Strona główna/Aktualności/Nasz wywiad działa/Korki zjadają nam przerwy

Korki zjadają nam przerwy

15.04.2025 Nasz wywiad działa

Michał Staszewski, od ponad roku jest kierowcą autobusu Komunikacji Miejskiej Rybnik. Nam opowiada o przeszkodach na drodze i zachowaniu pasażerów

Praca daje mi sporo satysfakcji. Czuję się potrzebny. Ta praca podoba się też mojej 5-letniej córce. Zdj. Wacław TroszkaPraca daje mi sporo satysfakcji. Czuję się potrzebny. Ta praca podoba się też mojej 5-letniej córce. Zdj. Wacław Troszka
Jakim autobusem lubi pan jeździć?
Wodorowcem, który de facto ma silnik elektryczny. Dobrze się go prowadzi, a silnika praktycznie nie słychać. W naszym taborze są tylko wodorowce i hybrydy; wszystkie mają automatyczne skrzynie biegów, klimatyzację oraz nawigację, która pokazuje, ile do następnego przystanku mamy spóźnienia względem rozkładu jazdy.

Która linia jest najtrudniejsza?
Do trudniejszych należy linia 43 z pl. Wolności do Rud, bo trzeba się przebić przez cały Rybnik. Drogi są wąskie i często zakorkowane. Linia 16 do Gotartowic jest krótsza, prowadzi przez Paruszowiec-Piaski i na niej też często zmagamy się z korkami.

Ze skrzyżowań trudno wyjechać?
Ciężko wyjeżdża się np. z ul. Świerkla-ńskiej na Prostą, bo jest tam ograniczona widoczność, a także z ul. Wołodyjowskiego na Górnośląską w Niedobczycach, w kierunku centrum. Zwykle trafiamy na uprzejmych kierowców, ale nie jest to regułą. Gdy wyjeżdżamy z zatok większość widząc nasz migający kierunkowskaz ustępuje nam pierwszeństwa, ale są i tacy, którzy przyspieszają, by znaleźć się przed autobusem.

Jeździcie punktualnie?
Na ogół tak, ale nie zawsze jest to możliwe. W 90 proc. przyczyną opóźnień są korki. Natężenie ruchu jest duże, a nie ma bus-pasów, więc w godzinach szczytu jesteśmy bezradni. Korki często zjadają nam przerwy między kursami. Problemem są też przejazdy kolejowe, bo nie wiadomo, czy trafimy na otwarty szlaban. Prace drogowe też utrudniają nam jazdę.

A jak z „kulturą jazdy” pasażerów?
Nie miałem większych problemów z pasażerami, czasem tylko zbyt późno sygnalizują, że chcą wysiąść, naciskając guzik, a nie mogę zbyt gwałtownie hamować. Gdy widzę w lusterku, że ktoś stoi przy drzwiach, wiem, że będzie wysiadał, ale czasem ktoś zrywa się z siedzenia już za przystankiem. Zdarzają się pasażerowie pod wpływem alkoholu. Gdy sytuacja tego wymaga, wzywamy policję.

Rozmawiał Wacław Troszka

Dziennikarz
Wacław Troszka
do góry