Strona główna/Aktualności/Jeżech z Rybnika/"Grom oddajemy całe swoje życie". Rozmowa z kierowniczką (..)

"Grom oddajemy całe swoje życie". Rozmowa z kierowniczką rybnickiego New Game Plusa

01.06.2024 Nasz wywiad działa

"Rób to co kochasz, a nie przepracujesz ani jednego dnia w życiu" - rozmowa z kierowniczką jedynego sklepu w Rybniku dedykowanego wyłącznie grom na konsole.

Jest w Rybniku miejsce, które z pewnością kojarzy każdy rybniczanin będący fanem konsolowych gier wideo - mowa oczywiście o sklepie "New Game Plus", mieszczącym się przy ul. Marie Skłodowskiej-Curie 1E. Od blisko półtorej dekady lokalni (i nie tylko) gracze mogą znaleźć w nim tytuły, dające wielką radość z wirtualnej rozrywki. O profil statystycznego, rybnickiego gracza, kwalifikacje niezbędne do efektywnej pracy w tego typu sklepie, przyszłość branży w obliczu gwałtownego rozwoju cyfrowej dystrybucji gier zapytaliśmy Panią Agatę, kierowniczkę rybnickiego "New Game Plusa".

Pracownicy sami są graczami z zamiłowania. Ten czas spędzony z grami umożliwia im udzielenie klientom szczegółowych porad co do kwestii tytułu, który byłby dla nich odpowiedni. Zdj. Dawid Domin

Od jak dawna na mapie Rybnika pod adresem Marie Skłodowskiej Curie 1E istnieje "New Game Plus"?

Sam sklep z grami w tym konkretnie miejscu istnieje od 2010 r., jednak wcześniej nosił on nazwę "Powerplay". Z pewnych względów, w ówczesnej formie, zakończył on swą działalność w maju 2023 r., jednak faktyczna przerwa w działalności sklepu trwała zaledwie dwa miesiące, bowiem już w lipcu został on otwarty ponownie, tyle że pod nowym szyldem. W gruncie rzeczy oba sklepy niewiele różni, "New Game Plus" zachował bowiem atmosferę "Powerplaya", a także grono jego klientów.

Czyli czternaście lat niemal nieprzerwanej działalności. To dobry wynik, uwzględniając fakt, że w Rybniku swe placówki handlowe mają wszystkie duże sieci sklepów oferujących sprzęt RTV i AGD, które poza lodówkami i telewizorami, w swej ofercie mają także gry na konsole. Wydawać by się mogło, że to właśnie one są dla graczy pierwszym wyborem jeśli chodzi o zakup gier. A jednak sklepy takie jak "New Game Plus" wciąż istnieją na rynku. Czym jesteście w stanie wygrać walkę o klienta z dużymi sieciówkami?

Myślę, że dominującą rolę odgrywa tutaj sama atmosfera sklepu, tworzona chociażby przez półki uginające się pod ciężarem gier, i to na różne typy konsol. Klient ma przez to poczucie, że trafił do miejsca, którego sama istota funkcjonowania koncentruje się na grach.

Atmosferę tą umacniają także pracownicy, którzy przecież sami są graczami z zamiłowania. Ten czas spędzony z grami umożliwia im udzielenie klientom szczegółowych porad co do kwestii tytułu, który byłby dla nich odpowiedni.

W sieciówkach, o których Pan wspomniał, sytuacja jest diametralnie odmienna. Gry są tylko jednym z rodzajów oferowanych produktów, w dodatku często upchniętym gdzieś w dalszej, mniej reprezentacyjnej części sklepu. Ważniejsze są telewizory, laptopy itp. To podejście do gier jest także widoczne we wiedzy pracowników sieciówek na ich temat, która - mówiąc wprost - jest mocno ograniczona. Więc tutaj te różnice w podejściu widać bardzo mocno i zdecydowanie wypadamy pod tym względem lepiej.

Natomiast co do kwestii konkurencji, walki o klienta - nie powiedziałabym, że to zjawisko jest szczególnie intensywne. Pamiętajmy, że w sklepach takich jak Media Expert czy Media Markt klient może nabyć tylko nowe gry, z kolei znaczną część naszej oferty stanowią gry używane. Tak więc koniec końców my konkurować z sieciówkami nie musimy, klient po prostu najpierw kupuje tam nową grę, a następnie - już po jej ograniu - przychodzi do nas i sprzedaje nam ją, odzyskując dzięki temu część pieniędzy lub ewentualnie wymienia ją na inną grę, w zbliżonej cenie.

Obrót grami używanymi jest zdecydowanie jedną z cech charakterystycznych sklepów takich jak "New Game Plus", i myślę, że to właśnie dzięki niej trwają one na rynku.

Półki w sklepie uginają się pod ciężarem gier.

