jako położna na porodówce, ale też szefowała na oddziale dla starszych, samotnych osób.

- Nie dałabym sobie rady sama, dlatego dziękuję wszystkim, którzy mi dopomogli - mówi Viktoriia, uśmiechając się do trzymanego na rękach miesięcznego synka. Zdj. Sabina Horzela-Piskula

Szybko nauczyła się polskiego i znalazła pracę w „Pro Feminae”.
- Moja koleżanka, która była w 34. tygodniu ciąży, nie znała języka i poprosiła mnie żebym poszła z nią na KTG. Podczas badania powiedziałam, że też jestem położną - opowiada Viktoriia. Potem był telefon do „pani Basi” i ogromna życzliwość.

- To inna praca niż na porodówce w Ukrainie. Bardzo mi się tu podoba: dobry zespół, wspaniałe dziewczyny i atmosfera, a praca jest spokojna - mówi Viktoriia, która w grupie ukraińskich położnych wypatrzyła też swoją pierwszą szefową z porodówki.

Doświadczenie zaprocentuje

- Chcemy, by położne z Ukrainy, zdobyły u nas dobre wzorce. Na tle Europy polskie położnictwo naprawdę ma się czym pochwalić. Mamy tzw. standard opieki okołoporodowej - akt prawny, którego zazdrości nam cała Europa - mówi Barbara Gardyjas.

- W „Pro Feminae” troszczymy się o kobiety na każdym etapie ich życia, nie tylko ciężarnymi. Zajmujemy się m.in. badaniem piersi i ranami po operacjach ginekologicznych, czy też rehabilitacją okołoporodową. Jeździmy po szkołach z prelekcjami dla dziewcząt na temat raka szyjki macicy i samobadania piersi i przymierzamy się do szkolnego projektu dotyczącego pierwszej wizyty u ginekologa. Chcemy uświadomić kobietom, że nie jesteśmy tylko paniami od ciąży i porodu - dodaje Agata Matianowska.

- Ukraińskie położne traktują wspieranie rodzenia jako wspieranie odrodzenia się Ukrainy - ocenia Katarzyna Oleś (z lewej). - Chcemy, by Ukrainki zdobyły tutaj dobre wzorce - dodaje Barbara Gardyjas. Zdj. Sabina Horzela-Piskula

Ukrainki przyjechały do Polski na zaproszenie stowarzyszenia „Dobrze urodzeni”, dzięki projektowi sfinansowanemu w ramach inicjatywy „Dobrze urodzeni dla Ukrainy”. Darczyńcami były osoby indywidualne i grupy nieformalne z Europy, Ameryki Północnej, Australii i Azji, organizacje pomocy humanitarnej oraz położne z Holandii, Belgii, Islandii, Austrii i Polski.

- Ukraińskie położne czują nasze wsparcie, co nas mocno wzrusza. Mówią, że szczególnie ważne jest dla nich wsparcie położnicze. Dlaczego? Bo one traktują wspieranie rodzenia jako wspieranie odrodzenia się Ukrainy. Poród staje się symbolem czegoś nowego, dobrego, nadziei na odbudowę kraju - podsumowuje Katarzyna Oleś, współzałożycielka stowarzyszenia „Dobrze urodzeni”, położna i trenerka, autorka książki „Poród naturalny”, która towarzyszyła Ukrainkom w Rybniku.

Sabina Horzela-Piskula

Ukraińskie położne w Rybniku

20 zdjęć

16 ukraińskich położnych przyjechało do Polski na zaproszenie stowarzyszenia „Dobrze urodzeni”, by zdobywać cenne doświadczenia i usprawniać ukraińskie położnictwo. 8 listopada spotkały się z położnymi z rybnickiego Niepublicznego Zakładu Opieki Zdrowotnej „Pro Feminae”. Rybniczanki opowiadały o specyfice swojej pracy, pokazywały sprzęty, jakich na co dzień używają, służyły radą i pomocą. Wśród nich była też Ukrainka Viktoriia Kyrialova, położna „Pro Feminae”, ze swoim miesięcznym synem, który został przebadany i zważony, pod czujnym okiem „cioć”, czyli ukraińskich położnych odwiedzających placówkę.

 

do góry