Strona główna/Aktualności/Nasz wywiad działa/Blondynka za kółkiem rybnickiego autobusu

Blondynka za kółkiem rybnickiego autobusu

22.09.2024 Miasto

Mogła zostać kelnerką. Pracowała w sklepie i w księgowości. A dziś robi to, co naprawdę lubi. – Nie odnajdę się w żadnym innym miejscu – przekonuje Iwona Gawlik, która od 9 lat jeździ miejskimi autobusami po Rybniku. – Jestem po prostu kierowcą. Nie kierowczynią ani kierowniczką czy szoferką, bo to kojarzy mi się z czymś zupełnie innym – mówi z uśmiechem. Poznajcie rybniczankę, która codziennie dowozi nas do pracy, szkół i domów.

– Nie odnajdę się w żadnym innym miejscu – przekonuje Iwona Gawlik, która od 9 lat jeździ miejskimi autobusami po Rybniku. Zdj. Ola Kubica, fotografka, autorka projektu „Rybnickie kobiety”.

Jeździ różnymi autobusami, na różnych trasach, ale zawsze rozważnie i z uśmiechem. Nic dziwnego, że pasażerowie lubią jeździć z sympatyczną blondynką za kółkiem.

– Miło usłyszeć, gdy mówią, że ze mną w autobusie od razu robi się jaśniej, jakby słońce świeciło… Lubię kontakt z ludźmi, a to ważne w tej pracy, przydaje się też uśmiech, więc cieszę się, gdy pasażerowie go odwzajemniają. A kiedy mówią, że mają do mnie szczęście, zachęcam, by zagrali w totka – mówi Iwona Gawlik, mieszkanka Rybnika od niemal 20 lat.

Początek roku szkolnego, to na rybnickich drogach spore wyzwanie. – Wtedy korki to katastrofa. Pewnie znów będziemy mieć kilkuminutowe spóźnienia, czasem nawet do 15 minut – przestrzega.

Na kolanach u taty

Jej ojciec był kierowcą i jeździł ciężarówką. – Nie mogłam się doczekać, kiedy wreszcie wróci z pracy, a przy obiedzie wciąż go ponaglałam: – Jedz szybko i idziemy do garażu. Zawsze byłam brudna po łokcie, ale zupełnie mi to nie przeszkadzało, choć mama wciąż powtarzała ojcu: – Zostaw ją, to przecież dziewczyna – wspomina Iwona Gawlik. To właśnie tata Jan stoi za jej fascynacją dużymi pojazdami. Do ciężarówek przekonał też wnuka Łukasza, syna Iwony, który dziś jeździ TIR-ami po Europie.

– Łukasz długo nie chciał usiąść za kierownicą, inaczej niż ja. Byłam mała i nie dosięgałam do pedałów w ciężarówce, ale pchałam się za kółko, więc tata sadzał mnie na swoich nogach i pozwalał trzymać kierownicę – wspomina.

Choć ciągnęło ją do ciężkich samochodów, wiedziała, że dla kobiety zawód mechanika to wyzwanie, ale smykałka pozostała do dziś i jest przydatna w pracy kierowcy. W dzieciństwie Iwona trenowała narciarstwo biegowe, m.in. z Tomaszem Sikorą, późniejszym biatlonistą, i chciała zostać nauczycielem WF-u. Kiedy koleżanki z drużyny poszły do szkoły mistrzostwa sportowego, ona długo nie mogła się zdecydować. Za długo. Wzięła więc, co zostało – skończyła zawodówkę w klasie kucharz-kelner, a potem liceum. Sprzedawała w wodzisławskim Mini Malu i szukała szczęścia w Anglii i Irlandii, gdzie pracuje jej brat Grzegorz, kierowca.

Mogła zostać kelnerką, została kierowcą. Zdj. Ola Kubica

– Jechałam z Manchesteru autobusem z instruktorem szkolącym kierowcę, który okazał się chłopakiem z Wodzisławia. To on powiedział mi: wracaj do Polski, zrób prawo jazdy na autobusy i przyjeżdżaj z powrotem – mówi.

