Świadkowie ostatniej szychty w kopalnianej kotłowni
Nad wygaszonymi od kilkunastu lat kotłami fruwają gołębie. Paprotka wyszła z doniczki i podeszła do fotela. Roślina zdobywa kolejne przestrzenie. Przyroda idzie po swoje.
Zawieruszony gdzieś pod ścianą but, odwieszona pospiesznie na hak czapka, kurtka w rdzewiejącej szafce i ozdoby na choinkę zmieszane z węglowym pyłem są niemymi świadkami ostatniej szychty w opuszczonej kotłowni Kopalni Ignacy.
Jakiś czas temu starą kotłownię od Spółki Restrukturyzacji Kopalń przejęło miasto. Co dalej?
- Chcielibyśmy zrobić inwentaryzację zasobu, który jest, bo to podstawowa do tego, by w ogóle przemyśleć koncepcje, cokolwiek zaprojektować i nie popełnić błędu przy zagospodarowaniu tego miejsca w przyszłości – mówi nam Marek Gołosz, dyrektor Zabytkowej Kopalni Ignacy.
Na ukrytym gdzieś w jednej z „dyżurek” świętym obrazku Matka Boska, a może Św. Barbara trzyma za rękę upadłego na kolana, jakby chciała tchnąć w niego nowe życie...
Zdjęcia Aleksander Król