Marek Szołtysek: Rybnickie kotwice i Wielkanoc
Kotwica to nie tylko obowiązkowy element wyposażenia statków. W naszej kulturze kotwica ma bardzo bogatą symbolikę - także o charakterze wielkanocnym. Natomiast mało kto wie, że przed laty kotwice produkowano w Rybniku. I to nie były jakieś tam małe kotwiczki dla rybackich łódek, ale potężne kotwice na zamówienie Polskiej Marynarki Wojennej.
Gdy zajrzymy do słownika, przeczytamy, że kotwica to element wyposażenia jednostki pływającej, służący do unieruchomienia jej na wodzie. W tym celu trzeba rzucić kotwicę ze statku, a ona zaczepia się o dno. Oczywiście kapitan musi wiedzieć, jaką kotwicę zastosować, by dobrze zaczepiła się o dno. W związku z typem dna stosuje się też odmienne kształty kotwic, choć ich główne elementy są zawsze takie same. Jest to: trzon, pazur, łapa, ramię, poprzeczka czy ucho, do którego zaczepia się łańcuch lub linę.
Konstrukcja kotwicy i jej konkretne zastosowanie to jedno, ale drugie to niezwykle bogata jej symbolika. Marynarze bowiem po długich rejsach, zwłaszcza gdy morze było niespokojne, marzyli, by szybko dotrzeć do brzegu, portu czy zatoki i wreszcie bezpiecznie zakotwiczyć swój statek. Tak więc od starożytności stała się kotwica symbolem nadziei.Kotwica pojawia się na monetach, pieczęciach albo w herbach portowych miast, takich jak egipska Aleksandria, wyjątkowo słynna w czasach antyku. Również współcześnie kotwicę znajdziemy na miejskich herbach Świnoujścia, Międzyzdrojów, Brzegu czy Rumi.
Chrześcijaństwo również bardzo szybko sięgnęło po symbolikę kotwicy. Trzeba bowiem wiedzieć, że w pierwszych trzech wiekach po Chrystusie było to wyznanie prześladowane i używanie symbolu krzyża było niebezpieczne. Dlatego znakiem rozpoznawczym chrześcijan stała się ryba, gołębica, gałązka oliwna, człowiek z uniesionymi ku niebu rękami oraz właśnie kotwica. W Biblii Nowego Testamentu, w Liście do Hebrajczyków czytamy, że dla wierzących to Bóg jest nadzieją.
„Jest ona jakby niezawodną i mocną kotwicą dla duszy” (Hbr 6, 19).
Portem zaś dla naszego statku i miejscem zakotwiczenia jest ta wielkanocna prawda, że Jezus cierpiał, umarł na krzyżu i zmartwychwstał. My zaś w Nim zakotwiczeni, też po śmierci zmartwychwstaniemy.
Jednak symbolika nadziei związana z kotwicą ma też dla nas wymiar regionalny i rybnicki. Otóż jeszcze w czasach rządów niemieckich rybniczanie i pozostali polscy Ślązacy, pomimo pracowitości i zdobytego wykształcenia zawodowego, nie mieli wielu szans na zostanie sztygarem na kopalni albo właścicielem fabryki. To się zmieniło w 1922 roku, gdy po powstaniach śląskich Rybnik stał się częścią Polski. To obudziło wśród wielu nadzieję na zmiany swojej pozycji społecznej na swojej ziemi.
I tak się stało. Pojawiły się nowe możliwości, z których między innymi skorzystał Ślązak, pracowity kowal spod Koźla - Adolf Bartoniek (1877-1955). Po 1922 roku kupił w Rybniku działkę budowlaną obok ul. Kościuszki i wzniósł tam fabrykę, zwaną powszechnie „Kuźnią Bartońka”. Produkował w niej elementy żelazne dla kopalń i kolei. Dodatkowo około 1930 roku rozpoczął produkcję dla polskiej armii. Dostał za to nagrodę od ministra Kwiatkowskiego. Przykładowo Bartoniek wyprodukował kotwice dla niszczycieli „Wicher” (1930) i „Burza” (1932).
Niestety jednak potem przyszła druga wojna światowa i powojenne rządy komunistów, a fabrykę Bartońka rozkradziono i zlikwidowano. Tak więc losy Bartońka i jego rybnickiej kuźni pokazują, że czasami w związku z wojnami, przemianami czy zmieniającymi się czasami po takich czy innych wyborach pojawiają się nadzieje i dogodne momenty, by rzucić kotwicę.
Te okoliczności jednak są zawsze krótkotrwałe. Natomiast nadzieja na rzucenie kotwicy na zawsze - ma charakter wielkanocny. Jest z tym jednak jeszcze jeden problem - trzeba w to uwierzyć.