Piotr Kuczera wygraną zadedykował siostrze bliźniaczce
Podczas powyborczego briefingu (23 kwietnia) wybrany na trzecią kadencję prezydent Rybnika Piotr Kuczera podziękował mieszkańcom za udział w wyborach i oddane na niego a także jego kontrkandydata głosy. Mówił o zapalnych tematach podczas kampani i przyszłości Rybnika. Swoją wygraną zadedykował siostrze bliźniaczce.
Zdaniem Piotra Kuczery, zwycięzcy wyborów na prezydenta Rybnika druga tura była nie tyle rozgrywką między Piotrem Kuczerą, a Andrzejem Sączkiem, ale partiami - Koalicją Obywatelską i Prawem i Sprawiedliwością, bo procentowo głosy porozkładały się podobnie jak podczas wyborów do Sejmiku Śląskiego.
- W Sejmiku szeroko rozumiana prawa strona dostała 46 procent głosów, a lewa 54 procent. I podobnie było w Rybniku. Tak samo w drugiej turze zagłosowano w naszym mieście na prezydenta. Myślę, że to bardziej były wybory nie na zasadzie kto - Sączek, czy Kuczera, a raczej tego, czy oddamy miasto PiS-owi czy obronimy je przed Prawem i Sprawiedliwością.
Przyznał, że Andrzej Sączek zrobił dobry wynik, ale jak sugerował to w dużej mierze wynik partii PiS.
Kampania bez merytoryki
Kuczera mówił, że w przedwyborczej kampanii brakowało merytoryki i najczęściej rzucano tylko hasłami, a kontrkandydat nie potrafił powiedzieć ile miasto wydaje na sport, albo jakie są koszty bieżące (w ten sposób Kuczera nawiązał do przedwyborczej debaty w Radio 90). Łatwo natomiast rzucano pomysłami na inwestycje bez pokrycia.
- Zawsze urzędujący prezydent ma tę trudność, że w tyle głowy ma przepisy, czy możliwości finansowe, a ktoś kto kandyduje po raz pierwszy i nie do końca ma doświadczenie samorządowe to z pewną łatwością mówi np. o połączeniach regionalnych (a przecież to jest zadanie marszałka) czy budowie strefy nad Zalewem Rybnickim, który jest własnością elektrowni, a miasto nie ma tam żadnej działki - mówił Kuczera, tłumacząc, że samorząd funkcjonuje od 30 lat, ale mieszkańcy mają małą wiedzę jak on funkcjonuje.
Kuczera zauważył, że podczas kampanii zabrakło tematu oświaty i opieki społecznej a to prawie 60 procent budżetu miasta Rybnika. - Bardzo mało było o postulatach płacowych, a w wydatkach bieżących miasta to jest połowa kwoty. Wszyscy mówimy o inwestycjach, a nie rzeczach podstawowych - mówił Kuczera.
Zwycięzca wyborów na prezydenta Rybnika przywołał przy okazji analizę jaką ŚZGiP wykonał w województwie śląskim, a z której wynika, że wraz z ostatnimi wyborami 40 procent włodarzy (wójtów, burmistrzów, prezydentów) pożegnało się ze stanowiskami. Jak mówił, w drugich turach czasem szło o setki głosów, a czasem tylko o kilka czy kilkanaście. W tych dogrywkach więcej zależy od emocji niż merytoryki.
Rybnik przed fantastyczną szansą
Piotr Kuczera przekonywał dziennikarzy, że jest bardzo „zmotywowany” przed rozpoczęciem trzeciej kadencji, bo ma świadomość tego, że Rybnik staje przed „fantastyczną, historyczną szansą jeśli chodzi o środki europejskie”. Mowa o perspektywie finansowej 2021-2027, która już biegnie.
- Nie do końca zdajemy sobie sprawę, że jesteśmy w połowie kadencji budżetu Unii Europejskiej - mówił Kuczera, dodając, że trzeba się śpieszyć, bo ledwo co odblokowane pieniądze z KPO muszą zostać wykorzystane czyli rozliczone do połowy 2026 roku.
- Jakbym dziś rozpoczął jakikolwiek większy projekt nie jestem w stanie go dokończyć i rozliczyć - przyznał Kuczera, dodając, że jedyną szansą jest renegocjacja zasad KPO, dzięki którym samorządy mogłyby dostać pieniądze na już zrealizowane i rozliczone inwestycje. Wówczas miasta mogłyby otrzymać pieniądze na wkład własny do inwestycji, które będą finansowane z pieniędzy unijnych do 2029 roku. - Stąd duże nadzieje na tę kadencję i „power” - mówił.
