Juliusz dla "Wygnańca"
- Mam nadzieję, że dzięki tej nagrodzie Zygmunt Bauman będzie w Polsce chociaż odrobinkę mniej wygnańcem - mówi dziennikarz i pisarz Artur Domosławski, zwycięzca siódmej edycji Górnośląskiej Nagrody Literackiej „Juliusz”. Autor biografii cenionego filozofa i socjologa zatytułowanej „Wygnaniec. 21 scen z życia Zygmunta Baumana”, otrzymał statuetkę i nagrodę w wysokości 50 tys. zł. Uroczystość odbyła się wczoraj (15 października) w Teatrze Ziemi Rybnickiej.
- Potrzebujemy tej postaci - jego myśli i jego nadziei - w tych mrocznych czasach. W życiu Baumana wiele było mroku, doświadczył go jako chłopiec w Poznaniu w latach 30., jako wygnaniec w czasie II wojny światowej, i później w 1968 roku wypędzony z Polski, ale też będąc wypędzany kolejne razy - już w sposób symboliczny. A mimo to mawiał, że między pesymizmem a optymizmem wybiera nadzieję - mówił laureat, dodając:
- Przesłanie Zygmunta Baumana na dziś brzmi: próbujmy budować świat bardziej gościnny - gościnny dla ludzi słabych, wykluczanych, marginalizowanych... Świat, w którym na granicach nie ma murów i zasieków, w którym słabość nie jest winą.
Artur Domosławski, dziennikarz i pisarz, autor głośnej biografii „Kapuściński non-fiction”, poznał profesora Baumana kilkanaście lat temu. Najpierw planował wywiad rzekę, ale ostatecznie napisał jego biografię. Książka ma ponad 900 stron, waży ok. 2 kg i jak w laudacji mówiła jurorka Agnieszka Dauksza, również zdobywczyni „Juliusza”, nie czyta się jej jednym tchem.
- Wszyscy jacyś jesteśmy, określeni przez nasze wybory, które nigdy nie są neutralne i do końca nie jest jasne, co z nich wyniknie i jak zostaną ocenione. Bauman też był jakiś - określony i wyrazisty - na szczęście dla socjologii i humanistyki światowej. Domosławski starał się ukazać różne wymiary jego działań i motywacji, nie szedł na skróty i nie wstydził się być jakiś. Chciał zrozumieć, dociekać, a nie osądzać... Tej książki nie czyta się jednym tchem - nieciągłości, zerwania, przyducha... Polska przydusiła się Baumanem, ale i on nie miał tutaj czym oddychać. Rwane historie, same kłopoty, czyli … cały Bauman i cały Domosławski - mówiła Dauksza.
Jurorzy - prof. Tadeusz Sławek, prof. Zbigniew Kadłubek oraz Agata Passent, Agnieszka Dauksza, Marta Grzywacz i Aleksandra Klich (sekretarz) - zwrócili uwagę, że Domosławski staje w obronie Baumana i stara się tłumaczyć jego wybory, co nie do końca powinno być rolą biografa. Dziennikarz wyjaśniał, że broni swojego bohatera niejako w kontrze do otaczającej go czarnej legendy.
- Żeby napisać sprawiedliwą opowieść o Baumanie nie wystarczy być obiektywnym, zresztą nie wierzę w obiektywizm biografii, bo „przezroczyste” biografie po prostu nie są dobre. Historia Baumana w polskiej przestrzeni publicznej wymagała pewnego dodatkowego zaangażowania się, po to, żeby „rozbić” jego wizerunek i by dać mu w oczach czytelnika nieco większe szanse... Nie czuję się źle, gdy ktoś mówi, że za bardzo go bronię. Nie ukrywam, że jest to postać mi bliska, ale to mniej ważne. Najwżniejsze są pytania: co zrobilibyśmy na jego miejscu, z takimi doświadczeniami i w takich okolicznościach? Wybierała za niego wielka historia - opowiadał autor podczas wczorajszej konferencji prasowej.
