Dzień Strażaka dla Leosia-Wojownika z Rybnika
Leoś ma 7 lat, marzenie by zostać strażakiem i kilka przeciwności do pokonania. - Jest pogodnym i bardzo żywiołowym dzieckiem - mówi Martyna Trybuś, mama Leosia-Wojownika, wcześniaka, chorującego na dwie rzadkie choroby, dla którego na terenie golejowskiej Ochotniczej Straży Pożarnej zorganizowano piknik charytatywny, w wyjątkowym dla chłopca dniu - Dniu Strażaka.
- Leoś już nie mógł się doczekać 15.00, by móc wreszcie pobawić się z dziećmi, ale najbardziej czeka na pokazy strażackie, bo jest wielkim fanem straży pożarnych. Marzy o tym, by zostać strażakiem. Ma nawet własny strój strażacki - opowiada mama siedmiolatka.
Leoś ma też niestety dwie rzadkie choroby: ataksję rdzeniowo-móżdżkową oraz zespół Pendreda.
- Leoś jest pogodnym i bardzo żywiołowym dzieckiem. Rehabilitanci zawsze mi powtarzają, że to dobrze, że jest taki aktywny i wszędzie go pełno, bo również w ten sposób ćwiczy i się rehabilituje. Ale jest też druga strona medalu i muszę go wciąż ściągać z tego przysłowiowego drzewa, bo syn nie ma zahamowań i obaw. Musimy być przy nim, czujnie powtarzać mu, co może, a czego nie, ale bardzo się cieszymy, że chodzi i mówi, bo to ogromny sukces przy dwóch tak poważnych chorobach, ale to właśnie efekt wielospecjalistycznej rehabilitacji, jakiej poddawany jest od małego - mówi Martyna Trybuś.
I właśnie na ten cel mają posłużyć datki zebrane m.in. podczas dzisiejszego pikniku charytatywnego dla Leosia-Wojownika oraz trwającej na portalu siepomaga.pl zbiórki.
- Chcemy zebrać niecałe 60 tys. złotych, które zapewnią rehabilitację wielospecjalistyczną Leosia do końca tego roku. Dzisiejsza akcja jest kolejną w Golejowie. Wiele osób z chęcią tutaj przyjeżdża, bawi się wspólnie z nami, a przy okazji wspiera Leosia. Możemy na nich liczyć - mówi mama chłopca.
A atrakcji nie brakowało - oprócz typowo piknikowych, można było nauczyć się jak udzielać pierwszej pomocy, wejść do zadymionego namiotu i przekonać się, jak trudna jest praca strażaków, poznać pierwszą w Polsce poetkę strażacką o pseudonimie Chyża oraz zrobić sobie selfie z Marshallem.
- Kiedy patrzę na Leosia, jak on walczy, od razu mam większą motywację do działania, a jak jeszcze są środki, by go rehabilitować, to jest dużo lżej na sercu, bo wiem, że możemy dalej działać dla poprawy jego zdrowia - mówi Martyna Trybuś.