Grażyna Bułka: - Śląsk to miejsce święte
On mówi o niej aktorka totalna. Ona o nim, że zawsze dotrzymuje słowa. Europoseł Łukasz Kohut i aktorka teatrów Śląskiego i Korez, Grażyna Bułka spotkali się wczoraj (18 listopada) w rybnickiej bibliotece, by porozmawiać o Śląsku, ślonskij godce i monodramie „Mjanujom mie Hanka”.
To pierwsze spotkanie w ramach nowego cyklu „Śląski Butel” zainicjowanego przez rybniczanina Łukasza Kohuta.
- To pomysł na to, by o Śląsku, czasem po śląsku, pogodać ze Ślązakami, a czasem z osobami spoza Śląska, o tym, co dzieje się w przestrzeni społecznej, politycznej i kulturalnej - wyjaśnił Kohut, a Bułka przyznała, że nie zna określenia… butel. - Larmo ja, ale nie butel - stwierdziła.
To tylko potwierdza, jak bogaty i różnorodny jest język śląski, któremu tego przedpołudnia uczestnicy spotkania poświęcili sporo miejsca.
- Ostatnio zdarza mi się grywać w dużych i ważnych produkcjach i kiedy wchodzę na plan filmowy zaczynam mówić po śląsku. I oni od razu mnie kupują. Z miejsca jestem postrzegana jako fajno dziołcha, bo śląski przełamuje lody - stwierdziła Grażyna Bułka, która zagrała m.in. w „Wielkiej wodzie”, „Johnnym”, „Pati” czy „Doppelgänger. Sobowtór”.
Jednak w Rybniku aktorka opowiadała głównie o przejmującym spektaklu „Mjanujom mie Hanka”, w którym, jak przyznała nie chciała zagrać, bo nie lubi monodramów.
- Dla mnie aktorstwo to kontakt z drugim człowiekiem na scenie - mówiła, ale kiedy pierwszy raz przeczytała wzruszającą książkę Alojzego Lyski „Ja Niobe. Opowieść górnośląska”, na podstawie której powstał monodram „Mjanujom mie Hanka”, wiedziała już, że „nie wypuści” tej historii z rąk.
Przejmująca opowieść w języku śląskim o górnośląskich dziejach z perspektywy Hanki - żony i matki, wystawiono też w Parlamencie Europejskim.
- Uznałem, że „Mijanujom mie Hanka” musimy pokazać w Parlamencie Europejskim, bo to świątynia europejskiej demokracji i ślonsko godka musi tam wybrzmieć. Próbowaliśmy też pokazać spektakl w polskim Sejmie, ale ówczesna marszałek Elżbieta Witek powiedziała „nie”. Jednak jesteśmy cierpliwi - mówi Łukasz Kohut, orędownik uznania śląskiej mniejszości etnicznej i ślonskij godki jako języka regionalnego, który zaprosił Teatr Korez do Brukseli.
- Jak zobaczyłam wielkość tego budynku i uświadomiłam sobie, co to za miejsce, pomyślałam: Hanka gdzieś ty trafiła? Ale to było ważne, piękne, wielkie i bardzo potrzebne wydarzenie i jestem dumna, że tak się stało. Chciałabym żeby dzięki Hance Ślązacy czuli dumę - mówiła Grażyna Bułka.
Aktorka opowiadała też o tym, jak spektakl obejrzał w Katowicach Donald Tusk.
- Bardzo to przeżył, bo sam też ma swoje traumy. Powiedział mi wtedy, że pomoże mi zagrać Hankę, gdzie tylko będę chciała. Odpowiedziałam, że po Brukseli to zostało mi już tylko… Carnegie Hall albo księżyc. Bruksela to było "górne C" i cieszę się, że to się nam udało - mówiła.
Może uda się też w Sejmie, o co wciąż zabiega Łukasz Kohut (tutaj).
Grażyna Bułka opowiadała też o tym, jak dziewczynka ze świętochłowickich Lipin spełniła swoje wielkie marzenie o byciu aktorką, o swoich synach i wnukach oraz o małych rzeczach, którymi cieszy się każdego dnia. Wspomniała też o aktorskich planach. Najbliższe to premiera sztuki „Boska” - opowieść o słynnej Florence Jenkins, okrzykniętej najgorszą śpiewaczką w historii.
- Bardzo mi zależy na tym, by wydobyć z tej postaci szlachetność. By nie było to karykaturalne pokazanie Florence, bo mam do niej wielki szacunek - mówiła.
Grażyna Bułka była pierwszym gościem Łukasza Kohuta, który cyklicznie, prawdopodobnie co dwa miesiące, chce rozmawiać o Śląsku z kolejnymi gośćmi. Być może jego zaproszenie przyjmą pisarz Szczepan Twardoch, reżyser Mirosław Neinert, muzyk Artur Rojek czy prawnik Adam Bodnar.
Aktorka o Śląsku z europosłem
Europoseł Łukasz Kohut i aktorka teatrów Śląskiego i Korez, Grażyna Bułka spotkali się 18 listopada w rybnickiej bibliotece, by porozmawiać o Śląsku, ślonskij godce i monodramie „Mjanujom mie Hanka”. To pierwsze spotkanie w ramach nowego cyklu „Śląski Butel” rybniczanina Łukasza Kohuta. - To pomysł na to, by o Śląsku, czasem po śląsku, godać ze Ślązakami, a czasem z osobami spoza Śląska, o tym, co dzieje się w przestrzeni społecznej, politycznej i kulturalnej - wyjaśnia Kohut, a Bułka przyznała, że nie zna określenia… butel. - Larmo ja, ale nie butel - przyznała. To tylko potwierdza, jak bogaty i różnorodny jest język śląski, któremu tego przedpołudnia uczestnicy spotkania poświęcili sporo miejsca.