Dziennikarz mówi, że biografia jest gatunkiem moralnym, pozwala zrozumieć drugiego człowieka, ale też dowiedzieć się czegoś o sobie. Autor opowiadał, jak przed laty Bauman podarował mu wspomnienia napisane dla swoich córek, ale wtedy jeszcze nie był gotowy, by napisać jego biografię. Mówił też, jak Bauman doradzał mu w pracy nad reportażami, tłumacząc zachowania kierujące współczesnymi ludźmi, ale też o tym, jak profesor wspierał go po ukazaniu się biografii Kapuścińskiego.
- Wspierał mnie nie tylko prywatnie, napisał też duży esej w „Tygodniku Powszechnym” „Sztuka pisania o sztuce życia”, ale nie był człowiekiem, który w czuły sposób wyrażał pocieszenie, wciąż miał w sobie coś z dawnego żołnierza - mówił.
Domosławski tłumaczył, że napisanie tej biografii przyniosło mu sporo satysfakcji, bo dzięki niej wiele osób miało okazję zrozumieć i przychylniej spojrzeć na wybory i decyzje wielu swoich bliskich.
W finale konkursu na najlepszą biografię ubiegłego roku, oprócz Artura Domosławskiego, znaleźli się też Anna Arno, Grzegorz Piątek, Magdalena Grochowska i Danuta Gwizdalanka, której zabrakło na uroczystości rozdania nagród (o finałowych biografiach tutaj).
Herstoria, czyli rzecz o kobietach
Górnośląskiej Nagrodzie Literackiej "Juliusz" towarzyszył też konkurs na herstorie, organizowany przez miasto wspólnie z „Wysokimi Obcasami”, dla osób które w krótkim eseju przedstawią sylwetkę niezwykłej kobiety, zasługującej na biografię. Spośród 36 prac wybrano tę nadesłaną przez Dianę Stelowską-Morgulec, wykładowczynię akademicką i autorkę tekstów naukowych i marketingowych, która opisała Zofię Gostomską-Zarzycką - bibliotekarkę, pisarkę, podróżniczkę i współtwórczynię biblioteki Uniwersytetu Wrocławskiego.
- Mam nadzieję, że ta nagroda będzie dla mnie motywacją i inspiracją do dalszego pisania, może właśnie biografii Zofii Gostomskiej-Zarzyckiej, o której wiemy tak mało, a to postać niezwykle ciekawa i fascynująca - mówi laureatka nagrody, która pracując ze studentami natknęła się na dziennik Gostomskiej-Zarzyckiej poświęcony Kanadzie.
Autorka, której zabrakło na finale "Juliusza", otrzyma nagrodę w wysokości 3000 zł.
Hanka na finał
Wczorajszy wieczór uświetnił występ Grażyny Bułki z Teatru Korez, w monodramie „Mjanujom mie Hanka”, na podstawie książki Alojzego Lyski „Jak Niobe... Opowieść górnośląska”, która była finalistką drugiej edycji nagrody „Juliusz”. Ten wzruszający spektakl w języku śląskim, o górnośląskich dziejach z perspektywy Hanki - żony i matki, w marcu obejrzą też europarlamentarzyści. Łukasz Kohut, orędownik śląskiego języka, zaprosił Teatr Korez do Brukseli.
- Zrobimy tym występem „larmo na cołki karpyntel” - zapowiedział wczoraj w TZR europoseł.
Autor: Sabina Horzela-Piskula
Juliusz dla Wygnańca
Dziennikarz i pisarz Artur Domosławski, autor biografii cenionego filozofa i socjologa pt. „Wygnaniec. 21 scen z życia Zygmunta Baumana”, został laureatem siódmej edycji Górnośląskiej Nagrody Literackiej "Juliusz". Statuetkę odebrał wczoraj (15 października) w Teatrze Ziemi Rybnickiej z rąk prezydenta miasta Piotra Kuczery podczas uroczystej gali. Kapituła, pod przewodnictwem prof. Tadeusza Sławka, wybrała laureata z grona pięciu finalistów, a autor zwycięskiej biografii otrzymał też nagrodę w wysokości 50 tys. zł. Wieczór uświetnił występ Grażyny Bułki w monodramie „Mjanujom mie Hanka” na podstawie książki Alojzego Lyski „Jak Niobe... Opowieść górnośląska”, która była finalistką II edycji nagrody „Juliusz”.