Marta Kowalewska z rybnickiej biblioteki poleca mądrą literaturę dziecięcą
- Literatura dla dzieci bardzo się zmieniła. To nie tylko bajki czy rymowane wierszyki. Dziś książka jest w stanie mądrze przeprowadzić młodego czytelnika przez rozwód rodziców, śmierć bliskiej osoby czy chorobę rówieśnika. I są to świetne książki, mądre i rozwijające - mówi Marta Kowalewska, nowa kierownik Oddziału dla Dzieci i Młodzieży rybnickiej biblioteki.
Dzieci są wymagającymi czytelnikami?
Praca z dziećmi była dla mnie odkryciem. Z wykształcenia jestem bibliotekoznawcą i chciałam być infobrokerem, a więc pracować z dorosłymi. Z rybnicką biblioteką jestem związana od 9 lat, a siedem lat temu ówczesna kierownik Oddziału Dziecięcego zaproponowała mi, bym właśnie tutaj spróbowała swoich sił. I okazało się, że to jest to! Praca z dziećmi daje mi mnóstwo satysfakcji - one są kreatywne, twórcze, ciekawe świata, z zapałem chłoną wiedzę i dają mi mnóstwo energii. To dla mnie dobre miejsce, w którym mogę też realizować inne swoje pasje, związane choćby z psychologią. Pewnie gdybym nie była bibliotekoznawcą, byłabym psychologiem.
Stąd pomysł na cykl autorskich zajęć bibliotecznych opartych na porozumieniu bez przemocy? Na czym one polegają?
To koncepcja psychologa Marshalla Rosenberga, który uczestniczył w światowych konfliktach jako negocjator. Mówił o uniwersalnych potrzebach i języku, który nie powinien nikogo ranić. Podobnie jak Rosenberg wierzę, że ludzie są dobrzy i na podstawie idei porozumienia bez przemocy opracowałam program zajęć, w czasie których młodzi ludzie uczą się, jak formułować komunikaty, by nie nadawać im oceny. Uważam, że powinniśmy zwracać większą uwagę na słowa, ich dobór i sposób komunikacji z innymi. Niestety, dziś wiele słów używanych jest w sposób przemocowy i agresywny, również przez młodzież. Nie ukrywam, że bałam się tych zajęć, bo młodzi ludzie należą do pokolenia popandemicznego, wychowywanego i wciąż stymulowanego przez nowe media. Tym bardziej cieszę się, że moje autorskie zajęcia okazały się dla nich atrakcyjne, a co najważniejsze - cenne. Chciałabym, by wychodziły z nich naładowane inną, dobrą energią i konkretną wiedzą o emocjach.
Czy rybnickie dzieci chętnie czytają?
Mamy w Rybniku wielu mądrych rodziców, którzy dbają o to, by ich dzieci jak najwcześniej obcowały z książkami. To oni przyprowadzają je do naszej biblioteki i codziennie im czytają, a to bezcenne, bo dzieci zdobywają ważne umiejętności, jak aktywne słuchanie, które ogromnie przydaje się później w szkole, bo słuchając czytanej książki, dzieci coraz dłużej potrafią skupiać uwagę na słowach, oraz empatia, której uczymy się na dwa sposoby: albo obcując z drugim człowiekiem, albo czytając. Z tym pierwszym bywa coraz trudniej, bo dzieci coraz mniej czasu spędzają z innymi, dlatego właśnie tak ważna jest książka - czytając, dzieci nie tylko wzbogacają słownictwo i wyobraźnię, ale rozwijają empatię, poznając emocje innych i różne sposoby myślenia.
Jak liczna jest społeczność dziecięcej biblioteki?
Mamy ponad 2500 czytelników. Najliczniejszą jest grupa od 7 do 10 lat, ale cieszy nas też ponowne zainteresowanie młodych w wieku 15 plus. Przeważają dziewczynki, więc tutaj również sprawdza się powiedzenie, że książka jest kobietą, choć oczywiście nie brakuje chłopców, którzy najchętniej czytają książki przygodowe i komiksy. Mamy się czym chwalić - w listopadzie padł rekord - ponad 400 wypożyczeń dziennie. Z czego to wynika? Pewnie również z rosnących kosztów życia - oszczędzamy gdzie możemy, czyli na kulturze. Na szczęście z niej nie rezygnujemy, ale szukamy nowych dróg - kiedyś książki się kupowało, teraz się je wypożycza. A u nas jest z czego wybierać - mamy ponad 30-tysięczny księgozbiór - od beletrystyki po literaturę popularno-naukową, która dzieciom w różnym wieku, nawet trzylatkom, przyjaźnie tłumaczy wszystko, co zostało odkryte, policzone, zmierzone i poznane. Nasz najmłodszy czytelnik miał dwa tygodnie, co nie dziwi, bo mamy również kontrastowe rozwijające wzrok książeczki dla niemowlaków. Najstarsi są dziadkowie, którzy wypożyczają książki dla wnuków i dla siebie, bo z sentymentem wracają do książek swojego dzieciństwa.
