Teatr Powrotów powraca do Rogera
- Roger zmarł w wieku 46 lat, co dla miejscowych było niemożliwym szokiem, więc go sobie beatyfikowali. Dla nas, współczesnych, nadal jest on postacią niezwykle inspirującą, ale też rodzajem pracoholika, którego zabija pycha w służbie ludziom – mówi rybniczanin Mateusz Zbigniew Suchan, reżyser spektaklu „Juliusz”, który zobaczymy w najbliższy piątek w rybnickiej bibliotece.
Dlaczego grupa młodych ludzi sięga po „prapradziadka” Juliusza Rogera?
To efekt naszych badań etnograficznych i śląskich pieśni, które Julius zbierał, a my zaczęliśmy rearanżować. Wracamy do postaci odsuniętej na boczny tor, do zasłużonego dla regionu Niemca i niesamowitego społecznika, który skupia wokół siebie lokalną społeczność, bo jest lekarzem, ale przede wszystkim dlatego, że z ogromnym szacunkiem podchodzi do miejscowych – razem z nimi świętuje na weselach i płacze na pogrzebach, zbiera ich pieśni, a przy tym zarządza wieloma podmiotami medycznymi w regionie i jeszcze zajmuje się badaniami. Ile żyć tak naprawdę prowadzi Juliusz Roger? Razem z aktorami i scenarzystką spektaklu Wisenną Bartoszek zaczęliśmy się zastanawiać, jak dziś rezonuje ta postać. Dla nas Roger nie jest już tak idealny, jak dla żyjących w jego czasach, kiedy wszyscy ciężko pracowali i nie było oczywiste, że Juliusz jest pracoholikiem. Dla nas jest osobą, którą zabija pewien rodzaj pychy – brak umiejętności oddania któregoś z zadań innym i brak pogodzenia się z tym, że jeżeli nie on, to nikt inny nie zrobi tego dobrze...
Spektakl „Juliusz” w wykonaniu nowego na kulturalnej mapie Rybnika Teatru Powrotów można będzie obejrzeć już w piątek, 31 stycznia o 18.00 w auli Powiatowej i Miejskiej Biblioteki Publicznej w Rybniku.
A całą rozmowę z Mateuszem Zbigniewem Suchanem przeczytacie w nowym wydaniu „Gazety Rybnickiej”.