Strona główna/Aktualności/Kultura i rozrywka/Ośmioosobowa banda przyjaciół

Ośmioosobowa banda przyjaciół

20.11.2024 Kultura i rozrywka

Zaczęło się od pracy magisterskiej na temat South Silesian Brass Band. – To kawał muzycznej historii tego miasta – mówi Adam Dzierżęga, pianista zespołu, który pracę obronił na piątkę, a materiały wykorzystał do napisania książki „South Silesian Brass Band – półwiecze rybnickiego zespołu jazzu tradycyjnego”. Swoje 50. urodziny grupa uczci też nową płytą, a premiera książki i CD odbędzie się 22 listopada podczas 38. Silesian Jazz Meeting.

Jubilat SSBB (od lewej): Jerzy „Kali” Wenglarzy, Daniel Bober, Marian Siwicki, Elżbieta Skrzymowska, Adam Abrahamczyk, Sebastian Wieczorek, Adam Dzierżęga i Piotr Rożankowski. Zdj. Ela Uszczyk

– Książka nie powstałaby, gdyby nie Adam Abrahamczyk i Jerzy „Kali” Wenglarzy, których godzinami „przesłuchiwałem”. Zarejestrowałem niemalże 11 godzin nagrań – opowiada Adam Dzierżęga, mieszkaniec Chwałowic.

To właśnie tutaj, w tle kopalnianych kominów, zaczyna się 50-letnia historia zespołu. – Książka to również opowieść o kulturze, która właśnie dzięki górnictwu miała się tu naprawdę nieźle. Piotr Cupok, mieszkający dziś w Niemczech, wtedy pracownik kopalni Chwałowice i nauczyciel Zasadniczej Szkoły Górniczej, który prowadził orkiestrę górniczą, w paru swoich uczniach dostrzegł muzyczny potencjał na coś więcej – mówi Dzierżęga, który w książce wykorzystał materiały członków zespołu i ich rodzin oraz swoje, bo w SSBB gra od 2016 roku. Dociekał i weryfikował wspomnienia.

– Przez kilka lat zespół nazywał się Jarapataj Band – od pierwszych sylab imion członków grupy. Dopiero przed ich pierwszą „Złotą Tarką” kierownik chwałowickiego domu kultury Andrzej Musioł zaproponował im bardziej angielską nazwę. Na początku też zespół miał dość… egzotyczny skład, bo nieczęsto w tak zwanym jazzowym combo były dwie tuby albo tuba i gitara basowa jednocześnie – opowiada.

W jego książce znajdziemy też ciekawe archiwalne fotografie, m.in. trębacza w kepi żandarma czy nieodżałowanego Czesława Gawlika przy fortepianie.

– To dzięki niemu mieszkańcy wiedzą, że jazz tradycyjny to muzyka Louisa Armstronga czy Duke’a Ellingtona, wiedzą, że to muzyka bardzo radosna – mówi o legendzie rybnickiego jazzu.

W książce przeczytamy też o festiwalowym dziecku Gawlika – Silesian Jazz Meeting. To właśnie podczas jego 38. edycji, 22 listopada w Teatrze Ziemi Rybnickiej, zaplanowano urodzinowy koncert SSBB, premierę książki i trzeciej płyty CD, na której znalazło się 11 utworów.

Płyta na Abrahama

– Otwierają ją „Impresje szkolne” – oldskulowa kompozycja Piotra Cupoka, jedna z niewielu autorskich i jedna z najstarszych w repertuarze SSBB. Co ciekawe, dotąd nie znalazła się ona na żadnym albumie, a jest fantastyczna. Zależało nam też, by płyta była przekrojowa, pokazująca rozwój zespołu, który na przestrzeni 50 lat miał bardzo różny skład, a co za tym idzie, różne instrumentarium i repertuar. Na CD są więc utwory w klimacie dixie, są te bardziej swingowe, w duchu Elli Fitzgerald, które wykonuje nasza Ela Skrzymowska, są ballady i fast swing. W „Do you know what it means to miss New Orleans” temat na trąbce wykonuje Adam Abrahamczyk, „Always” to popisowy numer saksofonisty i klarnecisty Daniela Bobera, a „A Beautiful Friendship” – puzonisty Sebastiana Wieczorka, choć oczywiście każdy z nas wnosi do poszczególnych utworów swój pierwiastek. Ciekawostka – na płycie pojawia się też nasz zespołowy „Stefan”, a tego czym jest, dowiedzą się słuchacze z naszej płyty – opowiada Adam Dzierżęga, który odpowiadał też za stronę organizacyjną płyty – od wyboru studia nagraniowego Polskiego Radia w Katowicach po mix mastering i tłoczenie.

