Kopalnia wyjątkowych kobiet
– Po co miałam szukać szczęścia gdzieś tam, skoro szczęście było tutaj – mówi o pracy na Hoymie Elżbieta Chrószcz z Niewiadomia, dziś już emerytka. – Nie możemy się wstydzić, ale głośno o tym mówić, zbierać pamiątki i pokazywać młodym pokoleniom Śląsk, pracę górników i kopalnie, bo to nasze dziedzictwo – dodaje Danuta Hanak, która wciąż pracuje na kopalni Chwałowice. Obie panie spotkały się 5 grudnia w bibliotece z rybniczanką Moniką Glosowitz, redaktorką książki „Opowieści kobiet z rodzin górniczych”, która oddaje należny głos matkom, żonom i córkom górników oraz samym górniczkom.
Elżbieta Chrószcz z Niewiadomia zaczynała na Hoymie, od pracy na tokarce, potem była tamtejsza sortownia i płuczka, a na koniec – dział sprzedaży węgla na Rydułtowach. Od 10 lat jest już na emeryturze, a w górnictwie przepracowała 40 lat. Podobnie jak Danuta Hanak, która wciąż pracuje na kopalni Chwałowice. Zatrudniła się tam zaraz po skończeniu zawodówki, ze względu na sytuację rodzinną.
– Moje koleżanki i koledzy szli do liceów i techników, bo wtedy praca na kopalni była passe. Dlatego nie była to dla mnie łatwa decyzja, ale wiedziałam, że kopalnia będzie oznaczać stabilizację – przyznaje.
Trafiła na przeróbkę, czyli do zakładu przeróbki mechanicznej węgla nazywanym też płuczką, i po pierwszej szychcie oznajmiła mamie, że już tam nie wróci. Wróciła, ale po pół roku opuściła płuczkę. – Paniom, które przepracowały na przeróbce długie lata, w tak ciężkich warunkach, należy się ogromny szacunek – mówi Danuta Hanak, która na kopalni Chwałowice znalazła męża i pracuje tam do dziś, podobnie jak jej synowie.
I ma powody do dumy – dzięki jej zaangażowaniu i przychylności dyrekcji, wsparciu górników i ich rodzin udało się stworzyć Izbę Tradycji Górnictwa KWK Chwałowice, w której znajdują się m.in. pamiątki, dokumenty, mapy, odznaczenia, mundury, czy elementy górniczego ekwipunku. Izba powstała rok temu, przy okazji jubileuszu 120-lecia kopalni Chwałowice.
– Mnóstwo osób przyniosło tu swoje pamiątki rodzinne. Są dumne, że mogą je tutaj wyeksponować. Izba to kapitalna pamiątka dla pokoleń, bo odwiedza ją mnóstwo dzieciaków. Myślę, że warto tworzyć takie miejsca i dbać o to nasze dziedzictwo. Jestem dumna, że mi się to udaje – opowiada rybniczanka. I dodaje z uśmiechem: – Mam wrażenie, że na kopalni kojarzę się wszystkim ze… starociami. Masz coś starego, idziesz do Danki! Ostatnio trafił do mnie album ze zdjęciami z kolejnych Barbórek i górniczych gwarków. Jestem nim zachwycona – opowiada.
Danuta Hanak należy też do rybnickiego oddziału Stowarzyszenia Inżynierów i Techników Górniczych i z grupą jego członków regularnie jeździ na Słowację do Bańskiej Szczawnicy na tzw. Dni Salamandry, które chciałaby przenieść na rybnicki grunt. To wrześniowe święto szczawnickich górników jest okazją do spotkań górników, hutników czy geologów z całej Słowacji oraz gości z zagranicy.
– Wciąż żywa jest tam legenda o salamandrze, która ponoć wskazała pokłady złota i srebra i dała początek dziejom górnictwa. Stąd święto, na które do miasta zjeżdżają górnicy z całej Europy. Zainteresowanie nim jest spore, trzeba się zapisywać z rocznym wyprzedzeniem i jest to piękne wydarzenie. Zamarzyły mi się takie dni górnictwa w Rybniku – mówi Danuta Hanak, która chce tym pomysłem zarazić władze miasta i w 2026 roku zorganizować w naszym mieście ogólnopolskie święto górników z różnymi atrakcjami.
– Nie w Chorzowie i nie w Katowicach. To może się stać właśnie w Rybniku! Mam już cały plan, jak mogłoby to wyglądać. A przy okazji można by zorganizować konferencję, która potwierdziłaby, że kopalnie też dbają o środowisko – zauważa rybniczanka.
Przy okazji spotkania w bibliotece wspomniano też o drugim wydaniu książki „Opowieści kobiet z rodzin górniczych”. To efekt projektu Moniki Glosowitz i kolejnych etapów konkursu, w ramach którego kobiety spisują lub nagrywają swoje rodzinne historie. Opowieść mówiona Elżbiety Chrószcz z Niewiadomia jest już w archiwum społecznym Zabytkowej Kopalni „Ignacy” i została zgłoszona do ostatniej edycji konkursu na pamiętniki kobiet z rodzin góniczych, który rozstrzygnięty zostanie 15 grudnia, właśnie na Ignacym.
– Nadal będziemy zbierać takie historie – zapowiada Monika Glosowitz.
Podobny cel stawia sobie archiwum rybniczanek i rybniczan. – Naszym głównym zajęciem jest zbieranie opowieści. Opowieści o przemianach tego regionu, opowieści rybniczan mieszkających w różnych dzielnicach miasta, do których wyruszamy z mikrofonem, bo właśnie opowieści mówione, są naszym głównym medium w ramach tego archiwum. Mamy już za sobą kilka ciekawych wizyt w Rybnickiej Kuźni i w Niewiadomiu, a przed nami wciąż wiele spotkań i nagrań – mówi Agnieszka Lniak z archiwum.