Lato z rybnickim Fikołkiem

13.07.2024 Miasto

Tenis, pływanie, rower, a może żagle? Po co wybierać, skoro można cieszyć się każdym z tych sportów, tak jak nasza bohaterka. Z dwójką, trójką, a może z piątką dzieci? Po co się ograniczać, skoro można spędzić lato nawet z 200 dzieci? Tak jak nasza bohaterka Małgorzata Błaszczyk, dla znajomych Gocha, pasjonatka aktywnego stylu życia, która 18 lat temu otworzyła w naszym mieście Akademię Zdrowia „Fikołek”. I niestrudzenie zachęca małych i dużych do ruchu i rekreacji. 

Małgorzata Błaszczyk planuje aktywne wakacje, również dla 200 dzieci! Autorka zdjęcia Ola Kubica jest fotografką i portrecistką, autorką projektu „Rybnickie kobiety”, do którego zaprosiła nietuzinkowe rybniczanki

Małgorzata Błaszczyk od dziecka lubiła sport – trenowała tenis ziemny i lekkoatletykę. Bielszczanka z urodzenia sporo pływała, próbowała też dżudo, a nawet saneczkarstwa. Od dziecka wiedziała, że chce być nauczycielką WF-u. Udało się, ale dziś do swojego CV Gocha może dopisać też: instruktorka pływania, tenisa ziemnego i narciarstwa, żeglarz jachtowy, a do tego mama dwóch dorosłych już synów i żona trenera żeglarstwa. Kiedy w 2006 otwierała Fikołka, uczyła WF-u w Mechaniku. Lubiła tę pracę, ale po 15 latach spędzonych w szkole zapragnęła czegoś więcej.

– Zawsze chciałam stworzyć firmę, która wprowadzałaby dzieci w świat sportu rekreacyjnego, niekoniecznie wyczynowego, bo rekreacja jest dla wszystkich. Zależało mi na tym, by pokazać im sport z nieco innej strony, sprawić, by stał się ważną częścią ich życia, naturalną, jak mycie zębów czy jedzenie – mówi.

Nie było łatwo, zaczynała w pojedynkę, od jednego dziecka, dziś w Fikołku pracuje 10 instruktorów, nie licząc ratowników i opiekunów obozów i półkolonii, jakie latem i zimą akademia organizuje nawet dla 200 dzieci.

Fikać z Fikołkiem!

– Będą żeglować, jeździć na rowerach, pływać na desce SUP, grać w tenisa ziemnego. Planujemy gry zespołowe i podchody w terenie, baloniadę, festiwal kolorów, warsztaty zielarskie czy nocne szukanie skarbów. Z nami nie ma czasu na nudę ani na siedzenie z nosem w telefonie – mówi Gosia.

Obozowicze pojadą w Bory Tucholskie i na Kaszuby, półkoloniści będą wypoczywać w Stodołach.

– Zależy mi, by dzieci, które są dziś mocno przebodźcowane, miały jak najczęstszy kontakt z naturą. W Fikołku stawiamy na ruch, zdrową głowę i zdrowe odżywianie, dlatego zachęcamy dzieci, by wybierały ruch w lesie zamiast komputerów i telefonów czy wodę zamiast soków – mówi rybniczanka.

Lato z Fikołkiem nigdy nie jest nudne. Zdj. Akademia Zdrowia "Fikołek"

Najmłodsze dziecko z jakim wypoczywała – pięcioletnia Kasia, uczestniczka obozu zimowego – dziś jest maturzystką i wolontariuszką na półkoloniach Fikołka.

– I to jest piękne! Ale jeszcze fajniejsze jest to, że dorosłe już fikołkowe dzieciaki przyprowadzają na zajęcia swoje maluchy – cieszy się Gosia Błaszczyk, która od października do czerwca na basenie w Budowlance prowadzi też kursy pływania.

Korzysta z nich średnio ok. 200 dzieci miesięcznie. Gocha pływała od dziecka, ale nie była fanką basenowej rutyny „od ściany do ściany” i była zbyt niska, by zająć się tym na poważnie, ale przez lata zdobyła wiedzę i umiejętności, by z pasją uczyć pływania.

– Często słyszę, że jestem jedynym instruktorem, który zamiast stać na brzegu, siedzi z kursantami w wodzie, ale uważam, że tak jest dla nich lepiej, a poza tym kocham wodę. Woda rozluźnia, odpręża i oczyszcza. Pływanie to rodzaj medytacji, szczególnie na otwartym akwenie. Uwielbiam pływać w morzu czy w jeziorze, bo lubię kontakt z naturą. Dlatego podobną frajdę daje mi żeglarstwo, w którym liczy się przygoda z wodą, wiatrem, naturą. Nic dziwnego, że żeglowanie pokochali też moi synowie oraz mąż Jacek – opowiada.

