Strona główna/Aktualności/Sport/Koszykarz z TikToka

Koszykarz z TikToka

01.05.2024 Sport

Jesienią 2022 roku koszykarz Tomasz Tomanek (193 cm wzrostu) grał jeszcze w II-ligowej drużynie MKKS-u Rybnik. Skutki poważnej kontuzji sprawiły jednak, że jego kariera utknęła w miejscu. Dzisiaj gra już tylko dorywczo w amatorskiej drużynie z Żor, ale jako influencer, wykorzystując możliwości mediów społecznościowych, zaraża koszykówką dzieci i młodzież. Gdy zjawia się na bardzo popularnych zgrupowaniach organizowanych przez Marcina Gortata, okazuje się, że więcej dzieciaków zna Tomanka niż Polaka, który grał w NBA.

Zdj. Dominika KufietaJak wspomina, z koszykówką zetknął się już w przedszkolu za sprawą wyjątkowego filmu „Kosmiczny mecz” z udziałem gwiazd NBA Michaela Jordana i Larry’ego Birda. Pierwsze koszykarskie treningi odbył jednak mając 12 lat w czasie popularnego wtedy w szkołach SKS-u. Rok później był już zawodnikiem Miejskiego Koszykarskiego Klubu Sportowego. Jako wyjątkowo dobrze zapowiadający się 15-latek grał już w drużynie ligowej. Miał 19 lat, gdy przytrafiła mu się fatalna kontuzja. Na koszykarski parkiet wrócił po długiej przerwie w wieku 21 lat i grał jeszcze przez cztery sezony. Ma 27 lat.

Kontuzja
W grudniu 2016 roku w ligowym meczu w hali Ekonomika z drużyną z Dąbrowy Górniczej próbował wykonać kolejny „wsad”, czyli po solidnym wyskoku wsadzić piłkę do kosza. Jeden z rywali kopnął go jednak lekko w nogę. Zrobił pół salta do tyłu i spadł na wyprostowaną rękę. Doznał otwartego złamania prawej ręki i prawej nogi. Plany i marzenia o grze w NBA, amerykańskiej, najlepszej lidze świata trafił szlag.

- Wróciłem na parkiet półtora roku później, ale siadła mi psychika. Obciążenie treningowe i psychiczne się skumulowały. Jakby wszystko naraz pękło. Miałem ataki paniki. Bałem się kontaktu fizycznego z rywalami, a ten w koszykówce jest bardzo intensywny, i nie potrafiłem się odblokować. Zżerał mnie strach przed kolejną kontuzją. Zdecydowałem więc, że dam sobie spokój z grą. Zresztą już wtedy na boku robiłem różne rzeczy, które mnie coraz bardziej pochłaniały.

Po blisko rocznym rozbracie z koszykówką zgłosił się do klubu w Żorach prowadzącego amatorską drużynę w III lidze. Gra w niej wtedy, kiedy może; generalnie raczej sporadycznie.

Koszykówka w TikToku
Z wykształcenia jest kucharzem. Dwa lata temu, pracując przez rok w jednej z rynkowych restauracji, poznał swoją przyszłą dziewczynę Aleksandrę. To ona wprowadziła go w świat social mediów, pokazując rządzące tą wirtualną rzeczywistością mechanizmy i zależności. Co prawda jako początkujący nastolatek nagrywał już komórką filmiki ze swoimi koszykarskimi popisami i umieszczał na portalu YouTube, ale, jak sam mówi, robił to bez konkretnego celu. Zresztą w pierwszej klasie gimnazjum wszystkie te filmiki usunął.

.

- Pomyślałem sobie, że w internecie w ogóle nie ma koszykówki dla dzieciaków - ciekawej, fascynującej, nowoczesnej; materiałów pokazujących, jaki sport i koszykówka są fajne. W domu ustawiłem kamerę przed sobą i zacząłem nagrywać ciekawostki dotyczące amerykańskiej ligi NBA. Ale nie mówiłem o wynikach i punktach, tylko o tym, kto ile zarobił, jaki kupił sobie samochód i ile za niego zapłacił. Opowiadałem, ile miał wzrostu najwyższy i najniższy koszykarz w historii NBA. Wrzucałem to na TikToka. Szybko okazało się, że to się podoba. TikTok to wszystko rozpędził, dał mi popularność. Pierwszy mój film z ciekawostkami miał 100 tys. wyświetleń. Ta liczba zrobiła na mnie wrażenie. Pomyślałem sobie: Coś w tym jest. Nagrywam dalej. Po miesiącu miałem już 40 tys. osób obserwujących mój profil. Tematów mi nie brakowało, bo znam się na koszykówce - wspomina.

Wkrótce postanowił wyjść z kamerą do ludzi, w teren. Sprawdzał m.in. umiejętności koszykarskie chłopców, których spotkał na szkolnym boisku, a nawet organizował im konkursy rzutów, w których nagrodą było 10 zł. Oglądających przybywało. Dzisiaj ma prawie milion obserwujących. Potem przeniósł się na YouTube’a, gdzie ma już pół miliona „obserwatorów”. Niedawno dowiedział się, że jako osoba ma największe koszykarskie konto w Europie.

