"Zanim trafiłem do szpitala psychiatrycznego prowadziłem normalne życie". Jak wyjść z kryzysu psychicznego na konferencji w Rybniku
- Zanim trafiłem do szpitala prowadziłem normalne życie, po prostu miałem okresy podwyższonego i obniżonego nastroju, tak sezonowo - wiosną i latem podwyższony, a zimą obniżony. Dopiero później, gdy pojawił się alkohol, używki, papierosy pojawiła się psychoza - mówił nam Arkadiusz Hartman z Rybnika podczas konferencji naukowej „Żyć pełnią życia” zorganizowanej 19 października w rybnickiej bibliotece przez Stowarzyszenie na rzecz psychoprofilaktyki i promocji zdrowia psychicznego "Validus".
Arkadiusz Hartman podczas konferencji „Żyć pełnią życia” opowiedział o swojej chorobie i drodze do zdrowienia.
- Do szpitala przywiozła mnie karetka w asyście policji. Zatrzymywałem kierowców na środku drogi, ktoś wezwał policję - opowiada nam rybnczanin. W szpitalu zdiagnozowano u niego psychozę. - Pierwszy rok po hospitalizacji to była dosyć ciężka rekonwalescencja, ale odkąd zostały wprowadzone zastrzyki raz na trzy miesiące, prowadzę normalne, spokojne życie - mówi Hartman.
Dodaje, że środki farmakologiczne będzie brał do końca życia, ale nie przeszkadza mu to w niczym i normalnie funkcjonuje.
- Trzeba podkreślić, że sama diagnoza nie definiuje osoby, która ją ma, po prostu ja żyję pełnią życia i cieszę się z życia - mówi rybniczanin.
Na co dzień pomaga innym, podobnie doświadczonym osobom.
- Pracuję jako asystent zdrowienia w szpitalu psychiatrycznym w Rybniku oraz w centrum zdrowia psychicznego w Rybniku. Na co dzień wspieram ludzi w kryzysie. Czy to w szpitalu na oddziale przyjęciowym, oddziale dziennym, czy w środowisku, czyli domu, gdzie przebywa pacjent - mówi.
- Jestem z dala od radzenia, po prostu jestem przy tej osobie, pokazuję na swoim przykładzie, jak ja z tego wyszedłem i daję nadzieję innym, by mogły z tego kryzysu wyjść - mówi.
Dodaje, że miesięcznie w Rybniku na samych „przyjęciówkach” statystycznie jest około 140 osób potrzebujących pomocy.
Pomoc pana Arkadiusza i osób, które doświadczyły kryzysu jest bezcenna, co podkreślają fachowcy.
- Jest ekspertem przez doświadczenie, czyli osobą z diagnozą psychiatryczną, a z drugiej strony przykładem dla innych, w jaki sposób można fajnie funkcjonować społecznie, być aktywnym zawodowo. Ciągle się dokształca, rozwija, pokazuje że mimo trudności, wynikających z choroby, można w sposób pełnowymiarowy funkcjonować w społeczeństwie - mówi Anna Grudzińska, koordynator w Środowiskowym Domu Samopomocy Cogito Noster z Rybnika.
Bożena Dorożyńska, psycholog kliniczny, szefowa Śląskiego Stowarzyszeniu „ Ad Vitam Dignam” w Katowicach, które działa na rzecz osób po kryzysach psychicznych, przyznaje, że coraz więcej osób potrzebuje ale i korzysta z pomocy.
- Mówimy nie tylko o chorobach psychicznych, ale różnych sytuacjach kryzysowych, powodujących jakieś zaburzenia adaptacyjne. Wydaje mi się, że coraz częściej ludzie przecierają szlak w swojej głowie, że mogą skorzystać z pomocy profesjonalisty, że mogą pójść do psychologa, lekarza psychiatry. Wydawałoby się, że statystycznie jest więcej osób korzystających, ale też jest więcej osób potrzebujących takiej pomocy. Rośnie problem, zwłaszcza są to zaburzenia adaptacyjne, związane z radzeniem sobie ze stresem psychologicznym, z depresją, odnalezieniem się w świecie. Pandemia przysłużyła się do tego, że ludzie gorzej radzą sobie z wieloma sytuacjami - mówi Bożena Dorożyńska.
Jak pomagać osobom wyjść z kryzysu psychicznego?
- Łatwo by było powiedzieć, że trzeba pomagać im systemowo, to znaczy w taki sposób, by rożne instytucje rozumiały, co mogą zrobić i jak pomóc osobom niepełnosprawnym i po kryzysach psychicznych. Ważne by, jak najczęściej włączać w życie społeczne osoby po kryzysach psychicznych, ale na początek stworzyć warunki do tego, by mogły to robić, czyli stworzyć warunki do dobrego leczenia, do rehabilitacji, do wsparcia społecznego, do tworzenia miejsc pracy, do współpracy z rodzinami, i innymi instytucjami - mówi Dorożyńska.
Podczas prelekcji w rybnickiej bibliotece Dorożynska mówiła, że ważną rolę w leczeniu odgrywa rodzina.
- Bez współpracy z rodziną niewiele się udaje z punktu widzenia terapeutycznego. Osobom, które nie mają oparcia w rodzinie znacznie trudniej się zdrowieje. To przymierze z rodziną nie polega tylko na tym, że się z nimi „kolegujemy” w rozumieniu terapeutycznym, że dajemy wsparcie, edukację, ale też, że rozumiemy rodzinę, nie obwiniamy jej - mówi Dorożyńska, dodając, że to nowe podejście, bo kiedyś służba zdrowia odsuwała rodziny.
- Niestety to dało rodzinom przekonanie, że one nie mogą korzystać ze wsparcia. W tej chwili rodziny mają gdzie szukać pomocy i znajdują miejsca, gdzie mogą bezpiecznie porozmawiać o sobie, o sytuacji emocjonalnej z osobą, która jest po kryzysie psychicznym, gdzie mogą dowiedzieć się czegoś, ale przede wszystkim znaleźć sposób, by dobrze wspierać, ale nie zapominać też o sobie - mówi Dorożyńska.
- To, co mogą dać terapeuci rodzinie, to wspierać, dawać wiedzę, ale też jednocześnie powiedzieć: „jesteś ważna”, „musisz zadbać o siebie”, bo inaczej nie będziesz mogła dobrze zadbać o bliskiego. To rodzinie pozwala wyjść ze stygmatyzacji - mówi Dorożyńska.