- Taniec rozgrzewa serce - mówi rybniczanka Kamila Kruszka
A gdyby tak do listy noworocznych postanowień dodać jeszcze naukę tańca? - Polecam, bo taniec rozgrzewa serce - mówi Kamila Kruszka, taneczna mistrzyni świata i trenerka kilku mistrzyń świata. Dzięki instruktorce rybnickich szkół tańca Dance4Kids i El Pachanguero poznamy siłę gorącej salsy i sukcesów jej utalentowanych podopiecznych. Dowiemy się też, dlaczego woli kulisy turniejów od sędziowania i dobrą książkę od sylwestrowych bali.
- Jestem z nich dumna, zawsze - mówi o tancerkach z Dance4Kids, z którymi pracuje od kilku lat. Rok 2022 był dla nich bardzo udany. Z listopadowych Mistrzostw Świata World Art Dance Federation w czeskim Libercu przywiozły pięć tytułów mistrzyń świata. Miesiąc wcześniej w Warszawie w Mistrzostwach Świata Couple Dance Ido mistrzowskie tytuły wytańczyła formacja 4-Salsa Kids oraz sama Kamila Kruszka, która do rywalizacji na parkiecie wyszła po dłuższej przerwie.
Pani instruktor tańczy
- Ponoć po trzydziestce trzeba robić szalone rzeczy - mówi z uśmiechem ubiegłoroczna Mistrzyni Polski i Mistrzyni Świata w salsie dorosłych (solo female 31+). - To były moje pierwsze starty w turniejach tej rangi w ogóle, bo większe znaczenie ma dla mnie czas spędzony z tancerkami w sali tanecznej niż solowe tytuły - opowiada rybniczanka.
Decyzja o starcie w MŚ w Warszawie była spontaniczna, tak bardzo, że zatańczyła w nie swoim kostiumie. Zdecydowała się w ostatniej chwili i oczywiście dziś nie żałuje.
- Największą satysfakcję mam z tego, że się odważyłam i pokazałam swoim tancerkom, że trzeba podejmować wyzwania. A to właśnie tancerki motywują mnie do pracy i to dzięki nim w ogóle odważyłam się pomyśleć o sobie. To one pomogły mi uwierzyć, że mogę wyjść z własnej strefy komfortu i sięgnąć po to, co wydawało mi się nierealne. Gdyby nie tancerki Dance4Kids, nie byłabym w miejscu, w którym teraz jestem - nie byłabym szczęśliwa i spełniona - mówi.
Gdyby nie studniówka…
Zaczynała jako sześciolatka od zajęć rytmicznych w Domu Kultury Strzecha w Raciborzu. - Wtedy przekonałam się, że dziecko musi zachwycić się miejscem, ale przede wszystkim nauczycielem - opowiada o swoich początkach. Potem taniec pojawiał się w jej życiu co chwilę, na chwilę. Ale z czasem to się zmieniło. - Zdecydowałam się na taniec towarzyski w MDK-u, by nauczyć się tańczyć na studniówkę - wspomina Kamila. Bal się udał, ale co najważniejsze jej umiejętności doceniono i wkrótce studentka pedagogiki poprowadziła swoją pierwszą grupę taneczną. Szukając stylu dla siebie, trafiła na zajęcia do El Pachanguero. - Tam znalazłam salsę - mówi rybniczanka. I dodaje: - To pewnie kwestia muzyki. Słysząc ją po prostu nie da się usiedzieć, a ciało szuka ruchu.
Dziś w El Pachanguero prowadzi zajęcia dla dorosłych, a w Dance4Kids - zarówno dla czterolatków, które bawią się tańcem, jak i nastolatek odnoszących turniejowe sukcesy. Pomaga jej doświadczenie, umiejętność improwizacji i szybkość podejmowania decyzji. Lubi pracować z młodymi ludźmi, ale też z seniorkami, dla których prowadziła zajęcia w ramach projektu „50 plus VAT”.
- Panie nie zabierały na zajęcia skrępowania i kompleksów, a to jest kluczowe. Dlatego nieco trudniej pracuje się z dorosłymi, którzy zbyt łatwo się poddają i ulegają kompleksom. Powtarzam swoim kursantom: daj sobie czas, nauczysz się, jesteś tu po to, by przyjemnie spędzić czas, posłuchaj muzyki, rozluźnij ciało. Kto powiedział, że musisz wykonać każdy ruch od razu i dokładnie tak samo? To nie jest matematyka… - opowiada.
