Strona główna/Aktualności/Nasz wywiad działa/“Żaden spektakl nie chwyta od razu” - Mateusz Suchan o (..)

“Żaden spektakl nie chwyta od razu” - Mateusz Suchan o Teatrze Na Pół i pedagogice teatru

24.07.2024 Nasz wywiad działa

Mateusz Zbigniew Suchan - młody aktor i reżyser teatralny, współzałożyciel i prowadzący rybnickiego teatru młodzieżowego ,,Na Pół”, absolwent Akademii Praktyk Teatralnych ,,Gardzienice”, student terapii pedagogicznej i resocjalizacji na AHE. W 2020 i 2021 roku związany ze stowarzyszeniem Słowem w twarz, a od 2023 r. ze Szkołą Górników Kulturowych gdzie wraz z Kacprem Lemieszem tworzy Młody Hajmat opowiada nam o rybnickiej młodzieżowej scenie teatralnej, inspiracjach i pedagogice teatru.

Mateusz Suchan: Tworzę teatr bo to najlepiej znane mi narzędzie do stawania się piękniejszym, budowania wrażliwości na innych i nauki brania odpowiedzialności za siebie i innych. Studiuję pedagogikę i staram się, na ile to możliwe, ją praktykować - naśladując przy tym wielu pięknych nauczycieli i marzycieli, których poznałem w swoim życiu. Kocham miejsce, w którym się urodziłem i uczę się mojego Śląska jak potrafię; od jego historii po jego ezoteryczne rubieże, tak żeby poznać jak najlepiej swoją rolę jako miejscowy. Sztuka i praktyka pedagogiczna, którą tworzę jest wypadkową tego wszystkiego co wyżej i wiecznej potrzeby szukania głębiej. Zdj. Weronika Perłowska
Jaki był twój początek z teatrem? Co cię do niego popchnęło?
Ja zaczynałem w teatrze Kwestia gustu, który założyła w Liceum Powstańców śląskich Izabela Karwot. Później przeszedłem do Tara bumu, czyli miałem taką typową ścieżkę rozwoju teatralnego często spotykaną w Rybniku. Zwłaszcza, że (uśmiech) Iza Karwot jest właśnie taką Matką Chrzestną rybnickich teatrów młodzieżowych. Ostatecznie wylądowałem w Akademii praktyk teatralnych w Gardzienicach. To jest takie najbardziej formujące, najważniejsze wydarzenie.
Przy okazji spotkania z Weroniką Idzikowską, przedstawiła mi kim jest pedagog teatru, jego rolę. Do tej roli chciałbym aspirować pewnie jeszcze mocniej od strony pedagogicznej, gdzie cały czas studiuje pedagogikę. Kiedy zobaczyłem na przykład spektakl Spójrz na mnie w Teatrze Śląskim, dużo później Mistrza i Małgorzatę w Bielskim Teatrze Polskim to wiedziałem, że chcę to robić, chcę tworzyć teatr nieważne w jakiej formie.

Jakie masz wspomnienia ze swojego pierwszego występu na scenie?
(z uśmiechem) Zapomniałem tekstu w przedszkolu na konkursie recytatorskim, powiedziałem dwa razy tą samą zwrotkę i było mi bardzo głupio. Jednak moja mama powiedziała, że bardzo jej się podobało więc i tak dostałem kołoczyka.
Z takiego faktycznie grania to takich początków było naprawdę wiele. Grałem różne rzeczy, ale gdybym miał wybrać coś co zagrałem, co mnie uformowało, co pamiętam do dzisiaj, to był spektakl Stacja Niepodległość Teatru Kwestia gustu.

Kiedy zechciałeś sam być instruktorem teatralnym? Czy natchnęło cię do tego jakieś wydarzenie?
Tak i nie. Nie zdecydowałem, że będę instruktorem z dnia na dzień, to wszystko działo się w miarę samo jak wiele rzeczy w moim życiu. Głównie przez to, że pomagałem wcześniej wspomnianej Izie Karwot, aż zacząłem sam prowadzić całe grupy. Związane było to z ogromnym zaufaniem jakim mnie obdarzono.
Z drugiej strony mogę powiedzieć, że tak to był jeden moment i to jest spektakl Spójrz na mnie, w którym osoby niewidome grają na scenie. Spektakl, który opowiada o tym, jak świat wygląda obserwowany innymi zmysłami, stworzył go Adam Ziajski. Wtedy do mnie dotarło, że tworzenie spektakli z grupami wykluczonymi, albo z grupami takimi jak nastolatkowie, to coś co chcę robić. Czuję się w pewien sposób odpowiedzialny przez to ile teatr mi dał za to żeby tworzyć przestrzeń bezpieczną, ale też wystarczająco szaloną, by te zadania nastoletniości realizować w Teatrze na Pół. Zapragnąłem dać ludziom to co Ziajski w tym spektaklu dał tym osobom niepełnosprawnym, czyli wysłuchanie, zaufanie, współpracę. To też staram się dawać nastolatkom w teatrze.