Jako jeden z atutów "New Game Plusa" i innych tego typu sklepów wymieniła Pani specjalistyczną wiedzę ich pracowników, którzy pasję do grania dzielą z klientami. Zapytam więc następująco: ile czasu trzeba poświęcać graniu poza nominalnymi godzinami pracy, aby być w tej tematyce na bieżąco i móc służyć klientom profesjonalną poradą? Albo ile tytułów w określonym czasie - powiedzmy w ciągu miesiąca - należy systematycznie ogrywać?

Tak naprawdę to jest niepoliczalne, bowiem my grom oddajemy całe swoje życie. Sama staram się ogrywać większość wychodzących tytułów już na premierę, ale czasami jednak tego czasu po prostu zabraknie, bo gier jest całe mnóstwo. W takich sytuacjach trzeba uzupełniać wiedzę czytając recenzje zamieszczone na specjalnych portalach branżowych poświęconych grom, lub ewentualnie oglądać gamepleye niektórych Let's Playerów dokumentujących ogrywanie określonego tytułu. Tak więc z jednej strony można powiedzieć, że w pracy jesteśmy cały czas. Ale z drugiej - tego tak naprawdę się nie czuje.

Jest takie przysłowie: rób to co kochasz, a nie przepracujesz ani jednego dnia w życiu. Myślę, że w przypadku tak moim, jak i innych ludzi pracujących w tej branży, ma ono swoje zastosowanie.

Każdy gracz z Rybnika zna to miejsce. Zdj. Dawid Domin

Słowo "klient" padło już w czasie naszej rozmowy wielokrotnie. Tak więc dowiedzmy się w końcu, kim jest - według Pani doświadczeń - statystyczny rybnicki gracz. Kto najczęściej odwiedza "New Game Plusa"?

Pod względem wieku mówimy przede wszystkim o osobach trzydziestoparoletnich, przy czym w przytłaczającej mierze są to mężczyźni. Myślę, że stanowią oni ok. 90% naszych klientów. Panie oczywiście również się zdarzają, choć zdecydowanie rzadziej. Ale co ciekawe, to właśnie kobiety, choć mogłoby się to wydawać zaskakujące, są klientami zdecydowanie bardziej świadomymi. Gdy przychodzą, często nawet nie trzeba im szczególnie doradzać w kwestii zakupu, bo świetnie same się orientują w trendach panujących na rynku gier oraz wiedzą, czego mogą spodziewać się po określonych tytułach. Z panami jest inaczej. Najczęściej wskazują oni grę, którą ukończyli ostatnio, i proszą o pomoc w znalezieniu pozycji, która byłaby podobna pod względem np. mechaniki rozgrywki czy tematyki. Oczywiście od obu reguł zdarzają się wyjątki, ale te prawidłowości są dostrzegalne. Jeśli zaś chodzi o tytuły, które budzą szczególne zainteresowanie, to wskazałabym tutaj na te gry, które mają status exclusive na konsolach Sony, a więc wszystkich generacjach Play Station. Gry na Xboxa od Microsoftu cieszą się nieco mniejszym zainteresowaniem.

W tej wypowiedzi najbardziej zaskoczyła mnie wzmianka o silnie zmaskulinizowanym profilu rybnickiego gracza. Według raportu Polish Gamers z 2022 r., ostatniego tak kompleksowego studium mającego na celu zbadanie środowiska polskich graczy w wymiarze ogólnokrajowym, jedynie 53% z nich stanowią mężczyźni, kobiety zaś to 47%. Tak więc te proporcje jeśli chodzi o płeć rozkładają się tutaj zdecydowanie bardziej równomiernie, aniżeli w Rybniku.

Tak, jest silnie zmaskulinizowany (śmiech). Pamiętam, że odwiedził nas kiedyś klient, który koniecznie chciał byś obsłużony przez mężczyznę. Kiedy odpowiedziałam, że w chwili obecnej jest to niemożliwe, a następnie nieśmiało stwierdziłam: to może ja mogłabym Panu służyć pomocą, on spojrzał na mnie zaskoczony i odpowiedział: no z całym szacunkiem, ale Pani? Kobieta? Ostatecznie dał się jednak namówić, i co ciekawe, na drugi dzień zadzwonił do mnie z przeprosinami, zapewniając przy tym, że zakup dokonany za moją radą okazał się być trafiony. Od tamtej pory jest naszym stałym klientem.

Przy okazji tej rozmowy trudno nie podnieść kwestii pewnych trendów rynkowych, które być może w perspektywie czasu zagrożą egzystencji całej branży. Mam tutaj na myśli chociażby coraz częstszą dystrybucję gier wyłącznie w formie cyfrowej. Niedawno na rynku ukazał się Alan Wake 2, w tym miesiącu odbędzie także premiera Hellblad 2: Senua's Saga. Obie te gry cieszą się dużym zainteresowaniem graczy, którzy nie doczekają się jednak ich wydań fizycznych, a co za tym idzie, na pewno nie zjawią się w sklepach typu "New Game Plus", aby zakupić ich pudełkowe egzemplarze. Czy sądzi Pani, że postępująca cyfryzacja rynku gier zabije biznesy takie jak Wasz?