Każdy mówił, że chce coś zrobić, ale nie jak to zrobić
Wybrany na kolejną kadencję przez rybniczan prezydent mówił, że w kolejnych latach wyzwaniem dla wszystkich samorządów, kraju i Europy będzie demografia. Tłumaczył, że będzie też ubywało mieszkańców Rybnika, ale do roku 2050 Rybnik utrzyma pozycję miasta ponad 100-tysięcznego, tymczasem w niektórych miejscowościach ten spadek będzie następował szybciej.
Kuczera zapowiedział, że chciałby dokończyć to, co rozpoczął, a pomocne w tym będzie otoczenie polityczne (rządzący w Polsce i Sejmiku z tej samej co on partii). Obiecał też modernizację stadionu, budowę hali sportowej czy toru kartingowego. Bo to rzeczy potrzebne i realne.
- Wszyscy mówili, co by chcieli zrobić, ale nikt nie mówił jak to zrobić. A diabeł tkwi w szczegółach. Jestem przyzwyczajony do tego, że w kampaniach mówi się o wielkich rzeczach, które wydają się strategiczne. Z drugiej strony mieszkańcy patrzą tu i teraz, na swoją ulicę, swój chodnik i swoją latarnię - mówił Kuczera.
Zapalny temat ale strategiczny - biogazownia
Jednym z takich strategicznych tematów dla miasta, który nie był wygodny dla Kuczery, podczas kampanii wyborczej to kwestia biogazowni w Niewiadomiu.
- Gospodarowanie odpadami w mieście ponad 100- tysięcznym będzie tematem, w perspektywie dekady, czy nam się to podoba czy nie. Nawet trudno mówić, że prezydent Kuczera to dokończy. Od 20 lat budujemy instalacje do spalania odpadów - tzw. „termiczne”, które budzą duże emocje. Jeżeli tego nie zrobimy, a już powinno być ich w kraju przynajmniej kilkanaście, to opłaty śmieciowe będą bardzo, bardzo wysokie. Tego typu rzeczy buduje się przez długi okres czasu. Wszystkie procedury środowiskowe, konsultacyjne trwają bardzo długo - mówił Kuczera.
- Nie wszystko może odbywać się na zasadzie referendum, bo to dobre dla kogoś kto może rządzić miastem przez 5 lat. W dłuższej perspektywie, 25 lat, to sami mieszkańcy będą najbardziej poszkodowanymi. Składowisko odpadów nam się kończy i trzeba coś wymyśleć. To nie będzie czas kadencji tylko Piotra Kuczery ale jeszcze może i dwóch prezydentów - zauważa prezydent Rybnika.
Najbardziej zapalnym tematem podczas kampanii była właśnie biogazownia.
- Mogłem go schować, ale też mogłem schować szanse Rybnika na 40 mln złotych dofinansowania. Jednocześnie dziś tego zadania wcale nie ma ani w budżecie ani WPF. Jest tylko jeden wniosek złożony do NFOŚ z nadzieją, że dostaniemy jakieś dofinansowanie - zauważył Piotr Kuczera.
Tłumaczył, że nie możemy budować biogazowni wszędzie, ale nie pozwoli, by to było coś co utrudni życie mieszkańcom, czy odwiedzającym.
- Byłbym głupcem gdybym postawił coś, co by dewastowało Zabytkową Kopalnię Ignacy, gdybym naprzeciwko postawił instalacje, które nie pozwalałyby się bawić dzieciom na industrialnym placu zabaw, a turystom zwiedzać tego obiektu. Mówimy o czymś, co normalnie funkcjonuje w wielu miastach, nawet centrach miast i ma się dobrze. Kampania wyborcza zawsze służy temu by dopiec urzędującemu prezydentowi. Wszystkie chwyty dozwolone. I tak było - mówił Kuczera.
Czy będzie kontrola w kotłowni?
Kuczera zauważył, że w kampanii wybrzmiała kwestia zrzucenia „odium smogu”.
