Strona główna/Aktualności/Miasto/Jerzy Lazar, radny z basenu

Jerzy Lazar, radny z basenu

29.06.2024 Miasto

Jerzy Lazar, najstarszy radny miejski, latem zamienia garnitur na strój ratownika WOPR.

Jerzy Lazar w lato garnitur radnego zamienia na strój ratownika WOPR. Zdj. WaT

Urodzony w grudniu 1951 roku w Chwałowicach Jerzy Lazar jest najstarszym spośród 25 radnych Rady Miasta Rybnika wybranych przez mieszkańców w wyborach 7 kwietnia. Jako radny-senior poprowadził więc pierwszą sesję nowej rady, która w magistracie odbyła się 7 maja.

- Tremy nie miałem, bo dzięki paniom z biura obsługi rady miałem za sobą dwie próby. Kolejne głosowania w sprawie wyboru przewodniczącego rady były jednak dla mnie dość męczące - wspomina Jerzy Lazar.

Rozpoczęta dopiero co kadencja jest dla niego czwartą. Przez całą karierę zawodową Jerzy Lazar był związany z kopalnią Chwałowice i jej oddziałem elektrycznym oraz rybnickimi basenami i kąpieliskami, bo ratownictwo wodne było i jest nadal jego wielką pasją.

Jak wspomina, miał cztery lata, gdy na nieistniejącym już stawie na chwałowickim Królewioku nauczył się pływać żabką.

Członkiem rybnickiego WOPR-u jest od roku 1974, gdy ukończył kurs na młodszego ratownika i na kąpielisku Ruda prowadził przystań kajakowo-żeglarską. W kolejnym roku zrobił kurs ratownika i mógł już na basenach i kąpieliskach pracować jako samodzielny ratownik. Gdy w 1976 r. MOSiR przejmował od kopalni Chwałowice kąpielisko Ruda, ówczesny dyrektor MOSiR-u zabiegał o to, by z Rudą przejąć również pracującego na niej Jerzego Lazara. Dyrektor kopalni się zgodził, więc w sezonie letnim w ciągu dnia był już jako starszy ratownik szefem ratowników na Rudzie, a na kopalni pracował wyłącznie na nocki.

Poza sezonem pracował na pływalni przy ul. Powstańców Śl. - dzisiejszej Yntce i na basenie w Budowlance. Już po nastaniu samorządu w roku 1998 Lazar został kierownikiem miejskich kąpielisk i pływalni.

W swoim zarządzie miał również nieskończony basen w Boguszowicach. Do dzisiaj wspomina swoje wizyty w sądzie na rozprawach ze złomiarzami, którzy demontowali w nim wszystko, co można było spieniężyć w punkcie skupu złomu.

W PRL-u i jeszcze przez kilka kolejnych lat by wypożyczyć kajak czy rower wodny, trzeba było przedstawić kartę pływacką. Jerzy Lazar przeegzaminował tysiące ubiegających się o nią pływaków, którzy po skoku ze słupka musieli przepłynąć pod wodą 15 m i pokonać dystans 200 m. Przed wakacjami do egzaminu na pływalnie podchodziły całe klasy.

- Po akcji ratunkowej nr 200 przestałem je liczyć - mówi. W roku 1974 żeglował popularną omegą po Zalewie Rybnickim. Odpowiadając na wołanie o pomoc, próbował uratować młodą dziewczynę, która spacerując w wodzie niedaleko brzegu nagle zniknęła pod powierzchnią wody.

- Przy bardzo złej widoczności niewiele mogłem zrobić, ale zorientowałem się, że była tam stara niezasypana studnia. Dwa dni później ciało dziewczyny wydobyli z niej płetwonurkowie - wspomina. W 2005 roku w czasie rodzinnych wczasów w Hiszpanii, leżąc na plaży usłyszał wyraźne, polskie „Ratunkuuu!”. Mimo wysokich fal doholował bezpiecznie 30-latka do brzegu. Ale na swoim koncie ma też nietypowe akcje ratunkowe. Kiedyś na Rudzie uratował studenta, który zakrztusił się kiszonym ogórkiem. Wyreanimował też mężczyznę, który - jak się okazało - miał poważną wadę serca.

W czasie tegorocznego lata Jerzy Lazar w weekendy będzie, jak co roku, patrolował wody Zalewu Rybnickiego, po święcając się w tygodniu pracy społecznej, m.in. w komisji zdrowia i opieki społecznej Rady Miasta Rybnika. Z dumą pod kreśla, że jest poczwórnym radnym, bo jest również członkiem Rady Dzielnicy Orzepowice, Rybnickiej Rady Seniorów i Rady Społecznej Ośrodka Leczniczo-Rehabilitacyjnego im. Jana Pa wła II w Rybniku. 

Dziennikarz
Wacław Troszka
do góry