Zoom na noblistkę
Fotografowała ją w różnych okolicznościach - z kotem na rękach, w krakowskiej kuchni nastawiającą czajnik, oprószoną śniegiem w szwedzkiej Uppsali, z papierosem w dłoni. - Szymborska była mądrą kobietą, z poczuciem humoru i jakąś taką wyjątkową empatią i poczuciem odpowiedzialności za nasze życie - mówi nam Joanna Helander, fotografka, reżyserka filmów dokumentalnych i pisarka, która wczoraj (8 września) w rybnickiej bibliotece otworzyła wystawę portretów Wisławy Szymborskiej - „Radość fotografowania”.
Joanna Helander pochodzi z Rudy Śląskiej, ale mieszka w Krakowie i w Szwecji, do której wyjechała w 1971 roku i gdzie skończyła studia fotograficzne. O tym, jak tam trafiła opowiadała wczoraj w bibliotece, podczas rozpoczęcia 20. Rybnik Foto Festivalu, organizowanego przez rybniczan Ninę i Marcina Giba.
- Spotykamy się w bibliotece, bo to ożenek poezji, literatury i fotografii. Jestem wzruszona, że tyle i tylu z was zechciało przyjąć nasze zaproszenie do tego żeby celebrować światłoczułość - mówiła do licznie zebranych Nina Giba.
Szymborska nie lubiła pozować do zdjęć, o czym dzień wcześniej mówił w bibliotece jej sekretarz Michał Rusinek, wspominając jak pomysłowe wymówki przychodziły jej do głowy, by zniechęcić fotografów zainteresowanych sesją zdjęciową. Joannie Helander ta sztuka się udała.
- Jednak nie było to takie proste. Ona nie lubiła się fotografować i długo się opierała, ale w końcu Kornel Filipowicz ją namówił. Poza tym dobrze znała mój pierwszy album fotograficzny „Kobieta”, który ukazał się w Szwecji w 1978 roku, a po Polsce krążyła duża wystawa z nim związana, więc w końcu się zgodziła. Pierwsze zdjęcia powstały w 1983 roku, na długo przed Noblem, a bardzo pomocny okazał się mój przyjaciel Bo Persson, który pomógł mi w tym, by fotografie nie były zbyt formalne. Próbuję robić naturalne portrety, więc on rozmawiał z Szymborską, a ja fotografowałam. Tak powstało kilka dość dobrych, naturalnych, oczywistych portretów, które ona też lubiła - opowiada Helander.
- Lubię serię czterech zdjęć z cygaretą, bo widać na nich cały jej temperament, tą lekkość bytu, nieco humoru i naturalność - mówi Ślązaczka ze Szwecji, która towarzyszyła też Szymborskiej kiedy ta przyjechała do Sztokholmu odebrać Nagrodę Nobla.
Na tej podstawie w 1999 roku Helander opublikowała też książkę „Gdyby ta Polka była w Szwecji”, a z Bo Perssonem, szwedzkim reżyserem i dramaturgiem, zrobiła również długometrażowy film „Watching the moon at night. O terroryzmie i antysemityzmie”, w którym Szymborska czyta swoje wiersze.
- To była mądra kobieta, z poczuciem humoru i z jakąś taką empatią i poczuciem odpowiedzialności za to nasze życie. Była bardzo skromna, a mimo to jej poezję doceniono. Zaistniała i nadal istnieje jako poetka, a w Szwecji wciaż jest bardzo lubiana i czytana. Ja również niezwykle ją cenię, a moim ulubionym wierszem jest jej „Przyczynek do statystyki”, ale nie tylko. Zrobiliśmy film wokół ofiar terroryzmu, o którym ona też pisała, o czym niewiele osób wie, i właśnie jeden z tych wierszy Szymborska przeczytała w naszym filmie „Watching the Moon at Night” - mówi nam Joanna Helander.
Festiwalowa publiczność również miała okazję usłyszeć noblistkę oglądając diaporamę, w której Szymborska czyta swój wiersz „Fotografia z 11 września”, zrealizowaną przez Joannę Helander i Bo Perssona, który również przyjechał do Rybnika.
Zoom na noblistkę
8 września w rybnickiej bibliotece Joanna Helander, fotografka, reżyserka filmów dokumentalnych, pisarka i Ślązaczka mieszkająca w Szwecji, otworzyła wystawę portretów Wisławy Szymborskiej „Radość fotografowania”.