- To się przebiło w wielu mediach, że Rybnik wykonał wielką pracę. Tak jesteśmy postrzegani - w różnych częściach kraju pokazują nas jako symbol walki ze smogiem, a w samym Rybniku myślę, że przeszliśmy nad tym porządku dziennego - mówił Kuczera.
Przypomniał, że miasto i Subregion pozyskało miliony złotych dla mieszkańców na pompy ciepła, a pieniądze wciąż są do wzięcia.
Pytany przez dziennikarzy o ewentualną kontrolę Straży Miejskiej u Andrzeja Sączka, który podczas debaty w radio 90 przyznał, że ma piec z 2007 roku (a zatem powinien zostać wymieniony do końca zeszłego roku o czym mówiono na antenie) Kuczera przyznał, że nie chciał do tego wracać, bo może to być odczytane jako zemsta, ale po audycji strażnicy miejscy odbierają telefony, sam też dostawał informacje od mieszkańców, którzy pisali "Jestem z tej samej dzielnicy. Mam piątej klasy piec, kredyt wzięty". To wzbudza emocje.
- Gdy wychodziłem do ludzi i mówiłem: „na wakacje masz, na drugi samochód masz, a na wymianę pieca nie masz?” To nie budowało mojej popularności - mówił Kuczera, dodając, że mieszkańcy podjęli jednak ten wysiłek, dzięki czemu udało się rozwiązać problem smogu.
- Walczymy o rzeczy najbardziej podstawowe, czyli o zdrowie, a to przekłada się też na życie gospodarcze miasta, chęć zamieszkania w Rybniku, bo pierwsze pytanie to zawsze: czy wy macie smog, ile macie terenów zielonych, ile macie miejsc do spędzania czasu wolnego? - mówi Kuczera.
Pytany przez dziennikarzy Kuczera poświęcił tylko słowo kontrkandydatowi na prezydenta Rybnika, właścicielowi portalu internetowego, który zrzekł się mandatu radnego.
- Samorząd to nie jest zabawa. Nieprzyjęcie mandatu radnego powoduje, że pomysł na budowanie takiej samorządowości w Rybniku się skończył. Brakuje dziś autentyzmu w tym ugrupowaniu. Zobaczymy, jak będzie w przyszłości, ale raczej Teneryfa niż Rybnik - mówił Kuczera.
Gdy gdzieś jesteś, rób zdjęcia
Dziennikarze pytali, czy z kampanii wyciągnął wnioski na przyszłość. Piotr Kuczera przyznał, że teraz gdziekolwiek pojedzie będzie musiał robić sobie zdjęcia i wrzucać w social media. Bo podczas kampanii zarzucano mu, że nie odwiedzał dzielnic, tymczasem był tam bardzo często.
- Dla mnie fajnym przykładem jest wybudowane przedszkole w Ochojcu. Byłem tam z kilkanaście razy, najczęściej wracając z Katowic przez Gliwice. Raz z panią sprzątaczką to oglądałem, raz z wicedyrektorem. W pobliżu mieszka jedna pani, która zawsze mi to otwierała, ale w tym momencie nie robi się zdjęcia. A okazuje się, że mieszkańcy muszą to widzieć, komentować, lajkować, krytykować, chwalić i wtedy mają wrażenie współuczestnictwa - mówi Kuczera. - Po prostu cokolwiek robisz, pokazuj, że to robisz, bo inaczej tego nie robisz - zauważył prezydent.
Dodał, że codziennie chodzi po Rybniku, kupuje w tutejszych sklepach, rozmawia z ludźmi. Jednocześnie przyznał, że woli rozwiązywać inaczej problemy niż na wiecach, gdzie każdy krzyczy, bo lepiej napisać pismo, przedstawić problem indywidualnie, z perspektywy swojego adresu, jednak ten element - spotkania z mieszkańcami w dzielnicach musi w przyszłości dopracować.
Wygraną zadedykował siostrze bliźniaczce
Na pytanie o to, czy towarzyszyły mu wielkie emocje podczas wieczoru wyborczego Piotr Kuczera powiedział, że bardziej emocjonowali się współpracownicy. On sam był spokojny.
- W ten wieczór miałem bardzo osobistą refleksję. Chciałem zadedykować to zwycięstwo mojej siostrze, bo dokładnie wtedy minęło 30 lat, gdy zmarła moja siostra bliźniaczka i to dla mnie było najtrudniejsze - przyznał Piotr Kuczera, nie kryjąc wzruszenia.