Strona główna/Aktualności/Kultura i rozrywka/Maria Pakulnis w rybnickiej bibliotece: - Czasem gubimy (..)

Maria Pakulnis w rybnickiej bibliotece: - Czasem gubimy nitki.

06.02.2024 Kultura i rozrywka

Bały się pierwszego spotkania, ale kiedy usiadły przy stole w domu aktorki i zaczęły rozmawiać, obawy zniknęły. Dziennikarka Dorota Wodecka i aktorka Maria Pakulnis najpierw pracowały nad wywiadem do „Wysokich Obcasów”, potem nad książką „Moja nitka”. - Te rozmowy były dla mnie formą terapii - przyznała Maria Pakulnis w rybnickiej bibliotece, w emocjonalnej rozmowie z Agnieszką Zientarską.  

Maria Pakulnis gościła w rybnickiej bibliotece. Zdj. Wacław Troszka

Wodecka i Pakulnis spotykały się przez rok. Nie zawsze były to łatwe rozmowy, ale razem stworzyły intymną i mądrą książkę.

- Dzięki tej niecodziennej terapii wreszcie mogłam zrozumieć siebie i odnaleźć swoje miejsce w tym świecie. Każdy z nas jest tutaj po coś i nie muszą to być wielkie dokonania. Każdy z nas ma swój udział w budowaniu relacji, w budowaniu tego świata i samego siebie, po to, by stać się dobrym, empatycznym człowiekiem - mówiła aktorka podczas wczorajszego spotkania (5 lutego) z liczną grupą czytelników i miłośników jej talentu.

Podkreślała, jak ważne jest bycie uważnym na drugiego człowieka, w tym na dzieci i ich krzywdę. Sama nigdy nie zbudowała relacji ze swoją matką. Pojawiła się za to nauczycielka, która dostrzegła jej wrażliwość i talent. - Ona we mnie uwierzyła. Taka była moja Krysia - wspominała Pakulnis.

- Cholernie ważne jest, by dostrzec wokół siebie drugiego człowieka. Ludzie boją się uśmiechać do siebie, normalnie z sobą rozmawiać, po prostu być obok siebie. Trzeba się tego nauczyć, a na to nigdy nie jest za późno - radziła.

- Czasem gubimy nitki - mówiła Maria Pakulnis o różnych kolejach ludzkiego losu w emocjonalnej rozmowie z Agnieszką Zientarską. Zdj. Wacław Troszka

Aktorka opowiadała o tym, jak uczyła się być szczęśliwą w życiu, w którym nie brakowało momentów strasznych, jak mówiła, i chwil zachłyśnięć pięknem i ludźmi, których spotykała na swojej drodze. Opowiadała o pracy, która była dla niej wszystkim, o produkcjach od jakich była odsuwana, o poczuciu wolności i sukcesie filmu „Johnny”, który przyniósł jej prestiżową nagrodę filmową Orła za drugoplanową rolę Hanny.

- Zagrałam staruszkę. I tak naprawdę wszystko zaczęło się od „Johnnego”. Od tamtej pory uznałam, że mam opiekuna, który mnie prowadzi. To Johnny - codziennie z nim gadam i jestem wdzięczna za to, co teraz dzieje się w moim życiu, ale i za to, co już się wydarzyło, nawet jeżeli było to coś złego, bo wszystko jest po coś. Proszę go codziennie, by prowadził mnie dobrą drogą. Nie jestem fanatyczką religijną, proszę mnie dobrze zrozumieć, ale nie mogę traktować życia wyłącznie racjonalnie. Jestem obarczona przodkami z Litwy - czuję i myślę kompletnie inaczej i nie umiem żyć racjonalnie. Wierzę w różne znaki, wierzę w przeznaczenie, wierzę, że nie ma przypadków, że wszystko dzieje się w jakimś celu, że po coś spotykamy na swojej drodze takich, a nie innych ludzi. Ważne tylko żebyśmy ich nie przegapili - mówiła Pakulnis.

Ona miała szczęście spotkać tych wyjątkowych. Grała u Konwickiego, Kieślowskiego, Trelińskiego, w dziesiątkach przedstawień, filmów i seriali. 

- Jestem szczęśliwa, że zetknęłam się takimi mistrzami, ludźmi wybitnymi, cudownymi, o niebywałych wnętrzach. To była magia… Kieślowski był nieprawdopodobnym autorytetem dla wszystkich - w swojej prawdzie, profesjonalizmie, uczciwości… Wszyscy go szanowali. Dziś w środowisku nie ma takiego autorytetu - mówiła.

- Nawet z najmniejszej rzeczy można zrobić prawdziwą perełkę, i nie mam tu na myśli wyłącznie ról - mówiła aktorka. Zdj. Wacław Troszka 

Zawsze wybierała interesujące role silnych kobiet.

- Nawet w tych najgorszych, zawsze szukałam ludzkiego pierwiastka - opowiadała Maria Pakulnis.

W rozmowie z Agnieszką Zientarską wskazywała też różnice w pracy nad filmem dawniej i dziś, mówiła o przygotowaniach do ról i pracy twórczej z reżyserami, którzy kiedyś byli niezwykle uważni na swoich aktorów. Opowiadała o tym, jak wzrusza się na filmach, jak lubi oglądać bajki i pracować z młodymi aktorami, choć przyznała, że nie stosuje wobec nich taryfy ulgowej. Uczestnicy spotkania dowiedzieli się też o tym, że Maria Pakulnis lubi swój ogródek i drzewa, które sama posadziła oraz o tym, jak zaprojektowała kolekcję butów - wygodnych dla pań w wieku średnim plus.

Aktorka usłyszała też kilka pytań i opinii na temat swoich ról. A publiczność zgodnie uznała, że jej życie to gotowy scenariusz na film. Dobry film.

Maria Pakulnis w rybnickiej bibliotece

24 zdjęcia

Aktorka Maria Pakulnis spotkała się wczoraj (5 lutego) z czytelnikami rybnickiej biblioteki. W rozmowie z Agnieszką Zientarską opowiadała o tym, jak powstała książka „Moja nitka” - efekt jej spotkań i rozmów z dziennikarką Dorotą Wodecką. Było wzruszająco i ciekawie...

 

Dziennikarz
Sabina Horzela-Piskula
do góry