"Nie bronimy czynu, tylko człowieka". Nowa kancelaria NeX Adwokaci w Rybniku zaprasza na dzień otwarty (Rozmowa)
Co nowego w Rybniku? Niedawno na ulicy Dworek rozpoczęła działalność nowa kancelaria NeX Adwokaci. W piątek 13 grudnia zaprasza mieszkańców na Dzień bezpłatnych porad prawnych. Nam tworzący spółkę rybniccy adwokaci Krzysztof Zając, Mateusz Marcol i Łukasz Śliwa opowiedzieli, jakich spraw w Rybniku prowadzi się najwięcej i ile prawdy o pracy prawników mówią seriale typu „Prawo Agaty” albo „Sędzia Anna Maria Wesołowska”.
Ile kancelarii adwokackich działa w Rybniku?
(Łukasz Śliwa) Kancelarii adwokackich prowadzonych w ramach indywidualnej działalności zawodowej jest całkiem sporo. W Rybniku może być ich kilkadziesiąt, bo tylu będzie adwokatów, a każdy musi prowadzić działalność w jakiejś formie. Jednak zazwyczaj jest to jednoosobowa działalność gospodarcza. Natomiast gdyby zapytał pan, ile jest takich jak nasza spółek partnerskich adwokackich, to moglibyśmy policzyć na palcach jednej ręki. Wedle mojego rozeznania, są trzy takie spółki w mieście.
Na czym polega różnica między spółką, a adwokatem działającym samodzielnie?
(Mateusz Marcol) Każdy adwokat jest zobowiązany do pomocy swoim kolegom. Dlatego niezależnie od tego, czy robi to w ramach indywidualnej działalności gospodarczej, czy w ramach spółki, czy w innych prawem przewidzianych formach, to musi służyć pozostałym kolegom z samorządu adwokackiego radą i wsparciem. W naszym przypadku - spółki partnerskiej, idziemy o krok dalej. Bo to już nie jest tylko i wyłącznie wsparcie „od czasu do czasu”, jakaś konsultacja i tyle. My sprawy, z którymi przychodzą do nas mieszkańcy, prowadzimy wspólnie.
(Krzysztof Zając) Każdy z nas ma jakieś inne umiejętności i w czymś innym się specjalizuje, co nam pozwala w szerszym zakresie świadczyć pomoc prawną. Co ważne, jesteśmy w stanie zaspokoić potrzeby klienta kompleksowo. Dla przykładu w jednej sprawie ktoś jest oskarżony o przestępstwo, w innej będzie potrzebował rozwiązania kwestii spadkowych, a w trzeciej miał problemy rodzinne. W takiej sytuacji nie będzie musiał zlecać różnych spraw różnym adwokatom, tylko kompleksową pomoc otrzyma w jednym miejscu.
(Mateusza Marcol) Nasze podejście jest trochę wizjonerskie - taka jest przyszłość, w tym kierunku będą rozwijać się kancelarie. Zresztą duże kancelarie, w dużych miastach stworzone są w taki sposób. W Rybniku jest powiedzmy 60 adwokatów, ale nie ma takiej „firmy”, do której można pójść i kompleksowo uzyskać pomoc w wielu dziedzinach. Wprowadziliśmy kilka różnych innowacji, mamy wizję, w jakim kierunku chcemy się rozwijać.
Co to za innowacje?
(Krzysztof Zajac) To rozwiązania, których w całym Rybniku nie ma. Taką innowacją jest chociażby możliwość umówienia spotkania online. Nie musi pan dzwonić, umawiać, dogadywać terminu, tylko wchodzi pan na naszą stronę internetową i umawia poradę. Oczywiście są ludzie, którzy wolą umawiać się w sposób tradycyjny i też mają taką możliwość. Forma umawiania się online funkcjonuje z powodzeniem w innych branżach, choćby w branży beauty. Dlaczego by miało nie działać u nas?
(Mateusz Marcol) Musimy się dostosować do czasów, do społeczeństwa, do pokolenia, które dorasta, a nie prowadzić działalności tak, jak nasi koledzy starsi, od których się uczyliśmy.
Skoro mówimy o różnych pokoleniach adwokackich. Funkcjonuje przekonanie, że trudno zrobić aplikację pod studiach prawniczych, gdy nie ma się w rodzinie prawnika. Czy to się zmieniło?
