Strona główna/Aktualności/Miasto/Maja Popielarska: - Rybnik to zielone miasto.

Maja Popielarska: - Rybnik to zielone miasto.

20.04.2024 Miasto

- Muszę tutaj wrócić na dłużej - mówi Maja Popielarska, prezenterka telewizyjna, której nie trzeba pewnie przedstawiać żadnemu miłośnikowi ogrodów. To ona od prawie 20 lat prowadzi bodaj najbardziej popularny magazyn o pielęgnacji roślin i ogrodów, jednak jak zapowiedziała w Rybniku, nie zobaczymy już nowych odcinków „Mai w ogrodzie”.

- Gdyby była fajna pogoda, to pewnie bylibyście teraz w swoich ogrodach - mówiła Maja Popielarska do wielu osób, które 18 kwietnia przyszły do biblioteki na spotkanie zorganizowane w ramach cyklu „eKOrelacje”. Zdj. Biblioteka w Rybniku

„Zieloność” ma we krwi. Jej ojciec, dziadek i pradziadek byli leśnikami. - Mój tato miał zielone serce, duszę i głowę. Przyszło mi się wychowywać w różnych zielonych przestrzeniach, nie tylko w kilku domach z ogrodami, ale również w bloku - wspominała Maja Popielarska, która jako dziecko spędziła też kilka lat w Afryce.

- W Ghanie i Liberii. Dużo pamiętam, ale jeszcze więcej zapomniałam. Nie widziałam jak rośnie marchewka, ale widziałam rosnący ananas, jadłam mango i awokado, które miałam pod domem, rwałam trawę cytrynową i parzyłam sobie herbatę, a mama rwała… włosy z głowy, bo bała się o moje zdrowie - opowiadała w rozmowie z Lucyną Jarzynką z rybnickiej biblioteki.

Dziennikarka mówiła o tym jak wypoczywa, co lubi kolekcjonować, wspominała swoje studia i początki pracy w telewizji RTL7, do której trafiła z ogłoszenia w prasie.

- W czasie wakacji częstowałam cukierkami gości centrów handlowych i uznałam, że mam dobry kontakt z ludźmi, więc poszłam na casting do telewizji. Miałam z sobą piękną parasolkę i to chyba ona zrobiła tak dobre wrażenie (śmiech). To miała być inna telewizja, swobodniejsza i luźniejsza. I taka też była prognoza pogody - wspominała Maja Popielarska.

- Bardzo lubię usiąść na schodach i pogapić się na swój ogród, albo wyskoczyć na bosaka i coś tam "skubnąć" - mówiła dziennikarka. Zdj. Biblioteka Rybnik

- Kocham przyrodę i to nie jest jałowa miłość, bo ja naprawdę uwielbiam spędzać czas w lasach, parkach czy ogrodach. Lubię kłaść się na łące i sprawdzać, co w niej łazi i co z niej wyrasta. I zawsze to lubiłam - mówiła.

Popielarska opowiadała o bioróżnorodności, zmianach klimatycznych, o zaskakująco zielonym Śląsku, bezmyślnej wycince drzew i kulturze przyrody, którą określiła jako dość niską: - Powinniśmy być odpowiedzialni za kreowanie kolejnego pokolenia, które będzie żyło w zgodzie z naturą, i w poszanowaniu natury - mówiła.

Opowiadała o swoim ogrodzie, który stara się prowadzić zgodnie z naturą i ogrodniczych porażkach, w tym o ślimakach bezskorupowych, które mają u niej raj. - W czasie jednego wieczora potrafię ich zebrać 200, a ostatnio na ośmiu sadzonkach drobnych bratków znalazłam 45 sztuk - mówiła, zwracając uwagę, że praca w ogrodzie to przyjemność, ale trzeba umieć znaleźć w sobie tę radość, co jest trudne, bo ogrodowa praca nigdy się nie kończy. Popielarska mówiła też o tym, jak jej ogród wyobrażają sobie inni.

- Mieszkam w bliźniaku i parę lat temu do sąsiadów przyjechał znajomy i chciał zajrzeć, jak to u tej Popielarskiej jest. Wszedł zaciekawiony, rozejrzał się po ogrodzie i powiedział: "Ale przecież tu nic nie ma". Inni sądzą, że taka osoba jak ja, która była w tylu ogrodach w Polsce i Europie, musi potem wszystkie te cuda mieć u siebie, a tak nie jest. Mój ogród jest mały, ma 550 m2, ale bardzo go lubię, bo jest mocno zróżnicowany, ma różne nastroje, słoneczne i cieniste zakątki, przesmyki, jest już dojrzały, a więc miejscami tajemniczy, co bardzo lubię. Mam w nim stare drzewa, z którymi jestem związana: papierówkę, cudowny modrzew i 20-letnią hortensję bukietową, obrośnięte mchem kamienie i oczko wodne, które wnosi ogrom życia do tego ogrodu. Przylatują tu ptaki, są żaby, rybki i jeż, i to jest dla mnie świadectwo zdrowego prowadzenia ogrodu - opowiadała Maja Popielarska.

Spotkanie po latach - Maja Popielarska i Andrzej Kozera, były dyrektor Zarządu Zieleni Miejskiej. Zdj. Biblioteka Rybnik

Dziennikarka odwiedziła 800 ogrodów, również te w Rybniku, m.in. barokowe ogrody Jerzego Nowaka pod blokiem przy ul. Grunwaldzkiej (więcej tutaj - GR 2013). Były dyrektor Zarządu Zieleni Miejskiej Andrzej Kozera wspominał, jak poznał Maję Popielarską przy okazji realizacji programu o rybnickich rondach i laureatach konkursu „O ładniejszy Rybnik”, a w czasie spotkania podarował jej książkę „Szkice z dziejów Zieleni Miejskiej w Rybniku”. 

Popielarska przyznała w Rybniku, że seria „Maja w ogrodzie” nie będzie kontynuowana.

- Podjęłam decyzję o zakończeniu produkcji tego programu. Ponad 18 lat mojego podróżowania po Polsce sprawiło, że poczułam się zmęczona. To była bardzo trudna decyzja, bo zdaję sobie sprawę, że ten program zagościł w państwa domach i był pewną oczywistością w niedzielne ranki, ale muszę też myśleć o swojej rodzinie i trochę o moim zdrowiu - wyjaśniła Maja Popielarska.

W trakcie spotkania udzieliła rybniczanom kilku praktycznych porad i z chęcią opowiadała o swoim ogrodzie. A lubi cieniste i półcieniste rabaty, kwiaty w chłodnych kolorach, wybiera pachnące róże i jaśminowce oraz zwraca uwagę na pokrój liści i zestawienia roślin. W swoim ogrodzie nie posadziłaby podagrycznika, który, o zgrozo, można dziś kupić w centrum ogrodniczym, za to bardzo lubi kaliny, których ma sporo, paprocie i hortensje, ale nie te bukietowe, tylko piłkowane i aspera.

- Nie ma chyba roślin, których nie lubię w swoim ogrodzie - mówiła Maja Popielarska.

Dziennikarz
Sabina Horzela-Piskula
do góry