- Frajdę daje mi też żeglarstwo, w którym liczy się przygoda z wodą, wiatrem, naturą. Nic dziwnego, że żeglowanie pokochali też moi synowie oraz mąż Jacek – opowiada nasza bohaterka. Zdj. Ola Kubica

Poznali się na obozie narciarskim, w Rybniku zamieszkali po ślubie, prawie 30 lat temu. – Synów Cypka i Kacpra nauczyłam jazdy na nartach i snowboardzie, gry w tenisa i pływania, ale oni wybrali żeglarstwo, po tacie. Żeglowali od szóstego roku życia – opowiada. Dziś żeglują rekreacyjnie, jeden mieszka w Gdyni i projektuje jachty, drugi w Szwecji i jest kucharzem.

– Dlatego trochę się martwię o przyszłość Fikołka. Dużo miłości przelałam na to moje trzecie dziecko i wciąż mam mnóstwo pomysłów. Jestem typem pofyrtańca, na szczęście mój mąż sprowadza mnie na ziemię, bo często działam na zasadzie bodziec-reakcja. Jak zbytnio wymyślam, słyszę: wsiądź na rower! – mówi z uśmiechem.

Praca jest dla niej bardzo ważna, ale dziś już tak nie goni. – Chyba znalazłam sama siebie – dodaje.

Dziadek w basenie

Do pływania zachęca wszystkich, bez względu na wiek. Na jej zajęcia trafiają dzieci oraz seniorzy. Mówi, że dorośli są najgrzeczniejszą grupą, ale nie jest im łatwo. 

– Barierą jest głowa – muszą wyjść ze strefy komfortu, przełamać się, nie myśleć o tym, co powiedzą inni. Są bardzo krytyczni w stosunku do siebie, zupełnie niepotrzebnie. Podczas zajęć jestem z nimi w wodzie, pokazuję, pomagam, przytrzymuję, przytulam kiedy trzeba, uczę, co i jak zrobić. Fajnie jest patrzeć na ich radość z własnych postępów – mówi.

Cieszy ją, że coraz więcej osób chce coś zrobić dla siebie. – Dobrze, by tych, którzy chcą się otworzyć na coś nowego, było coraz więcej, zwłaszcza osób po jakichś wodnych traumach. Zachęcam, by potraktowali wodę jako coś, co daje im dobro, bo woda odpręża i wycisza, a zajęcia w wodzie są najmniej kontuzjogenne – mówi.

Wspomina też pewnego kursanta, emeryta po zawale, któremu kardiolog zalecił pływanie. Szkopuł w tym, że nie umiał pływać. Na szczęście trafił do Gochy.

– Dziś pływa czterema stylami, kupił bojkę asekuracyjną i pływa na otwartych akwenach – mówi.

Meksykanie też fikają

Od czterech lat Małgorzata Błaszczyk realizuje z mieszkańcami dzielnicy Meksyk rekreacyjno-sportowe projekty w ramach budżetu obywatelskiego, a z propozycją wyszła dyrektorka Zespołu Szkół Budowlanych dr Katarzyna Wróbel.

– Właśnie zakończyliśmy czwartą edycję, więc myślałam, że pora na zmiany, ale usłyszałam: – Gocha, no co ty! Nadal więc słucham tego, czego chcą mieszkańcy – opowiada.

A chcą: nauki pływania dla dzieci, młodzieży i dorosłych, zajęć aquafitnessu czy jogi. – Co roku dodajemy też jakieś nowe elementy: zawody pływackie na wesoło, spływ kajakowy czy grill z rajdem rowerowym – mówi. Cieszy ją ta współpraca i zaangażowanie mieszkańców. Nic więc dziwnego, że 17 czerwca w UM złożyli kolejny wspólny projekt „Meksyk pływa i ćwiczy – sport dla całej dzielnicy”.

Swoje wakacje Gocha Błaszczyk planuje dopiero we wrześniu. Zdj. Ola Kubica

Przed Gosią kolejne intensywne lato – półkolonie i obozy, więc wakacje planuje dopiero we wrześniu.

– Przerobiliśmy busa na kampera, więc wciskamy się w największe dziury, by unikać tłumów. Szukamy kontaktu z naturą, by wreszcie wypocząć i spotkać się z samym sobą. Zabieramy SUP-a i rowery. Będziemy też pływać – planuje aktywne wakacje. 

Ale w przypadku Gosi Błaszczyk nie może być inaczej!

 

O autorce zdjęć Oli Kubicy i bohaterkach jej projektu "Rybnickie kobiety" przeczytacie tutaj

 

Dziennikarz
Sabina Horzela-Piskula

Zobacz także

Blondynka za kółkiem rybnickiego autobusu
Blondynka za kółkiem rybnickiego autobusu

Blondynka za kółkiem rybnickiego autobusu

Na kłopoty... Zawadzka!
Na kłopoty... Zawadzka!

Na kłopoty... Zawadzka!

Kobiecy Rybnik
Kobiecy Rybnik

Kobiecy Rybnik

Rybniczanki oczami rybniczanki
Rybniczanki oczami rybniczanki

Rybniczanki oczami rybniczanki

do góry