Posłuchała, ale do pracy w Anglii już nie wróciła.

Chłopy do garów!

Skończyła kurs prawa jazdy kategorii D, a egzaminy zdała za pierwszym razem.

– Wszędzie same chłopy i ja jedna. Kiedy robiłam prawo jazdy, nieraz słyszałam, że mam wracać do garów. Odpowiadałam wtedy, że chętnie, ale nie mam co do nich włożyć – mówi o trudnej sytuacji, w jakiej wtedy była.

Ze stereotypami o babach za kółkiem też świetnie sobie radzi, nie tylko ciętą ripostą, ale przede wszystkim swoją jazdą. A jeździ bezpiecznie, rozważnie, bez wypadków, mandatów i karnych punktów.

– Kiedyś usłyszałam od pasażera, że to chłopy powinny iść do garów, bo „baby” jeżdżą lepiej, spokojniej ruszają i hamują. A kiedy pasażerowie proszą, bym została na jakiejś linii, zachęcam, by pisali w tej sprawie petycje – mówi z uśmiechem.

Po obyczajowej rewolucji za kierownicą miejskich autobusów, która w Rybniku dokonała się w 2007 roku, dziś kobiety kierujące autobusami nie budzą już większego zdziwienia. A jeszcze parę lat temu...

– To było na trasie z Pszowa. Do przejścia dla pieszych zbliżał się facet z reklamówkami i kiedy mnie zobaczył, wypuścił je z rąk i się przeżegnał – wspomina z rozbawieniem tamten kurs.

Iwona Gawlik jest jedną z dwóch kobiet z firmy Jutrans, jeżdżących po Rybniku miejskimi autobusami. Najwięcej – 14 kobiet-kierowczyń – ma spółka Komunikacja Miejska Rybnik.

Słodycze, kwiaty i… opieprz w gratisie

– Pamiętam starszego pana, który codziennie jeździł do swojej żony do szpitala. Zawsze coś dla niej wiózł, a przy okazji miał też coś dla mnie: a to kwiatki, a to śniadanie. To było miłe. Dzieciaki też mnie lubią i machają na powitanie, a zakonnice i księża, którzy chcą kupić u mnie bilet, jadą na mój koszt. W zamian proszę, by się pomodlili o cierpliwość i pokorę dla mnie – mówi pani Iwona.

Sama też bywa pasażerem, bo po mieście porusza się wyłącznie autobusami. Zdj. Ola Kubica

Sama też bywa pasażerem, bo po mieście porusza się wyłącznie autobusami, wie więc, jak to jest być z tej drugiej strony. Dobre słowo pasażerów zawsze ją motywuje, ale musi też znosić krzyki, gdy zdarza się jej spóźnić lub nie ma wydać reszty. A to tylko wycinek jej pracy – rozdzielała już bijących się w autobusie nastolatków, wypraszała bezdomnych oraz pijanych pasażerów i budziła ukołysanych jej jazdą pracowników po nocnej zmianie – zawsze delikatnie, bo nie wiadomo, kto jak zareaguje. Udzielała też pomocy mężczyźnie z atakiem padaczki, niestety niemal w pojedynkę, choć na placu Wolności był wtedy tłum pasażerów.

– Pomogło mi to, że jestem bardzo opanowana – wspomina. Mówi, że w tej pracy liczy się pasja i zamiłowanie, a na konflikty z pasażerami szkoda życia, więc do uwag podchodzi z dystansem.

– Kiedyś usłyszałam: – Ślepa jesteś? Odparłam, że mam nagrodę za odwagę dla osób jadących autobusem prowadzonym przez ślepego kierowcę – opowiada.

Blondynka za kółkiem? Oczywiście!

