Babcia też morsowała na Pniowcu
Chwałęcice. Mroźny, ale słoneczny dzień. Temperatura wody około 1,5 stopnia: - Idealna - mówi Iza, która dziś (21 stycznia), jak w każdą niedzielę, morsowała z rybnicką grupą Foczki i Morsy na Pniowcu w Chwałęcicach. Najpierw jednak trzeba było skuć lód.
Zanim kilkunastoosobowa grupa pasjonatów morsowania weszła do lodowatej wody, panowie musieli chwycić za siekiery i piłę spalinową. Potem już bez przeszkód rybnickie Foczki i Morsy mogły się zanurzyć w wodach Pniowca i hartować swoje ciała.
- Ostatnie niedziele są mroźne, z temperaturą na minusie, więc morsuje się o wiele lepiej. Im zimniej, tym woda jest cieplejsza - mówi Iza z Rybnika, która morsuje już od prawie czterech lat. Wspólnie z rodzicami.
- Mąż zaczął morsować pięć lat temu, potem dołączyła córa, więc powiedziałam sobie, że też spróbuję - mówi pani Basia, mama Izy.
Rybnickie Foczki i Morsy, wśród których są nie tylko rybniczanie, ale też pasjonaci zimnej wody z Czerwionki, Czernicy czy Książenic, sezon morsowania rozpoczęli już pod koniec października.
Morsowali też w Wigilię i Sylwestra. - Kiedyś byliśmy tu nawet na nocnym morsowaniu - opowiada pan Krzysztof. I będą na Pniowcu również za tydzień, podczas morsowania dla Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy (28 stycznia o 14.00).
Dziś z okazji Dnia Babci i jutrzejszego Dnia Dziadka na Pniowcu gościły też foczki morsujące w strojach babć, dziadków i wnucząt.
Jedna z „babć” częstowała morsujących „wnusiów” upieczonymi ciasteczkami. Nastoje, jak co tydzień, dopisywały… Tym bardziej, że tak zmrożony Pniowiec to prawdziwa gratka nie tylko dla morsujących.
Babcia też morsowała na Pniowcu
Piękny słoneczny dzień. Temperatura wody około 1,5 stopnia: - Idealna - mówi Iza z Rybnika, która morsuje już od prawie czterech lat. Jak w każdą niedzielę, morsowała dziś z rybnicką grupą Foczki i Morsy na Pniowcu w Chwałęcicach. Najpierw jednak trzeba było skuć lód... Potem można już było się hartować. A skoro dziś Dzień Babci, to na Pniowcu pojawiły się też foczki w strojach babci, dziadka i wnuczki. Nie zabrakło własnoręcznie upieczonych ciasteczek dla morsujących „wnusiów”.