Pani też ma takie książki? Co czytała mała Marta?
Wiersze Jana Brzechwy, które moim zdaniem zupełnie się nie starzeją. Czytałam je też swojemu synowi, dziś 16-latkowi, nie tylko na dobranoc, ale też do śniadania. Drugą książką mojego dzieciństwa jest „Kubuś Puchatek”, o przyjaźni, różnorodności, akceptacji, z moim ukochanym Kłapouchym, którego zawsze było mi żal, i pewnie to on zaszczepił we mnie chęć niesienia pomocy innym. Trzecia to „Szósta klepka” Małgorzaty Musierowicz, po którą młodzież już nie sięga, a mnie pomogła wiele zrozumieć i dała szerszą perspektywę. Dzisiejszej młodzieży realia lat 70. są obce, ale przeżycia i rozterki tamtych bohaterów - potrzeba miłości, przyjaźni, zrozumienia, akceptacji i ciepło rodzinne - wciąż są aktualne.
Jak zachęcać młodych do czytania?
Są dzieci, które nie mogą żyć bez książek, i takie, które czytają tylko to, co muszą. Cieszę się z każdego wypożyczenia, choć oczywiście chciałabym, by czytały wszystkie dzieci, przynajmniej 10 minut dziennie. A zachęcić do czytania mogą: dobre zajęcia animacyjne, dobre książki, rodzice i bibliotekarze. W październiku i listopadzie na wszystkie nasze zajęcia przyszło aż pół tysiąca dzieci z Rybnika, więc muszą być dobre. Dzieci uczą się przez naśladowanie, a więc kiedy widzą rodzica z książką, sami też będą czytać. Nasz księgozbiór jest atrakcyjny i mamy coraz więcej nowości. Wreszcie, pomocny bibliotekarz, który doradzi, co wybrać, bo wie, co jest wartościowe.
I podpowie, co czytać dziecku, gdy w rodzinie umiera ktoś bliski, a rodzice się rozstają…
Oczywiście! Literatura dla dzieci bardzo się zmieniła. Kiedyś dominowały bajki, wierszyki czy powieści przygodowe. Teraz porusza ona zarówno prozaiczne problemy, jak wiązanie butów, czerwienienie się czy noszenie okularów, ale również trudne zagadnienia, jak śmierć kogoś bliskiego, rozwód rodziców, poważna choroba czy niepełnosprawność rówieśnika. Taka literatura uczy otwartości, tolerancji i różnego postrzegania świata. I to są mądre, rozwijające książki, z prostymi słowami, których nam, dorosłym, często brakuje. Gdy chcemy coś dzieciom tłumaczyć, kierują nami emocje, a dobra książka potrafi wszystko uporządkować. Szczególnie pomocna jest tu literatura skandynawska, różnorodna kulturowo i otwarta na wiele problemów.
Nowy rok to dla biblioteki dziecięcej nowe wyzwania czy raczej kontynuacja sprawdzonych pomysłów?
I jedno, i drugie. Nie zabraknie „Nocy z Andersenem” - nagrody dla naszych najwierniejszych czytelników, warsztatów literacko-plastyczno-ruchowych w czasie ferii i wakacji, popularnych cykli „Tu czytamy” i „Tu kino” oraz zajęć dopołudniowych dla przedszkoli i szkół. Dla tych młodszych organizujemy spotkania czytelnicze z tekstem, na podstawie którego pracujemy plastycznie i ruchowo, a dla tych nieco starszych - warsztaty kreatywne, jak choćby „Kości opowieści”. Tworzymy kostki do gry z symbolami, na podstawie których młodzi ludzie snują potem własne historie, co rozwija ich wyobraźnię i wzbogaca język. Dla siódmo- i ósmoklasistów prowadzimy lekcje w oparciu o wspomnianą wcześniej, a bliską mi ideę porozumienia bez przemocy oraz zajęcia o haiku, czyli poezji japońskiej, w czasie których uczniowie sami tworzą krótkie wiersze. Zawsze kładziemy nacisk na to, by młodzi jak najwięcej robili sami, bo najlepiej uczyć przez działanie. A w roku 2024 chciałybyśmy zaproponować też naszym młodym czytelnikom coś nowego, w tym sobotnie rodzinne warsztaty z czytaniem, intelektualnymi zabawami, ruchem i plastyką. Zaczęliśmy 20 stycznia od „Zimowych opowieści”.
Czego zatem życzą sobie pracowniczki biblioteki dziecięcej w 2024 roku?
Żebyśmy mogły zrealizować wszystkie pomysły, by nasi czytelnicy wciąż dobrze się u nas czuli, byśmy mogły im zaoferować wiele nowości… I żeby coraz więcej było takich sytuacji jak ta, gdy mama małej Ani, która wypożycza u nas wiele książek, by czytać swojej córce, z dumą mówi o jej pierwszych słowach. Bo robimy tutaj najlepszą rzecz - dajemy dzieciom potencjał, który przyda im się w życiu - empatię, słownictwo, wyobraźnię i kreatywność - niezależnie od tego, jaki zawód kiedyś wybiorą.