(Łukasz Śliwa) Od czasu otwarcia zawodów prawniczych właśnie na osoby z zewnątrz i przyjęcia formy egzaminu wstępnego oraz egzaminu zawodowego jako egzaminów państwowych, ten problem w zasadzie nie występuje. Teraz, jeżeli ktoś jest odpowiednio zdeterminowany i utalentowany, to jest w stanie ukończyć studia prawnicze i jest w stanie ukończyć również aplikację. Czy te konotacje rodzinne w jakiś sposób pomagają? Myślę, że tak, ale na pewno nie w takim wydaniu, jak się potocznie uważa, czyli jakoś negatywnie odbieranych koneksji, a raczej w ramach tego powiedzenia „czym skorupka za młodu”. To na pewno pomaga. Obserwacja osoby doświadczonej w rodzinie, która wykonuje zawód prawnika i możliwość zwrócenia się do niej z prośbą o poradę, jak się zachować, jak jakiś problem prawny rozwiązać, to na pewno jest spore ułatwienie.
(Krzysztof Zając) My jesteśmy dobrym przykładem na to, że można nie mieć w rodzinie adwokata, a jednak nim zostać. Żaden z nas nie pochodzi z „rodziny prawniczej”.
(Mateusz Marcol) I może właśnie dlatego szukamy takich rozwiązań, które nam pozwolą się wybić na rynku. Nie zabetonowaliśmy się w czymś, co już funkcjonowało od lat, tylko po prostu mamy coś nowego.
Jakie sprawy w Rybniku prowadzi się najczęściej? Z czym przychodzą do Panów najczęściej rybniczanie?
(Łukasz Śliwa) Ciężko wskazać jedną kategorię spraw, z którymi klienci przychodzą najczęściej. Na pewno mamy dużo rozwodów, ale to jest wypadkową tego, że pracujemy w obszarze Sądu Okręgowego, który jest właściwy rzeczowo do rozpoznawania spraw rozwodowych.
(Krzysztof Zając) Sprawy rozwodowe pociągają za sobą kolejne sprawy. Jeśli są dzieci to pojawia się kwestia alimentów, kontaktów, podziału majątku. Ale jest też wiele innych spraw „życia codziennego”. Zdarzają się osoby zatrzymane podczas prowadzenia samochodu pod wpływem alkoholu, albo za posiadanie jakichś środków odurzających…
Rybnik to nie za duże miasto. Spraw kryminalnych pewnie mało, zabójstw nie ma?
(Łukasz Śliwa) Zdziwiłby się pan. Sprawy karne to szerokie pojęcie.
W Rybniku jest też bardzo dużo spraw rodzinnych z wątkiem karnym o znęcanie się. I to też niestety gdzieś wyziera. Te sprawy przenikają się ze sprawami rozwodowymi. Czasami rozwód jest konsekwencją tej sprawy, czasami odwrotnie.
Bardzo dużo spraw dotyczy zarzutów oszustwa. To jest niestety plaga - oszustwa tak zwaną „metodą na wnuczka, na policjanta”, czy oszustwa elektroniczne, bankowe.
(Mateusz Marcol) I my reprezentujemy zarówno oszustów, jak i pokrzywdzonych. Nie w tych samych sprawach oczywiście.
Wiem, że każdy ma prawo do obrony. Trudniej broni się przestępcę?
(Krzysztof Zając) My nie bronimy czynu, tylko bronimy człowieka. Często jest tak, że coś, co na pozór wydaje się bardzo proste do osądzenia, wcale takim nie jest. Na podstawie informacji z telewizji, bardzo łatwo jest osądzić człowieka. Przykład z kierowcą TIR-a, który spowodował wypadek. Bardzo łatwo ocenić, prawda? Wjechał, jest winny, ale w prawie jest bardzo wiele innych okoliczności, kontratypów, przypadków, które mogą ten pierwszy taki punkt widzenia zupełnie odwrócić.
(Łukasz Śliwa) Zasadą jest to, że my jesteśmy zobligowani do udzielania pomocy prawnej. Zasada jest prosta: Nikomu nie wolno odmówić pomocy prawnej, więc podejmując się wykonywania tego zawodu, musieliśmy się liczyć z tym, że będziemy mieli do czynienia z osobami, które są oskarżone o popełnienie przestępstw. Rzeczywiście nie każdy człowiek to potrafi, dlatego czasem ze strony środowisk prawniczych słychać, że wybrali inne zawody prawnicze niż adwokaci, bo ta okoliczność stanowiła pewną kość niezgody.
Na zasadzie prokurator zawsze broni „dobrego”.
A raczej oskarża „złego”.