Czym wyróżnia się Teatr na pół?
Jeśli chodzi o to czym Teatr na Pół się wyróżnia to jest to teatr młodzieżowy oparty na kilku filarach. Po pierwsze wokal. Nauka śpiewu białego od podstaw, albo jakichś jego elementów. Drugi filar - ruch. Ruch naturalny, pełen zabawy, ruch, który wynika ze współpracy z innymi. Z trzeciej strony jest granie dramatyczne i eksplorowanie portretów psychologicznych postaci. Kolejnym filarem jest wspólnotowość i grupa, najważniejszy dla mnie. Teatr na Pół jest społecznością w pełnym tego słowa znaczeniu. Organizujemy zjazdy absolwentów, nadal jesteśmy razem, tworzymy. Myślę, że to chyba tworzy taki jedyny w swoim rodzaju obraz Teatru na Pół.

Jakie opinie najczęściej otrzymujesz odnośnie działalności teatru?
Po pierwsze co słyszę często od osób, które zajmują się pedagogiką, albo psychologią. Jest taka wdzięczność za to miejsce, że ich bliscy chodzą na te zajęcia.
Natomiast od osób, które nie są związane z członkami słyszę dwie opinie. Pierwsza to, że nie spodziewali się zobaczyć spektaklu, który będzie na takim poziomie, czy będzie im się aż tak podobał. Najczęściej chwalą muzykę. Druga opinia jaką słyszymy to już zależnie od spektaklu. Dla przykładu po graniu Uroczyska podchodziły do nas często osoby starsze dziękując za spektakl i pokazują, że ten temat żałoby, żegnania się z kimś ich po prostu poruszył.

Twoje najważniejsze wzory jeśli chodzi zarówno o kształt teatru, jak i o instruktora to?
Jeżeli chodzi o to jaką ścieżkę artystyczną wybieram i o to jakim jestem, a przynajmniej do jakiego pedagoga aspiruję. Nie jestem jeszcze zadeklarowany. Na ten moment mam kilka osób, które na pewno mocno na mnie oddziałują. Jest to w jakimś stopniu Pan doktor Krzysztof Maliszewski, który tworzy pedagogikę opartą na kształtowaniu kruchego. Drugą osobą, która na mojej drodze pedagogiki jakoś mocno na mnie wpłynęła to jest to doktor Tomasz Stawiszyński. Jest taka zasada z jego najnowszej książki Reguły na czas chaosu, która brzmi “Żyj w niezgodzie ze sobą”. W tym świecie, gdzie wszystko ma być najbardziej komfortowe, najlepsze, najbardziej twoje, ta rada “Żyj w niezgodzie ze sobą”, bo pewność jest też potencjalnie niebezpieczna.
Jeżeli chodzi o teatr, najwięcej zostało we mnie po Gardzienicach i to zamiłowanie do śpiewu i do ruchu.
Jest też jedna reżyserka teatralna, która jest dla mnie ogromnym autorytetem. To Małgorzata Warsicka, twórczyni, która prawie zawsze korzysta z muzyki na żywo na scenie, co staram się także praktykować w naszym teatrze. Muzycy grający, czy to że niektórzy aktorzy też są grającymi muzykami to jest bardzo istotny element, który też nas wyróżnia.

Jakie były inicjatywy teatru, które od razu chwyciły, a jakie niekoniecznie były odebrane pozytywnie?
Myślę, że żaden spektakl nie chwytał od razu. Jeżeli się nauczyłem czegoś w ciągu paru ostatnich lat to tego, że chcę pytać czego młodzi potrzebują, ale czasem ta propozycja, którą wypracowuje jest dla nich niezrozumiała na początku. Tak było z Uroczyskiem, gdzie chciałem zrobić w teatrze młodzieżowym spektakl oparty na pieśniach, który jest o żałobie. Jednak jeżeli pomyśli się o tym, że był to maj 2022 roku, byliśmy już po ogromnej ilości pogrzebów swoich krewnych w związku z pandemią, a jednocześnie zaczęła się wojna i ginęli kolejni ludzie, to to jest oczywisty wybór.

Ostatnia premiera, czyli Odyseja to również jest oparcie się na tekście, który jest klasycznym, fundamentalnym dla kultury. Po to żeby odnaleźć w nim walkę Odyseusza ze swoimi słabościami. To było dla mnie istotne kiedy wielu młodych opowiadało mi o swoich problemach związanych z samoakceptacją, czy prokrastynacją. No to opowieść o Odyseuszu, który nie może wrócić do domu i walczy ze swoimi słabościami. To była również dla mnie jakaś oczywista odpowiedź jeśli chodzi o spektakl. Trwało to jednak pół roku zanim udało się żeby to kliknęło. Także te spektakle nie chwytają od początku.

Rozmawiał: Michał Cieciura
Foto: Weronika Perłowska

Rybnicki Teatr na Pół zaprasza na warsztaty, które odbędą się w sobotę 31 sierpnia. Szczegóły można znaleźć na facebook Teatru na Pół

do góry