Księżyk i jego „Śnialnia. Śląski underground” z „Juliuszem”
– Górnośląska Nagroda Literacka „Juliusz” po raz pierwszy nagradza dzieło opowiadające o Górnym Śląsku. Pewnie Julius Roger byłby wdzięczny Rafałowi Księżykowi i Wydawnictwu Literackiemu – mówił prof. Zbigniew Kadłubek, członek kapituły nagrody, której patronuje dr Roger, w wygłoszonej wczoraj w Teatrze Ziemi Rybnickiej, laudacji na cześć zwycięskiej książki i jej autora. „Śnialnia. Śląski underground” jest też pierwszą nagrodzoną biografią zbiorową, której bohaterami są niemal zapomniani dziś artyści z katowickiej Pracowni z ul. Piastowskiej 1. – Zrobiłem to również dla nich, dla pamięci o tych ludziach – mówił o swoich bohaterach Rafał Księżyk.
– Biografia nie jest podręcznikiem życia. Biografia bywa przewodnikiem po losach innych ludzi, miejsc, istnień. Biografia opowiada… Kiedy na Górnym Śląsku wszyscy chcieli lub raczej powiedziałbym, musieli produkować węgiel i stal, znaleźli się tacy, którzy zapragnęli produkować marzenia. I o tym opowiada Rafał Księżyk w książce „Śnialnia. Śląski Underground”. Oneiron albo Śnialnia albo Dumalnia, to siedlisko rojeń o innych światach, innych możliwościach życia, odmiennym praktykowaniu codzienności. Rafał Księżyk w swojej biografii przedstawia całe środowisko. To biografia zbiorowa osnuta wokół Andrzeja Urbanowicza i Urszuli Broll – mówił prof. Zbigniew Kadłubek w laudacji, podkreślając, że owa zbiorowość jest atutem tej książki, bo życie pojedynczo nigdy nie występuje, zawsze jest zespołowe.
– Ta różnorodność spotkała się w Katowicach, na ulicy Piastowskiej 1, na poddaszu, jak gdyby blisko nieba. Młodzi ludzie spotkali się wokół idei i snów, sztuk i pomysłów, filozofii, tańca, wykładów, narkotyków, medytacji i przyjaźni i byli absolutnym „exotikum” w Polsce Ludowej. Nie tylko wbrew szarej, brudnej rzeczywistości wymyślali samych siebie, lecz także światy, których jeszcze nikt nie widział. Z Piastowskiej 1 wyszli artyści i artystki, profesorowie, redaktorzy, sanskrytolodzy, buddyści, malarze, poeci i marzycielki na galaktyczną skalę. Jestem szczególnie oczarowany postacią Urszuli Broll, która urodziła się w Katowicach 17 marca 1930 roku. Wydaje mi się, że to ona była liderką i inspiratorką, tą, która animowała to wielkie tchnienie. Rafał Księżyk w „Śnialni” po raz pierwszy mówi nam coś nowego i w ogóle mówi nam coś o cudzie z Piastowskiej 1 – podkreślał Kadłubek.
Ten zapomniany dziś krąg artystów, który przez lata oddziaływał na innych, szerzej zaistniał właśnie dzięki pracy i książce Księżyka.
– Dziękuję wszystkim Ślązakom, którzy docenili pracę nie-Ślązaka na temat Śląska. Cieszę, że te postacie, powiedzmy sobie szczerze zapomniane, a nawet źle obecne w polskiej kulturze i w historii polskiej sztuki, jak Urszula Broll, postać wielka, a prawie kompletnie nieobecna, mogą szerzej zaistnieć. Bo zrobiłem to także dla nich, dla pamięci o tych ludziach, którzy słali impulsy. Porównuję je do kamienia rzuconego do wody i rozchodzących się na niej kręgów. Te z Piastowskiej 1 do tej pory szeroko się rozchodzą i mam nadzieję, że teraz będą się rozchodzić jeszcze szerzej – mówił Rafał Księżyk, odbierając Górnośląską Nagrodę Literacką „Juliusz”, statuetkę i 50 tys. zł z rąk prezydenta miasta Piotra Kuczery.
Przyznawanej od 9 lat nagrodzie patronuje dr Juliusz Roger, postać nietuzinkowa – lekarz, przyrodnik, społecznik, zbieracz pieśni śląskich, inicjator budowy szpitala „Juliusz”. I jak zapowiedział prezydent Rybnika, miasto ufunduje stypendium, które pomoże w napisaniu biografii Juliusza Rogera.
Stachanowcy ducha
Początek lat 60. Katowice, ul. Piastowska 1. Strych, który malarka Urszula Broll dostaje od miasta na pracownię artystyczną.
