Strona główna/Aktualności/Kultura i rozrywka/Nieładnie, że tak ładnie, czyli czas na Kawę z Mlekiem

Nieładnie, że tak ładnie, czyli czas na Kawę z Mlekiem

10.10.2024 Kultura i rozrywka

Pytanie brzmi: Jak zrobić 400 litrów błota na balkonie? A powinno brzmieć: Po co komu tyle błota? – Po prostu zamarzyła się nam wielka bitwa na błoto. Do tego w strojach galowych – przyznają z uśmiechem rybniczanki Karolina Hozer i Julia Ciszewska. W ten sposób zespół Kawa z Mlekiem opracował własny przepis na błoto i stworzył teledysk do piosenki „Nieładnie”, promującej nową płytę „Problemy natury wewnętrznej”. Drugą w dorobku, ale pierwszą w nowym składzie, bo do rybnickiego duetu wokalno-muzycznego dołączyli dwaj instrumentaliści. Z jakim skutkiem? Przekonamy się już 11 października.

Rybniczanki Karolina Hozer i Julia Ciszewska z zespołu Kawa z Mlekiem. Zdj. Michał Koczy

– Na płycie nie ma już muzyki elektronicznej, tej z naszych początków. Są żywe instrumenty: kwartet smyczkowy, dęty i akordeon, a całość jest bardziej naturalna. Mało jest oczyszczonych w studio fragmentów, więc słychać nawet skrzypienie mostków w skrzypcach i wydechy miechu akordeonu, bo chcemy, by słuchacze poczuli się troszkę jak na koncercie – opowiada Julia Ciszewska o „Problemach natury wewnętrznej”.

– Teksty też są naturalistyczne, bo nie boimy się poruszać trudnych, czasem kontrowersyjnych tematów, ale lubimy też się śmiać, stąd kilka kabaretowych utworów w stylu Artura Andrusa – dodaje Karolina Hozer. Rybniczanki lubią bawić się muzyką, a zaczynały od piosenki artystycznej.

Kawa oczywiście z mlekiem

Julia i Karolina śpiewają od dziecka. Spotkały się w klasie technikum organizacji reklamy w Ekonomiku. Tam nauczyły się, jak skutecznie poprowadzić kampanię reklamową oraz łączyć wokalne siły i różne charaktery.

– Tadeusz Kolorz przy okazji „Pojedynku na Słowa” zaszczepił w nas miłość do piosenki artystycznej. To on zwrócił nam uwagę na rolę tekstu i emocji w muzyce. Rozwinął w nas dużą wrażliwość – ocenia Karolina, która śpiewa, gra na klawiszach i podobnie jak Julia komponuje i pisze teksty.

Karolina i Julia zaczynały od piosenki artystycznej. Zdj. M. Koczy

Karolina w rybnickiej szkole muzycznej uczyła się w klasie fagotu, gdzie poznała Mateusza Klubę, z którym rybniczanki współpracowały przy debiutanckiej płycie „Human for Human”. To było 6 lat temu. Od tego czasu sporo się zmieniło.

– I muzycznie, i prywatnie. Urodziłam syna, więc był to duży przełom, również dla zespołu. Dojrzałyśmy też muzycznie, skończyłyśmy studia na wydziale jazzu w Nysie i na pewno nasze głowy otworzyły się też na inne, szersze postrzeganie muzyki. Ewoluowały nasze style muzyczne, nadal natomiast ważny jest dla nas tekst. Utwory, które pisałyśmy siedem lat temu i te najnowsze, dalej mają podobny wydźwięk, są o ważnych dla nas sprawach, o emocjach – mówi Julia, która gra też na gitarze.

Obie są też trenerkami wokalnymi, uczą dzieci i dorosłych. – Uczymy innych i uczymy się od innych – mówią. I niezmiennie stawiają na przyjaźń.

– Znamy się bardzo dobrze, wiemy, czego się po sobie spodziewać. Jesteśmy podobne, ale też bardzo różne, i to jest zaletą! Oczywiście zdarza się, że nie możemy już ze sobą wytrzymać, ale zawsze potrafimy dojść do porozumienia. Mocno się wspieramy i dużo rozmawiamy. To mądre rozmowy – dodaje Karolina.

Coś ekstra do kawy

Poznali się na wydziale jazzu nyskiej Państwowej Akademii Nauk Stosowanych. Muzycy Aleksander Burczyk i Grzegorz Ciesielczyk do babskiego duetu dołączyli dwa lata temu.

– To przede wszystkim wspaniali ludzie, którzy przypadkiem znaleźli się na naszej drodze. Olek, perkusista, wcześniej grał w zespołach we Wrocławiu i Olsztynie, skąd pochodzi. Z kolei Grzesiu, basista z Limanowej, pewnego dnia kupił sobie gitarę basową i następnego dnia już grał z nami w zespole (śmiech). Tworzymy ten zespół praktycznie od nowa – z naszą przeszłością i z ich świeżością. Oni są kreatywni, zdolni i pracowici, cieszymy się, że są z nami i mamy nadzieję, że tak już pozostanie – mówią o męskim pierwiastku w zespole.

