Zofia i Bogusław Tomaszko znają się od szkoły podstawowej, ale połączył ich brak… prądu w Boguszowicach.

– Na osiedlu zgasło światło, a ja opiekowałam się dziećmi siostry i szłam ze świeczką, by położyć je spać. Mój przyszły mąż, wtedy jeszcze młody chłopak, chyba po prostu pilnował kiedy będę szła – wspomina pani Zofia. – To ja wyłączyłem to światło – dodaje ze śmiechem pan Bogusław. – Dlatego śmiejemy się kiedy słyszymy powiedzenie, że taką osobę, to ze świecą szukać. Nam udało się znaleźć! – przyznają małżonkowie.

Wesele odbyło się w domu, a pani młoda miała modny wówczas kapelusz. – To był sierpień i była przepiękna pogoda, więc w poprawiny bawiliśmy się nad stawem „Papierok”. Pamiętam jak teściowa mojej siostry życzyła nam takiego życia jak to niebo nad naszymi głowami. A było ono niebieściuteńkie, bez jednej chmurki – opowiada pani Zofia, ale przyznaje, że nie zawsze świeciło im słońce. – Były wzloty i upadki, a czasami to niebo bardziej się chmurzyło niż było rozjaśnione – mówi Bogusław Tomaszko. Dlatego małżonkowie przyznają, że nie ma jednej idealnej recepty na sukces w związku.

– Liczy się przede wszystkim miłość i poszanowanie. Ale czasem też trzeba się pokłócić – przyznają.

Pani Zofia pracowała w administracji służby zdrowia, pan Bogusław w transporcie, również na kopalni Jankowice. Mają dwie córki i czworo wnucząt.

– Zwiedzaliśmy świat razem z dziećmi. Najpierw były namioty i Polska, potem już zagranica. Aż przyszedł taki moment, że mąż postanowił: budujemy dom. No i wybudowaliśmy go, późno, bo późno, ale się udało i teraz ciągle mamy robotę. Pracujemy też w ogrodzie. To nasza wspólna pasja – opowiada pani Zofia.

A pan, co lubi robić? – Słuchać żony – odpowiada z przekonaniem pan Bogusław.

Państwo Janina i Janusz Pytlikowie poznali się na zabawie weselnej w Gotartowicach. Ona pochodzi z Kłokocina, on z Rownia.

– Na naszym weselu bawiło się około 40 osób. Miałam długą, prostą białą suknię. Kiedyś o wszystko było trudno – mówi pani Janina, która zajmowała się domem i wychowaniem trójki dzieci, a jej mąż całe zawodowe życie przepracował na kopalni Borynia.

Państwo Pytlikowie mają pięciu wnuków – najstarszy ma trzydzieści jeden, a najmłodszy siedem lat.

– Trzeba się szanować, zgadzać i rozumieć się – radzą parom, które dopiero rozpoczynają wspólną podróż przez życie. 

Uroczystość Złotych Godów odbyła się 10 października w siedzibie zespołu Przygoda, gdzie prezydent miasta Piotr Kuczera wręczył jubilatom pamiątkowe medale za długoletnie pożycie nadane im przez Prezydenta RP.

– Życzę państwu kolejnych dobrych, wspólnych lat, w zdrowiu i radości z obecności tej drugiej osoby – mówił prezydent.

Jubileusz 50-lecia jak zwykle zorganizował Urząd Stanu Cywilnego w Rybniku, którego kierownik Janina Grabowska również złożyła wszystkim jubilatom życzenia wszelkiej pomyślności. Dla "złotych" małżonków przygotowano też słodki poczęstunek i upominki, a w prezencie wystąpił zespół Przygoda.

Złoci medaliści w małżeństwie

27 zdjęć

10 października w siedzibie zespołu Przygody odbyła się uroczystość Złotych Godów z udziałem kolejnych rybnickich par, które przeżyły wspólnie 50 lat. Jubilaci otrzymali pamiątkowe medale za długoletnie pożycie nadane im przez Prezydenta RP, które wręczył im prezydent miasta Piotr Kuczera. Jubileusz zorganizował Urząd Stanu Cywilnego w Rybniku. Dla złotych małżonków przygotowano słodki poczęstunek i upominki, a wystąpił zespół Przygoda.