– Służył im za mieszkanie, pracownię, miejsce wystaw i spotkań samokształceniowych, stąd ten underground w tytule. To rzeczywiście był underground, bo wszystko odbywało się na strychu w prywatnych przestrzeniach, które nie były kontrolowane przez władzę, choć z czasem władza zaczęła je inwigilować. Co ciekawe, kiedy oni byli szaloną grupą artystyczną, z surrealistycznymi wyskokami połączonymi z psychodelią i tripami narkotycznymi, wtedy władza się nimi nie interesowała, a kiedy założyli grupę wyznaniową, bo stworzyli wspólnotę buddyjską i zaczęli medytować, doszło do inwigilacji – mówił Rafał Księżyk, 11 października podczas spotkania w bibliotece głównej, z udziałem autorów nominowanych do Górnośląskiej Nagrody Literackiej „Juliusz”.
Podczas spotkania autor opowiadał o trudnych doświadczeniach ludzi tworzących trzon Śnialni – dzieciach wojny i siermiężnych realiach dawnych Katowic.
– Siłą odrzutu te bardziej wrażliwe jednostki szukały czegoś z przeciwległego bieguna, czegoś duchowego. Bawię się terminem o stachanowcach, czyli przodownikach pracy – i niejako rewersem tych opiewanych przez socrealizm stachanowców, była właśnie grupa z Piastowskiej 1, która stała się stachanowcami ducha – mówił Księżyk, podkreślając, że przez Pracownię przewinęło się bądź prenumerowało wydawany przez nich nielegalnie periodyk „Droga”, kilkaset osób – kwiat ówczesnej młodej inteligencji.
– Jak przyjrzymy się kim oni się później stali – psycholodzy, profesorowie uniwersyteccy, nauczyciele zen, nauczający na całym świecie, to natrafimy na zadziwiającą enklawę w realiach PRL-u. To co mnie najbardziej pociągało, to historia ludzi działających pomiędzy, pośrodku – równie daleko było im do komitetu, jak i na plebanię – opowiadał dziennikarz w bibliotece.
Było ich pięcioro: Henryk Waniek, Zygmunt Stuchlik, Antoni Halor oraz Andrzej Urbanowicz i Urszula Broll, artystka niedoceniana i marginalizowana. Żyją tylko dwaj pierwsi.
– To był krąg promieniujący – ten aktyw przyciągał do Pracowni swoich rówieśników, potem młodszych hipisów, a potem kolejne generacje – mówił autor biografii o Pracowni, która przetrwała sześć dekad, a jej siłą napędową była para Andrzej Urbanowicz i Urszula Broll.
Po nim zostały tony archiwów, po niej jeden wywiad. Zostały też listy, jakie do siebie pisali.
– On ją porzucił, zdążył mieć pięć żon, ale pod koniec życia, praktycznie co drugi dzień, wysyłali do siebie listy. Długo chodziłem za piątą żoną Urbanowicza, żeby mi je pokazała, ale kiedy już je zobaczyłem, byłem troszkę rozczarowany, bo znalazłem w nich narzekania na ceny węgla, szczegóły o tym, że kran przecieka, że nie ma dobrego hydraulika… Ale później stwierdziłem, że oni tak naprawdę kochali się do końca życia. Byli jedynymi bliskimi osobami, wobec których mogli wyjść z ram: Urszula - artystki medytującej i natchnionej, Urbanowicz – demona i perverta i po prostu pisać szczerze, nawet trywialnie o życiu codziennym – mówił autor.
Księżyk opowiadał też o zapomnianym niestety wątku relacji Urbanowicza z artystą Zdzisławem Beksińskim oraz o tym kiedy po raz pierwszy zetknął się z Pracownią.
– Podczas pracy nad książką uświadomiłem sobie, że oddziaływania tego kręgu artystów na mnie rozpoczęło się już 30 lat przed rozpoczęciem pisania. Jako młody, biedny student, niemal odejmując sobie od ust, kupowałem książki, a wśród nich pozycje wydawnictwa Pusty Obłok, m.in. „Filozofię wieczystą” Huxleya czy „Podróż na wschód” Junga. Założyciele tego wydawnictwa Krzysztof Lewandowski i Bolesław Rok, jako młodzi hipisi w połowie lat 70. jeździli do Katowic na Piastowską 1 do Pracowni, która ich ukształtowała. Masa ludzi, podobnie jak ja, była pod wpływem tych impulsów i promieniowań ze Śnialni, ale oni nie zdawali sobie z tego sprawy i może do dziś o tym nie wiedzą, dopóki nie przeczytają książki – mówił Rafał Księżyk.
„Śnialnia” z „Juliuszem”, Korfanty z rebelią
12 października w Teatrze Ziemi Rybnickiej poznaliśmy laureata Górnośląskiej Nagrody Literackiej „Juliusz”. Został nim Rafał Księżyk doceniony za zbiorową biografię artystów „Śnialnia. Śląski underground”. Galę wręczenia nagród zakończył spektakl muzyczny „Korfanty. Rebelia!” Teatru Śląskiego, w reżyserii Roberta Talarczyka.