Elektryk świątecznie kreatywny
Dariusz Zimoń, jak pewnie większość Polaków, lubi święta Bożego Narodzenia mroźne i białe, ale w jego przypadku nie chodzi wyłącznie o względy estetyczne, ale również o bezpieczeństwo instalacji elektrycznych miejskich świątecznych dekoracji.
Jako elektryk w Zarządzie Zieleni Miejskiej Dariusz Zimoń pracuje od 12 lat. Karierę zawodową rozpoczynał wiele lat temu w bazie rybnickiego Transgóru przy ul. Jankowickiej jako elektryk samochodowy. Ta znana rybnicka firma zajmowała się jeszcze wtedy wyłącznie przewozami pracowniczymi, dowożąc górników do pracy w okolicznych kopalniach. Potem pracował jeszcze w rybnickich Wodociągach, a przez dwa lata także w prywatnej firmie budowlanej.
Dzisiaj to on wraz ze współpracownikami dba o świecące dekoracje świąteczne, bez których trudno wyobrazić sobie nadchodzące święta Bożego Narodzenia. W tej dziedzinie postęp jest widoczny. Gdy zaczynał pracę w Zieleni, dekoracje były tworzone głównie z tradycyjnych żarówek. Pierwszymi, które montował, były m.in. „bijące”, czyli ruchome dzwony nad ul. Korfantego w samym centrum Rybnika i bożonarodzeniowe bramy ustawiane przy wejściu na rybnicki rynek. Dzisiaj królują ledy - zużywają znacznie mniej energii i świecą znacznie bardziej intensywnymi kolorami. Zdecydowana większość świątecznych światełek, jak łatwo się domyślić, została wyprodukowana w Chinach.
- Kiedyś wystarczyło wymienić przepaloną żarówkę. Gdy przestaną świecić ledy, trzeba na ogół wymienić cały element, np. świecący sznur. To na ogół jednorazówki i nie ma w tym co grzebać, tylko trzeba zamówić nowe. Poza tym Chińczycy dość często zmieniają swoje patenty (np. styki) i nowe elementy nie zawsze pasują do starszych; wtedy trzeba trochę bardziej pokombinować przy ich łączeniu - mówi elektryk kreatywny Dariusz Zimoń.
Duża liczba świecących dekoracji i ozdób sprawia, że ich przeglądy i ewentualne naprawy rozpoczynają się de facto z początkiem wiosny i trwają do listopada, gdy rozpoczyna się ich instalowanie na mieście, czyli w Śródmieściu i w pozostałych dzielnicach. - Może nie świętą, ale jakąś cierpliwość do tej roboty mieć trzeba, bo czasem zdiagnozowanie usterki zabiera naprawdę dużo czasu i trzeba się nieźle nakombinować, by znaleźć przyczynę - mówi Dariusz Zimoń.
W swoim domu ma zawsze na święta naturalną choinkę, zdobioną m.in. jednokolorowymi ledowymi światełkami - Generalnie się nie psują, ale czasem i przy nich muszę trochę pogrzebać - mówi. Rzadko, bo rzadko, ale zdarzają się też awarie, które usuwać musi na miejscu, czyli w terenie. Gdy jest akurat siarczysty mróz, co w czasie ostatnich zim zdarza się stosunkowo rzadko, stopień trudności wzrasta. Jednak elektryk Zieleni Miejskiej najbardziej nie lubi deszczu, bo woda jest największym zagrożeniem dla świecących instalacji.
Nowych świecących atrakcji w świątecznym wystroju miasta tym razem nie będzie. Są natomiast zmiany lokalizacyjne. Najbardziej rzuca się w oczy zmiana adresu choinki ze świetlistych kul, która tym razem dodaje blasku placowi Wolności.