Pod parasolem w écru
Czerwone i zielone parasole na zdjęciach Zenona Kellera z lat 90. Ktoś może powie: „kiedyś było jakoś fajniej”, ale raczej uśmiechnie się do swojej młodości i łyku piwa pod działającym jeszcze browarem przy rynku niż estetycznego wrażenia z przeszłości.
Bo fajniej, przynajmniej jeśli o estetykę chodzi, w tamtym czasie raczej nie było. Pamiętam, jak kruszyliśmy kopie o te kolorowe parasole, niejeden bronił wesołego kiczu, za którym dziś, chroniąc się przed słońcem pod płachtą écru, raczej nie tęskni.
Rybnik znów dyskutuje, dziś w końcu bardziej świadomie, o estetyce w przestrzeni miejskiej.
Czy wielkie plastikowe, zielone donice ustawiane do niedawna na rybnickim deptaku to hit czy kicz? Czy krzykliwy szyld jubilera na pięknej elewacji ledwo co odbudowanego Świerklańca wykonano ze smakiem? Reklama wątpliwej urody raczej nie przyciągnęła klientów, bo sklep już zamknięto.
Wiecie, że na ulicy Powstańców są apartamenty, które wynajmują goście, mimo że nad drzwiami nie ma żadnej informacji o wolnych pokojach? Może w dobie smartfonów billboardy w ogóle nie mają sensu? A przynajmniej nie muszą krzyczeć.
- Za te same pieniądze można kupić dobrą i złą reklamę. Za tę samą kwotę można kupić dobrą i złą farbę - mówi Henryk Mercik, miejski konserwator zabytków w Rybniku.
Podczas dyskusji o Parku Kulturowym w Rybniku znów będziemy wykłócać się o wolność tym razem do wieszania szpetnych szyldów i generalnego bezguścia. A potem wyjedziemy na wakacje i będziemy zachwycać się bielą kamiennych murów w Makarskiej, których nikt nie bazgrze i nie przykrywa billboardami. Będziemy chwalić się zdjęciami z austriackich wiosek, które wychodzą jakoś lepiej niż w Wiśle, nie dlatego, że Alpy są wyższe od Beskidów - po prostu tamtejszych pejzaży nie ubarwia „wielka karkówka” czy reklama hotelu zasłaniająca cały las.
Może podczas naszych wakacyjnych wojaży zauważymy, że w Zakopanem, któremu dotąd wybaczaliśmy wiele, ulica Krupówki wygląda już nieco lepiej, odkąd zdjęto trochę neonów i kramów z chińszczyzną wraz z wprowadzeniem Parku Kulturowego? Może na ulicy Piotrkowskiej w Łodzi zjemy burgera w McDonaldzie, do którego zaprasza kremowe logo zamiast krzykliwej czerwieni? I zapragniemy jeszcze piękniejszego Rybnika?
Aleksander Król redaktor naczelny „Gazety Rybnickiej”