– Jesteśmy bardzo zadowoleni z efektów. Przez ostatnie pół roku intensywnie pracowaliśmy nad tym materiałem, a oprócz tego płyta jest wyśmienita pod względem technicznym. Genialnie słucha się tej muzyki – opowiada Adam, najmłodszy stażem i najmłodszy w zespole SSBB.

Ośmioosobowa banda przyjaciół. Zdj. Ela Uszczyk

Od Adasia do Adama

– To moja pierwsza płyta studyjna z zespołem – mówi Adam. Kiedy dołączył do SSBB, miał tylko 17 lat.

– Mój starszy o 14 lat brat od dziecka uczestniczył w realizacji nagrań i nagłośnień w Domu Kultury w Chwałowicach i obracał się w tamtym środowisku. Nawet jak chodził na wagary, mama wiedziała, że jest w domu kultury, do którego często zabierał też mnie, wtedy kilkulatka. Spotykałem tam choćby „Kalego”, który świetnie grał na perkusji, ale też na gitarze, a mnie od dziecka ciągnęło do muzyki i fortepianu, więc w końcu trafiłem do szkoły muzycznej – opowiada Adam.

Kiedy w SSBB zabrakło pianisty, zadzwonił telefon. – Puzonista Saturnin Abrahamczyk i „Kali” wiedzieli, że chodzę do szkoły muzycznej i „kręcę” z jazzem, więc zaproponowali, bym przyszedł na próbę. I nagle z domorosłego grania jazzu trafiłem do prawdziwego bandu, w którym był kontrabas, pełna sekcja rytmiczna, instrumenty dęte, grało się temat i solówki… Musiałem więc przejść przyspieszony kurs grania jazzu, w czym szczególnie pomógł mi Saturnin Abrahamczyk – opowiada i przyznaje, że zastąpienie pianistów, szczególnie Czesława Gawlika, to była wielka odpowiedzialność, ale i wyróżnienie. – Byłem dzieciakiem, który chciał się rozwijać – opowiada. Dziś jest też pianistą Miejskiej Orkiestry Dętej „Rybnik” i Nocnej Orkiestry Eksperymentalnej oraz muzykiem sesyjnym i organistą.

– Nie jestem już związany z żadną parafią, bo grywając około 50 koncertów rocznie, nie mam tyle czasu, ale permanentnie zdradzam fortepian z organami. Hobbystycznie też zdarza mi się stroić, konserwować organy i dokonywać drobnych napraw, do czego używam przedziwnych narzędzi, łącznie z kluczykiem od samochodu – wyjaśnia z uśmiechem chwałowiczanin, który w zespole SSBB czuje się jak w rodzinie.

- Łączy nas jakaś międzyintelektualna więź - mówi Adam Dzierżęga. Zdj. Ela Uszczyk

– Jesteśmy ośmioosobową bandą przyjaciół, których łączy jakaś międzyintelektualna więź, mam czasem wrażenie, jakbyśmy „siedzieli” sobie w głowach. Świetnie się ze sobą czujemy, co słychać też w naszej muzyce. Jest atmosfera takiego, jak to ładnie nazywał Czesław Gawlik, happy jazzu – podsumowuje pianista Adam Dzierżęga.

 

Dziennikarz
Sabina Horzela-Piskula

Zobacz także

Parada nowoorleańska w Rybniku
Parada nowoorleańska w Rybniku

Parada nowoorleańska w Rybniku

Dusza rybnickiego jazzu
Dusza rybnickiego jazzu

Dusza rybnickiego jazzu

do góry