– Jak mam dłużej wolne, to brakuje mi tych wszystkich autobusowych odgłosów: syków i psyknięć – mówi Iwona Gawlik. Nie ma znaczenia – elektryk, gazowy czy spalinowy kopciuch; przegubowy czy krótki – Iwona jeździ wieloma autobusami, choć najbardziej lubi stare SOR City.

– Pewnie również dlatego, że na początku wsiadłam właśnie do takiego SOR-a i jeździłam nim przez pięć lat – mówi.

Szczerze przyznaje, że wodorowce jakoś ją nie kręcą i tłumaczy, że każdy z pojazdów ma swoje plusy i minusy – w „kopciuchach” nie trzeba się martwić o stan naładowania baterii autobusu, za to elektryk jest bardzo cichy.

Nie ma znaczenia – elektryk, gazowy czy spalinowy kopciuch; przegubowy czy krótki – Iwona jeździ wieloma autobusami. Zdj. Ola Kubica

Mówi, że za kierownicą przydaje się też szczęście, nieodzowne, kiedy zimą jedzie się przegubowcem, a tył autobusu wpada w poślizg czy kiedy nagle pod koła wjeżdża roztargniona kierująca.

– Zdążyłam tylko krzyknąć: trzymać się! Na szczęście to był pierwszy ranny kurs, więc w autobusie było tylko czworo pasażerów, a wśród nich staruszka, którą na początku poprosiłam o zapięcie pasów, jakbym coś przeczuwała… Zahamowałam i szczęśliwie nikomu nic się nie stało, choć dziewczyna w słuchawkach nie słyszała mojego krzyku i skończyła w podartych rajstopach – opowiada o jedynym jak dotąd niebezpiecznym zdarzeniu za kółkiem.

Iwona Gawlik szkoliła też inne kierujące autobusami. Zwracała im uwagę, by jeździły ostrożnie, przyspieszały tylko tam, gdzie można i ze szczególną uwagą podchodziły do starszych, osób o kulach czy matek z wózkami.

– I zawsze powtarzam, by cały czas włączały myślenie, do momentu gdy nie staną i nie zaciągną ręcznego. Przestrzegam też, by uważały na osoby agresywne i pijane, na to, czy ktoś nie ma noża lub nie zechce użyć gaśnicy, bo kiedy to się zdarzyło, w autobusie było siwo, a niektórzy pasażerowie wyszli cali biali – mówi Iwona.

Kurs na góry

– Siła gór motywuje mnie do ich zdobywania – mówi o ulubionych górskich wyprawach. Chciała nawet jeździć autobusami w Zakopanem, by mieć je bliżej.

Iwona Gawlik jest jedną z dwóch kobiet z firmy Jutrans, jeżdżących po Rybniku miejskimi autobusami. Najwięcej – 14 kobiet-kierowczyń – ma spółka Komunikacja Miejska Rybnik.

Mogłaby też prowadzić pokoje gościnne, bo lubi kontakt z ludźmi, ale ma też plan awaryjny.

– Oczywiście miewam kryzysy, bo autobusy czasem się psują, brakuje klimatyzacji, są korki i wkurzeni pasażerowie, ale gdybym tego nie kochała, toby mnie tu nie było, więc pewnie zostanę tu do emerytury, choć kręci mnie też co innego. Może zostanę maszynistą? – zastanawia się z błyskiem w oku.

 

Autorka zdjęć Ola Kubica, fotografka i portrecistka, autorka projektu „Rybnickie kobiety”, do którego zaprosiła nietuzinkowe kobiety. O fotografce i jej bohaterkach przeczytacie na internetowej stronie projektu: www.rybnickiekobiety.pl

Dziennikarz
Sabina Horzela-Piskula

Zobacz także

Lato z rybnickim Fikołkiem
Lato z rybnickim Fikołkiem

Lato z rybnickim Fikołkiem

Na kłopoty... Zawadzka!
Na kłopoty... Zawadzka!

Na kłopoty... Zawadzka!

Rybniczanki oczami rybniczanki
Rybniczanki oczami rybniczanki

Rybniczanki oczami rybniczanki

do góry