Strona główna/Aktualności/Wyśniła swoją kawiarnię. Nowy lokal na rybnickim (..)

Wyśniła swoją kawiarnię. Nowy lokal na rybnickim deptaku!

07.09.2023 Biznes

- Kiedyś śniło mi się, że stoję pod bazyliką i trzymam w ręce kubek z kawą. Na kubku było jakieś logo, ale nie pamiętam jakie. Teraz jest na nim nasze logo - mówi Weronika, która razem z Anną założyła nową kawiarnię Mono na początku rybnickiego deptaka, przy ulicy Mikołowskiej 9.

Weronika i Anna zapraszają do nowej kawiarni Mono przy fontannie pod bazyliką. Zdj. AK

Zwykle, gdy się budzimy, nie pamiętamy, co nam się śniło w nocy. Może jeszcze chwilę, a potem zupełnie zapominamy nasze sny. Weronika nie zapomniała. Dziś na filiżance z aromatyczną kawą serwowaną przy fontannie pod bazyliką jest logo jej kawiarni Mono. Trochę jednak trwało zanim sen się spełnił…

- Zawszę chciałam założyć swoją cukiernię albo kawiarnię. Moja mama była cukiernikiem. „Za dziecka” widziałam, jak mama ręcznie robi te wszystkie słodkie cuda. To mnie fascynowało. To było takie fajne w czasach, gdy nie było jeszcze tych wszystkich „kenwoodów”, blenderów, mikserów, wszystko robiło się ręcznie. To był ogromy wysiłek, ale fascynujący - opowiada nam Weronika.

Zanim zaczęła spełniać dziecięce marzenia, szukała szczęścia w innej branży. I… w zasadzie znalazła. Nic nie dzieje się przypadkowo. W Rybniku założyła salon fryzjerski, w którym spotkała Annę… przyszłą współwłaścicielkę kawiarni Mono.

- Po prostu odwiedziłam salon, by zrobić sobie zabieg. Zaprzyjaźniłyśmy się i dziś razem stoimy przy kawiarnianej ladzie - śmieje się Anna.

Weronika i Anna poznały się w salonie fryzjerskim. Postanowiły założyć kawiarnię. Zdj. AK

Miłość do kawy i słodkości wygrała, choć Weronika wcale nie zamknęła swojego salonu fryzjerskiego. Wciąż obsługują tam rybniczanki…

- W salonie mam świetne pracownice, ale ja sama wolę serwować kawę. Lubię kontakt z ludźmi. Oczywiście, w salonie ten kontakt też jest, ale jednak inny - tłumaczy Weronika.

Z wykształcenia jest kucharką, więc w swojej kawiarni Mono przy bazylice czuje się w końcu jak ryba w wodzie. Zresztą tak jak i Anna, cukierniczka.

Obydwie już w wieku 15 lat podjęły pierwszą pracę jako kelnerki. Jak mówią o sobie - musiały szybko się usamodzielnić, bo rodzice nie mogli zbytnio im pomóc, nie pochodzą z bogatych rodzin. Anna pochodzi z miasta Sumy w centralnej Ukrainie, a Weronika z Zakarpacia.

- Ania jest bardziej „pani tortowa”, ja jestem od wypieków francuskich. Robię croissanty, ręcznie pracuję z ciastem, sama go wyrabiam - tłumaczy Weronika, przyznając, że to niemały wysiłek. Praca z ciastem francuskim trwa nawet 14 godzin…

Nie zamawiają deserów u innych, wszystko robią same na miejscu.

- Stawiamy na naturalność. Przygotowujemy desery naturalne ale nie za tłuste i nie za słodkie - mówi Weronika. - Robimy też torty na zamówienie. Współpracujemy z restauracjami, które sprzedają nasze desery - dodaje Anna.

Same, z pomocą partnera Weroniki, wykonały też wystrój kawiarni, często dając nowe życie różnym przedmiotom. Recykling pozwala na oszczędności i oryginalność.

- Adam od początku bardzo wspierał mój pomysł, codziennie jest tutaj ze mną codziennie i służy pomocą. To taki pan inżynier - informatyk, który w naszym lokalu stał się elektrykiem, budowlańcem, hydraulikiem i inżynierem technicznym, a w dniu otwarcia nawet kelnerem. Bez jego pomocy nie bylibyśmy w stanie zrobić tego wszystkiego - dodaje Weronika. Jak mówi - nieoceniona jest też praca Ani, która „świetnie sobie radzi jako mama, żona kierowcy tira i cukierniczka jednocześnie”.

Na jednej ze ścian kawiarni Mono wisi stary holenderski rower.

- Dziadek miał taki rower, próbowałam się nauczyć, ale dla małego dziecka był za duży. Wtedy mi się nie udało - mówi Weronika, która teraz zaraziła się miłością do dwóch kółek.

- Mój partner jeździ na rowerach MTB, wciągnął mnie w te klimaty - śmieje się Weronika. (AK)

 

Zobacz także

Goście pytali o śniadania albo lampkę wina. Nowy lokal na Kościelnej w Rybniku
Goście pytali o śniadania albo lampkę wina. Nowy lokal na Kościelnej w Rybniku

Goście pytali o śniadania albo lampkę wina. Nowy lokal na Kościelnej w Rybniku

do góry