Biznes
Przed rokiem założył swoją firmę. Dzięki współpracy z dużą agencją reklamy trafiają do niego reklamodawcy z różnych branż: banki, producenci odzieży, obuwia sportowego itd. Tomasz ma jednak swoje zasady: na jego profilu nie ma reklam piwa czy innych alkoholi.

- Chcę robić wyłącznie rzeczy dobre. Pieniądze nie są w tym wszystkim najważniejsze - zapewnia.

Ma starszego o osiem lat brata Dawida, który pracuje w jego firmie. Zajmuje się sprawami formalnymi, by on mógł się skupić na samej realizacji kolejnych dobrych pomysłów. - Wszystko robimy razem. Ja mam jeden pomysł, on drugi. Jesteśmy kreatywni, więc zaraz pojawia się trzeci i czwarty - opowiada. Co ciekawe, brat dla odmiany amatorsko uprawia boks. Do konkretnych realizacji angażują swoich kamerzystów, montażystów, osoby odpowiedzialne za dźwięk.

Nowe pomysły
Po zimie ma głowę pełną pomysłów. Nie chce ich zdradzać, ale zapowiada, że z wiosną jeszcze bardziej wyjdzie z kamerą do ludzi. Niedawno był w Stanach Zjednoczonych na kilku meczach NBA; odwiedził m.in. Chicago, Miami, Milwaukee i Orlando. Chciał zobaczyć, jak to wygląda od środka, poczuć atmosferę. W tym roku planuje polecieć tam jeszcze kilka razy, m.in. na finały, w których drużyny grają do czterech zwycięstw. Pomaga mu w tym m.in. współpraca z polskim sklepem sprzedającym stroje i obuwie do koszykówki. Dużo podróżuje też po Europie, bo chce pokazać, że europejska koszykówka też jest ciekawa, zwłaszcza rozgrywki Euroligi.
Od roku angażuje się też w prowadzenie popularnych kampów, czyli zgrupowań dla dzieciaków z byłą gwiazdą NBA Marcinem Gortatem, który firmuje je swoim nazwiskiem. Większość ich uczestników nie może pamiętać występów Gortata w amerykańskiej lidze; prawie wszyscy znają za to Tomasza Tomanka z TikToka i YouTube’a.

- Pomagam Marcinowi Gortatowi w social mediach i przy różnych okazjach przypominam jego osiągnięcia i najlepsze akcje. Nie zdajemy sobie w Polsce z tego sprawy, ale w Ameryce Gortat wciąż jest bardzo szanowanym sportowcem. Tam jest bardziej poważany niż tutaj. Gdy byłem w Orlando, gdzie grał, przekonałem się, że Marcina Gortata znają tam prawie wszyscy - mówi Tomanek.

Tomasz Tomanek i Marcin Gortat. Zdj. Wojciech FigurskiOn sam na brak popularności nie narzeka. Ostatnio w jednej z fastfoodowych restauracji natknął się na szkolną wycieczkę. Uczniowie zrobili sobie z nim jakieś 80 zdjęć.

- Robię rzeczy długoterminowo dobre. Cały czas otrzymuję informacje zwrotne. Ludzie piszą, że dzięki mnie polubili koszykówkę, że zaczęli w nią grać albo oglądać mecze.

Aktualnie działa głównie na TikToku i Instagramie, gdzie zamieszcza raczej krótsze filmiki, nowocześnie, dynamicznie zmontowane. W ubiegłym roku zamieścił ich w sieci około 700.
Duża popularność zaowocowała m.in. współpracą z NBA i Euroligą, które zapraszają go na mecze oraz organizowane przez siebie wydarzenia.

Fundacja
Tomasz Tomanek zarejestrował już swoją fundację Polski Basket, której jest prezesem. Chce m.in. wspierać młodych utalentowanych koszykarzy z rodzin mniej zamożnych i organizować różnego rodzaju wydarzenia. Właśnie rozkręca jej działalność.

- Praktycznie od zawsze marzyłem o grze w Eurolidze i w NBA, ale kontuzja te moje plany przekreśliła. Bardzo to przeżyłem. Okazało się jednak, że mogę robić coś innego, nadal zajmując się koszykówką. Mało tego, bywam na największych koszykarskich wydarzeniach i mam kontakt z najlepszymi zawodnikami, czyli robię to, o czym zawsze marzyłem. Okazało się więc, że najgorsza rzecz, jaka mi się w życiu przydarzyła, obróciła się w tę najlepszą. To był mój nowy początek. Wciąż jestem więc optymistą, ale dzisiaj już bardziej stąpającym po ziemi - mówi Tomasz Tomanek.

 

Koszykarz z TikToka

4 zdjęcia

Tomasz Tomanek - koszykarz z TikToka

Dziennikarz
Wacław Troszka
do góry