(Łukasz Śliwa) Czasem słychać, że adwokaci mają niewdzięczny zawód. Jeszcze raz podkreślę – my nie bronimy czynu, tylko konkretnego człowieka. A ludzie są różni. To wcale nie oznacza, że nawet jeżeli dowiedziemy, że ktoś popełnił taki czy inny czyn zabroniony, to to będzie rzeczywiste przestępstwo. Bo jeżeli taki człowiek popełnił ten czyn np. z pobudek chorobowych, to będzie to zupełnie inna kwalifikacja i takiego człowieka należałoby w tym momencie sprawiedliwie osądzić i umożliwić mu w jakiś sposób powrót na łono społeczeństwa, w sposób usankcjonowany prawnie.
To jest jasne, ale czy mają Panowie jakiś dyskomfort, gdy wewnętrznie nie zgadzacie się z tym co zrobił klient? Zdarza się nie przyjąć sprawy?
(Mateusz Marcol) Gdybyśmy się kierowali jakimiś wewnętrznymi rozterkami, to żadnej sprawy karnej nie moglibyśmy przyjąć. Ja osobiście nie popieram jazdy pod wpływem alkoholu, ale jak przychodzi klient z taką sprawą, to traktujemy to jako sprawę i szukamy najlepszej linii obrony.
Natomiast kodeks etyki adwokackiej mówi, w jakich sytuacjach nie możemy przyjąć sprawy. Jeżeli są jakieś konflikty interesów, jeżeli w innej sprawie reprezentowaliśmy przeciwnika, albo czy nie jesteśmy zaangażowani zbyt osobiście. To są te wypadki, kiedy sprawy nie możemy przyjąć.
Nie wszystkie sprawy da się wygrać. Jak przyjmują Panowie porażki?
(Łukasz Śliwa) Sukcesy zawsze cieszą, podbudowują ego, dla mnie osobiście to szczęście, gdy człowiekowi udało się pomóc. Natomiast jeżeli chodzi o porażki, to nie przegrywamy personalnie my, tylko przegrywa personalnie klient. A ponieważ zawsze dobro klienta jest na pierwszym miejscu, to taka porażka jest tym bardziej bolesna, bo on powierzył nam prowadzenie swojej sprawy.
(Krzysztof Zając) Trudno określić tak naprawdę, co to jest porażka. Co jest na przykład porażką w procesie karnym? Skazanie kogoś na bezwzględną karę pozbawienia wolności czy kara w zawieszeniu, czy grzywna? Dla każdego porażka znaczy coś innego. Zdarzyło mi się, że powiedziałem wprost klientowi przyjmując sprawę: „pan zostanie skazany”. Będzie wyrok skazujący natomiast my musimy teraz walczyć o to, żeby ten wyrok był jak najłagodniejszy”.
(Mateusz Marcol) Sukcesem może być uzyskanie takiej kary pozbawienia wolności, by w konsekwencji klient mógł się ubiegać o odbywanie kary w systemie dozoru elektronicznego.
Oglądają Panowie filmy, których bohaterami są prawnicy?
(Krzysztof Zając) Jest taki film „Dwunastu gniewnych ludzi”, w którym pokazany jest amerykański proces karny. Ława przysięgłych debatuje nad orzeczeniem. Akcja filmu dzieje się w czterech ścianach, jest tylko 12 aktorów, ale film trzyma w napięciu przez półtorej godziny. To taka kwintesencja prawniczego zawodu, mimo tego że system amerykański jest zupełnie inny niż polski. Film oddaje wszystkie wątpliwości, jakie się pojawiają.
Jednak więcej jest negatywnych odczuć – te wszystkie paradokumenty typu „Sędzia Anna Maria Wesołowska” i seriale „Prawo Agaty” pokazują dobrze, jak nie wygląda praca adwokata. Klient, który widzi w „Prawie Agaty”, że tam sprawa rozwiązuje się w ciągu 40 minut, później ma pretensje, dlaczego w sądzie w Rybniku ma trwać dwa lata. W filmie adwokaci biegają ze swoimi klientami, szukają świadków. To nie jest tak.
(Łukasz Śliwa) Tego rodzaju seriale kręcone są na potrzeby kina. W rzeczywistości podczas procesu nikt nie wstaje, nie rzuca się i nie wrzeszczy „sprzeciw”. Szczerze powiedziawszy widz taką stricte prawniczą robotą by się zanudził. Ona potrafi być fascynująca, ale trudno pokazać to na ekranie. Na potrzeby produkcji kinowych czy telewizyjnych korzysta się z uproszczeń.
W grudniu planujecie bezpłatne porady prawne?
(Krzysztof Zając) W piątek 13 grudnia zaprosimy mieszkańców na dzień bezpłatnych porad prawnych. Będzie mógł przyjść każdy, kto np. nie może pozwolić sobie na zlecenie jakiejś sprawy, a chciałby coś skonsultować. Zapraszamy serdecznie.
Rozmawiał Aleksander Król