Taneczna szkoła życia
Ponad 20 zawodniczek - każda inna. I każda ma marzenia. - Tytuł mistrzowski to prestiż i cel, a jego zdobycie zasługuje na słowa uznania, ale powtarzam dziewczynom: nie musisz być najlepsza ze wszystkich, bądź lepsza, niż byłaś wczoraj - mówi.
Tancerkom, z którymi pracuje, daje wsparcie, ale też pozwala się wypłakać. - Nie chcą słyszeć, że nic się nie stało, bo przecież dla nich się stało - starały się i wiele poświęciły, a jednak przegrały. Ale kiedyś zostaną docenione: usłyszą komplement, dostaną wyższy punkt od sędziego… - przekonuje trenerka, którą najbardziej cieszy, gdy tancerki pracują nad sobą. A była już świadkiem, jak nieśmiałe i stojące z tyłu dziewczyny zmieniały się w królowe parkietu.
- Świętym Graalem nie jest pierwsze miejsce, ale twój rozwój - powtarza swoim tancerkom.
Dziewczyny rywalizują głównie jako solistki i duety, tańcząc salsę, bachatę i merengue. Trudniejsze w dopracowaniu są choreografie grupowe, ale i tu reprezentantki Dance4Kids odnoszą sukcesy.
- Wyzwaniem jest również kategoria Show, gdzie temat każdej choreografii staram się dopasować idealnie do danej tancerki. W mistrzostwach świata dziewczyny reprezentowały cały Śląsk - są jedyną ekipą taneczną w tym stylu z takimi sukcesami. A w marcu czekają je mistrzostwa Polski… - opowiada Kamila Kruszka, która ubiega się też o sędziowskie papiery.
Ten niespodziewany prezent od rodziców tancerek i szefowej dał jej szansę na uporządkowanie wiedzy, ale mówi, że sędziowanie, szczególnie występów swoich tancerzy, to wymagająca praca.
- Zdecydowanie wolę krzątaninę na backstage’u, czyli pomoc przy czesaniu, malowaniu, podawaniu wody, szukaniu agrafek, przyszywaniu majtek do kabaretek i reagowaniu na niespodziewane zdarzania. To miejsce, w którym czuję się potrzebna - mówi.
Od stycznia będę…
- Taniec podbija poziom endorfin i pozytywnie uzależnia. Polacy lubią tańczyć, nawet jeżeli mówią, że nie potrafią. Słowiański vibe cały czas w nas siedzi, dlatego mówię: tańcz! Rusz się! W karnawale możesz imprezować i wreszcie się wyluzować! - zachęca.
A co z tymi, którzy nie mają talentu do tańca, ale chcieliby to zmienić? - Jeżeli czuje się muzykę i ma się chęci, wystarczy spróbować. To kwestia podjęcia decyzji. Do 29. roku życia nie jeździłam na rowerze, bo nigdy tego nie spróbowałam, ale pewnego dnia postanowiłam na niego wsiąść. Najpierw trzeba postawić pierwszy krok, a potem zrobić jeszcze kilka następnych i… wychodzi salsa - mówi z uśmiechem i podkreśla, że styczeń sprzyja noworocznym postanowieniom.
Sama stawia na mądrą asertywność i terminowość, wszystko z myślą o tancerkach, dziś już mistrzyniach świata, co zobowiązuje… Dlatego w najbliższych dniach będzie pracować i jak mówi „lepić” muzykę do kolejnych choreografii. Marzy o sylwestrze w górach z książką, niekoniecznie na parkiecie - w myśl powiedzenia o szewcu i butach - oraz o tym, by zajęcia taneczne znów cieszyły się takim zainteresowaniem jak przed kilku laty. Mówi, że to ważne, bo taniec integruje, pozwala budować relacje i przyjaźnie.
A w karnawale radzi zarówno lwom parkietu, jak i tym, którym muzyka w tańcu nie przeszkadza, by myśleli wyłącznie o zabawie:
- Bywa, że tańcząc na salsotece słyszę pytanie: czy jestem w rytmie? Odpowiadam wtedy, że to bez znaczenia, bo przecież mamy się dobrze bawić. Kiedy tańczysz z partnerem, a on słyszy „Kawiarenki”, a ty „Makarenę”, czyli mamy coś na kształt „Silent disco”, bo każdy tańczy do swojej muzyki - po prostu trzeba się dostosować. Nieważne, jakie masz umiejętności, nie warto mówić, że partner robi coś źle. Przyszliśmy potańczyć, a nie zdać egzamin - mówi Kamila Kruszka.
I dodaje: - Czasem po prostu trzeba sobie odpuścić, nie spinać się i nie ulegać presji. I to nie tylko w tańcu…