Muzycy Aleksander Burczyk i Grzegorz Ciesielczyk do babskiego duetu dołączyli dwa lata temu. – To przede wszystkim wspaniali ludzie – mówią rybniczanki. Zdj. Kawa z Mlekiem

Ale nie samą Kawą z Mlekiem żyje człowiek – panowie właśnie rozpoczynają studia w Akademii Muzycznej w Katowicach, panie pracują nad rolami w broadwayowskim musicalu. – Na razie nie możemy zdradzić nic więcej – mówią o kolejnej produkcji Teatru Miejskiego w Nysie, z którym są związane. Mają już za sobą ciepło przyjęte role w spektaklu muzycznym „Edith i Marlene” oraz w farsie „Okno na parlament”. Oba obejrzała już rybnicka publiczność na deskach Teatru Ziemi Rybnickiej. W „Edith i Marlene” o dwóch gwiazdach Edith Piaf i Marlenie Dietrich, jedną z tytułowych ról zagrała i wyśpiewała Karolina Hozer. Przygotowywała się do niej prawie 2 lata.

– Ten projekt bardzo wiele mnie nauczył i rozwinął, nie tylko wokalnie. Największym wyzwaniem było radzenie sobie z tekstem mówionym i emocjami. Ten spektakl nie jest dla wszystkich, a Edith Piaf była postacią tragiczną i najtrudniejsze było zrozumienie tej postaci i postawienie granic, by zbytnio się z nią nie utożsamić, a to trudne, gdy wkłada się w pracę tak dużo serca – mówi Karolina, której na scenie towarzyszyła też Julia – zagrała Momone, najlepszą przyjaciółkę Piaf.

– Po prostu nie mogło być inaczej (śmiech). Miałam mniej wymagającą rolę niż Karolina, a moja postać była taką iskierką w tamtym trudnym świecie Piaf. Wspaniałe było, że mogłyśmy razem grać w tym przez rok – mówi Julia, która skończyła też studium aktorskie w Poznaniu. – Przygotowało mnie ono bardzo dobrze do interpretacji i śpiewu – dodaje rybniczanka, która jedną z głównych ról zagrała w farsie „Okno na parlament”.

Dziewczyny zaprzyjaźniły się w Ekonomiku. Zdj. M. Koczy

Mleko z mnóstwem błota. Nieładnie!

Zdjęcia kręcono m.in. na poligonie w Nysie. Teledysk „Nieładnie” można już oglądać na YouTube i profilu FB Kawy z Mlekiem.

– Bardzo lubię ten utwór. Jest chwytliwy i ma fajny tekst. To po prostu wylanie swoich złości i pretensji do świata za rzeczy, na które często nie mamy wpływu – mówi Julia o piosence promującej płytę „Problemy natury wewnętrznej”, której premierę zaplanowano 11 października koncertem w Nyskim Domu Kultury. 

Premiera płyty 11 października. Mat. prasowe

– Zależało nam na tym, by utwory na płycie się dopełniały, tworzyły jakąś historię. Piosenki powstają w różnych momentach naszego życia, w chwilach trudnych oraz pełnych uniesień. Płyta jest bardzo emocjonalna, stąd jej tytuł – dużo w niej wątpliwości, złości, dużo nadziei i humoru. Chcieliśmy, by słuchający przeżywali te emocje razem z nami. Mogą też utożsamić się z tym, o czym czasem boją się pomyśleć, a my się nie boimy – mówi Karolina, która najbardziej lubi żartobliwe piosenki, bo zespół ma specyficzne poczucie humoru.

Na płycie znajdzie się w sumie 12 utworów. – Wystarczy je włączyć i po prostu kontemplować. Niektóre są dosadne, jednak większość jest metaforyczna i uniwersalna. To po prostu nasze przeżycia, obserwacje, radości i smutki przelane na te piosenki – dodaje Julia. Tym razem to utwory wyłącznie z polskimi tekstami. Inaczej niż na pierwszej płycie.

– Chcemy trzymać się polskiego. W spektaklu o Edith Piaf pada pytanie: jak to jest możliwe, że kobieta śpiewa w języku, którego większość nie rozumie, a i tak wszyscy mają w oczach łzy. Bo ważne jest, żeby poruszać serca – mówi Karolina.

Płyta dostępna będzie w portalach streamingowych, ale krążek będzie można kupić przez stronę zespołu i podczas promujących go koncertów. Pierwszy 11 października po zakończeniu uroczystej inauguracji roku akademickiego nyskiej uczelni, która jest współproducentem płyty. W Rybniku Kawa z Mlekiem wystąpi 27 października - w Celtic Pubie, a na początku grudnia - w siedzibie Fundacji Elektrowni Rybnik (szczegóły na FB grupy). 

Połowa Kawy z Mlekiem. Zdj. Zespół Kawa z Mlekiem

– Włożyliśmy w tę płytę wiele pracy, czasu i serca. Jestem perfekcjonistką, ale jestem zadowolona z efektu końcowego. Na płycie jest wiele stylistyk muzycznych, ale we wszystkich utworach słychać, że to jesteśmy my! – podsumowuje Julia Ciszewska

 

Dziennikarz
Sabina Horzela-Piskula
do góry