Maria Peszek w Rybniku: Rozmowa jest antidotum
- Rozmowa jest szansą na wybaczenie, na czułość, wzruszenie, pojednanie. Jest możliwością kontaktu. Jest czymś czego brakuje nam we współczesnym świecie - mówiła dziś rybniczanom Maria Peszek. Nazwisko zbuntowanej artystki, wokalistki, a ostatnio pisarki, zadziałało jak magnes na Czytelników, którzy w poniedziałek 13 marca przyszli do biblioteki, by poznać kulisy powstania książki „Naku*wiam zen”.
„Naku*wiam zen” to zapis niebanalnej rozmowy córki z ojcem i artystki z artystą, podczas której nie ma tematów tabu, żadnych zahamowań, owijania w bawełnę. Pytania czasem bolą, ale ich wypowiedzenie i próba odpowiedzenia na nie, jest swego rodzaju terapią dla obojga.
„Przecież u nas było w ch… dużo miłości. Ty i mama bardzo mnie kochaliście, a mimo to nie byliście w stanie sprawić, żebym się czuła bezpieczna. Dla mnie dzieciństwo to jest, tylko proszę, niech cię to nie rani… To jednak przede wszystkim czas mroku. Strachu. I brzucha spiętego” - czytamy fragment rozmowy Marii Peszek z ojcem Janem Peszkiem w „Naku*wiam zen”.
Ale w biegu rozmowy córka dochodzi do przekonania:
„Nie ma co zwalać na mamę i tatę swojego popaprania. Człowiek sam jest odpowiedzialny za własne szczęście. To jest walka na śmierć i życie. I nigdy nie jest za późno. […] Lubię to, kim jestem i lubię siebie. I może to nie było najłatwiejsze dzieciństwo, ale jestem kim jestem, także dzięki niemu”.
O to, czym była i jest dla Marii Peszek rozmowa z ojcem, pytały autorkę prowadzące spotkanie rybniczanki Ela Janota i Paulina Rzymanek, autorki podcastu „Już tłumaczę".
- Rozmowa jest szansą na wybaczenie, na czułość, wzruszenie, pojednanie - mówiła artystka.
- Rozmowa jest najprostszym antidotum na samotność - dodała, tłumacząc, że ważna jest ciekawość, otwartość i cierpliwość, a już na pewno w przypadku rozmowy z jej ojcem.
Maria Peszek tłumaczyła, że rozmowa daje też ukojenie wobec strachu przed wojną, brutalną polityką, nie tylko w naszym kraju, ale i świecie, strachu przed pandemią, z której skutkami do dziś się borykamy, czy obaw przed problemami ekonomicznymi, które dotknęły każdego w różnym stopniu.
- Poczułam niepokój, my nie widzimy kresu tego niepokoju, szukamy wytchnienia. Niektórzy znajdują je w naturze, w ukochanym zwierzęciu, używkach, które dają chwilową ulgę, światach sztucznej inteligencji. Te rzeczy nie dadzą ukojenia takiego, jakie może dać rozmowa - mówiła Peszek w Rybniku.
Artystka wierzy, że trudnych czasach przetrwa sztuka, przetrwamy my jako ludzie, pod warunkiem, że będziemy się skupiać na tym, czego najbardziej potrzebujemy, czyli na bliskim kontakcie, autentycznej relacji z drugim człowiekiem, a rozmowa jest fantastycznym początkiem.
Pytanie o Kutza
Jeden z młodych Czytelników pod koniec spotkania zapytał aktorkę o Kazimierza Kutza, którego plac znajduje się tuż obok rybnickiej biblioteki, pod Teatrem Ziemi Rybnickiej. Peszek, która grała u Kutza jako bardzo młoda kobieta, przyznała, że reżyser miał istotny wpływ na zbudowanie jej pewności siebie.
- Dał mi radę, która odnosiła się do mojej urody, którą określił jako „nietypową”. - „Masz wiele talentów, ale i niekoniecznie nietypowa uroda pomoże ci w tym zawodzie, ale wierzę w ciebie” - powiedział mi Kutz. I to było super. To dało mi siłę - mówiła Maria Peszek, tłumacząc, że dzięki tej lekcji zrozumiała, że siła kobiety nie drzemie w jej urodzie.
Dodajmy, że spotkanie z Marią Peszek było tłumaczone na język migowy przez Mariolę Czadankiewicz-Klimek, co jak zapowiedziała nowa dyrektorka rybnickiej biblioteki Aleksandra Klich, będzie stałą praktyką, przy okazji kolejnych spotkań autorskich.