Strzelecka czeka na wyższe temperatury
Pod koniec roku zerwano asfalt na ulicy Strzeleckiej, położono jedną warstwę i... przyszła zima. Mieszkańcy omijają wystające studzienki i pytają, kiedy wrócą drogowcy, by dokończyć drogę. - Czekamy na wyższe temperatury. Nie możemy położyć asfaltu modyfikowanego w takiej temperaturze, bo wyrzucilibyśmy pieniądze w błoto - mówi nam Jacek Hawel, dyrektor Centrum Inwestycji w Urzędzie Miasta Rybnika.
Pod koniec roku sfrezowano asfalt na ulicy Strzeleckiej od ronda przy ulicy Żużlowej do mostu nad rzeczką i jeszcze na dwóch krótkich fragmentach w środku Strzeleckiej.
O remoncie ulicy Strzeleckiej pisaliśmy TUTAJ
Udało się położyć jedną warstwę i spadł śnieg. Do dziś kierowcy omijają lekko wystające studzienki i znaki. Mieszkańcy pytają, kiedy droga zostanie dokończona.
- Rzutem na taśmę z końcem roku zostały przeniesione na ulicę Strzelecką środki przeznaczone na ulicę Górnośląską, które nie starczyłyby już na wykonanie większego fragmentu. Mieszkańcy zgłaszali temat naprawienia ulicy Strzeleckiej jako projekt do budżetu obywatelskiego, co prawda nie wygrał, ale wydziały dróg i inwestycji dostrzegł tę potrzebę. Dlatego postanowiliśmy zrobić Strzelecką. W grudniu pogoda pozwoliła na frezowanie asfaltu i położenie warstwy wyrównawczej. Ale przyszła zima, która nie pozwoliła dokończyć robót - mówi nam Jacek Hawel, dyrektor Centrum Inwestycji w Urzędzie Miasta Rybnika.
Tłumaczy, że obecne temperatury wciąż nie pozwalają na położenie asfaltu modyfikowanego polimerami.
- Wymóg jest jeden - co najmniej 10 stopni powyżej zera. Ktoś może powiedzieć, że był jeden czy dwa dni z wysoką temperaturą, ale asfalt nie ma 10 stopni, grunt jest przemarznięty. Wykonawca dający gwarancję musi zreazlizować pracę w dobrych warunkach pogodowych. Dlatego przedłużyliśmy umowę do końca marca.
Ale jak pojawi się kilka dni cieplejszych, prace zostaną wykonane wcześniej.
Wartość zadania to 260 tysięcy złotych. Nie możemy ich wyrzucić w błoto. Muszę patrzeć na pieniądz i odpowiedzialność - mówi Jacek Hawel.
Zauważa, że ktoś może powiedzieć, że są urządzenia, które pozwalają podgrzać nawierzchnię, ale to podnosi koszty.
- Zdajemy sobie sprawę, że konieczność wymijania studzienek to pewien dyskofort, ale przynajmniej nie ma dziur, które były tam wcześniej - zauważa Hawel.