To prawda, cyfrowe wersje gier zawsze stanowiły pewne zagrożenie dla naszej branży. Warto jednak zwrócić uwagę na skalę zjawiska. Gry, o których Pan wspomniał zostały stworzone przez studia Remedy Entertainment oraz Ninja Theory, które znajdują się pod silnym wpływem finansowym Microsoftu. Koncern ten od dawna sugerował, że zamierza pójść w stronę cyfrowej dystrybucji czy usługi typu Game Pass, jednak nie wydaje się, by inne podmioty odgrywające istotną rolę na rynku zamierzały podążyć tą samą drogą. Na wydania fizyczne stawia Sony, gry w pudełkach zapewne nadal wypuszczać będzie Ubisoft, tak więc na razie nie widzę powodów do niepokoju. Oczywiście, w sytuacji gdyby wszyscy wydawcy zaczęli wypuszczać na rynek gry tylko w formie cyfrowej, a konsole byłby produkowane bez napędów, to nie mielibyśmy tutaj nic do powiedzenia i to rzeczywiście byłoby wyzwanie. Ale nie wydaje się to być w chwili obecnej realna perspektywa.

Wielu graczy nie wyobraża sobie, by nie posiadać gier na własność, a korzystać jedynie z ich cyfrowych wersji.

Czy jednak nie jest to robienie dobrej miny do złej gry? Nie tak dawno dyrektor działu abonamentowego Ubisoftu, Philippe Tremblay-Gauthier, stwierdził, że branża powinna dążyć do tego, aby przyzwyczajać graczy do nieposiadania gier na własność, a zamiast tego przekonywać ich do korzystania z nich w formie abonamentu odnawianego za pomocą subskrypcji. Co więcej, stwierdził on, że byłoby to do osiągnięcia w stosunkowo niedługim czasie. Czy usługi takie jak wspomniany przez Panią Game Pass lub Play Station Plus mogą wymieść z rynku Waszą branżę, tak jak rozwój serwisów streamingowych doprowadził do zamknięcia wypożyczalni filmów na DVD?

Przede wszystkim nie zgodzę się z Panem Tremblay-Gauthierem co do łatwości zmiany przyzwyczajeń konsumenckich graczy. Mogę zapewnić, że nie tylko w Rybniku, nie tylko w Polsce, ale na całym świecie fani wydań pudełkowych przeważają nad zwolennikami tak dystrybucji cyfrowej, jak i subskrypcji. Widziałam niejeden pokój gracza, którego półki wypełnione były grami w stopniu porównywalnym do tego, jaki widzimy w sklepach takich jak "New Game Plus". Jeśliby faktycznie coś takiego miałoby mieć miejsce, to z pewnością nie odbyłoby się to za aprobującym milczeniem graczy, ale przy ich głośnych i ostrych protestach. Być może, jeśli już w ogóle mogłoby dojść do zastąpienia fizycznych wydań gier jakąś formą odnawialnej subskrypcji, to nie wcześniej niż w perspektywie kilkudziesięciu lat, kiedy to dorosną pokolenia nowych graczy, przyzwyczajonych od wczesnej młodości do takiej formy obcowania z grami. Ale starsze pokolenia graczy pod tym względem są zdecydowanie bardziej konserwatywne, i dopóki one stanowić będą większość nabywców gier, dopóty proces o którym Pan mówi - przynajmniej w mojej ocenie - nie nastąpi.

Cieszy mnie Pani optymizm...

Uważam, że branża przetrwałaby nawet realizację tych wizji, które Pan tutaj zarysował. W asortymencie mamy nie tylko gry na najnowsze generacje konsol, ale także same konsole, tak nowe jak i używane, różne akcesoria kolekcjonerskie dla graczy, np. tak zwane Amiibo, czyli figurki przedstawiające postaci z gier na konsolę Nintendo Switch, a w końcu wiele starych gier na konsole retro, jeszcze z pierwszej dekady XXI wieku, a nawet lat 90. wieku XX. Wszystkim tym nadal moglibyśmy handlować i utrzymać się na rynku nawet w sytuacji, gdyby dystrybucja gier uległa całkowitej cyfryzacji albo wręcz zanikła zupełnie, na rzecz jakiejś formy subskrypcji. "New Game Plus", a także inne tego typu sklepy, będą istnieć nadal, choć niewykluczone, że w przyszłości czekać je mogą duże zmiany.

Dziękuję za rozmowę
Rozmawiał Dawid Domin

do góry