Teatr na trudne czasy
O tym, co jest grane, hymnie Rybnika i śląskich symbolach rozmawiamy z Michałem Wojaczkiem, który został dyrektorem Teatru Ziemi Rybnickiej na kolejną kadencję.
O tym, co jest grane, hymnie Rybnika i śląskich symbolach rozmawiamy z Michałem Wojaczkiem, który został dyrektorem Teatru Ziemi Rybnickiej na kolejną kadencję.
Pewnie wiele pomysłów na kolejną kadencję, ale jak robić teatr, gdy trzeba oszczędzać?
Rzeczywiście, nie poszalejemy. Koszty energii, usług, pracy i wszystkiego, co nas dotyka, bardzo mocno rosną, a dotacja z urzędu miasta po raz trzeci będzie na tym samym poziomie. Pieniądze nie są przeznaczone wyłącznie dla teatru, ale też jednostek, które obsługujemy, czyli klubu Harcówka, Punktu Informacji Miejskiej Halo! Rybnik, estrady plenerowej w Kampusie. Niestety nie mamy już też takich przychodów, jak w czasach przedpandemicznych - choć nie narzekamy na brak widzów, to jednak często nie mamy tak jak wcześniej 100-procentowego obłożenia sali, a 80-procentowe. Właśnie te 20 procent często stanowiło zysk, który mogliśmy przeznaczać na zdarzenia mniej komercyjne. Przed pandemią był nawet taki moment, że przestaliśmy drukować plakaty, bo bez nich udawało się „sprzedawać” prawie 100 procent repertuaru. Wraz z COVID-em ta działalność została wstrzymana.
A gdy po pandemii udało się nam na nowo pozyskać widzów, wybuchła wojna za naszymi granicami, co znów przełożyło się na frekwencję w teatrze. Teraz mamy drożyznę i ludzie rachują swoje potrzeby. Słyszą to nasze panie pracujące przy kasie. Kiedyś ktoś mógł pozwolić sobie na trzy wydarzenia artystyczne w teatrze, a teraz stać go tylko na jedno. Ale mimo wszystkich trudności ludzie nadal chcą się spotykać. W trudnych czasach teatr działa terapeutycznie.
Prezydent zapowiedział, że nie będzie m.in. rybnickiej majówki, którą współorganizowaliście. Wypadną też inne festiwale od lat kojarzone z miastem?
Zaciskamy pasa organizacyjnego w imprezach plenerowych, zaś festiwale organizowane przez teatr odbędą się w ograniczonej formie. Na przykład zamiast dwóch dni festiwalowych będzie jeden i zaprosimy też mniej artystów. Poszukujemy również sponsorów, mecenasów, bo niektóre wydarzenia jak np. Rybnicka Jesień Kabaretowa, która jest bardzo rozpoznawalna w Polsce, potrzebuje wsparcia z zewnątrz.
Rybniczanin to bardziej odbiorca Zenka Martyniuka czy Krzesimira Dębskiego?
Nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie, bo podczas całej mojej poprzedniej, 7-letniej kadencji nie było u nas zespołu disco polo. Co prawda były czynione w Rybniku próby organizacji festiwalu disco polo i okazało się, że gdy było on wydarzeniem płatnym, to frekwencja nie była zbyt duża. W teatrze obok wydarzeń z kręgu kultury wyższej, organizujemy również imprezy nieco lżejsze. Na przykład proponujemy co roku biesiady śląskie, w których prezentowana jest śląska scena muzyczna z tzw. zicpolkami. Rybnik jest mocno zakorzeniony w śląskości i tego typu koncerty i spektakle cieszą się dużym zainteresowaniem. Bardzo dobrze sprzedają się również komedie z udziałem gwiazd serialowych i telewizyjnych. Ludzie lubią się pośmiać. Troszkę lżejszy repertuar wynika też z potrzeb naszej sali widowiskowej, która jest bardzo duża, przeznaczona na 650-osobową publikę. By ją zapełnić, musimy organizować także wydarzenia komercyjne. Jednak często staramy się pokazywać rzeczy ambitne, trudniejsze, wywołujące dyskusję, dlatego zapraszamy teatry, które pokazują sztukę z większymi wartościami artystycznymi. Stąd dobra współpraca z Teatrem Śląskim, z którym m.in. współprodukowaliśmy „Dracha” Szczepana Twardocha. [Red. w styczniu Teatr pokazał „Byka”, czyli najnowszą sztukę Twardocha, którą autor współreżyseruje z Robertem Talarczykiem].
Na co jeszcze możemy się cieszyć w tym roku?
Cały czas pracujemy nad repertuarem. W październiku chcemy zaprosić Leszka Możdżera, który w Rybniku jeszcze nigdy nie grał. Z kolei podczas Dni Literatury planujemy wieczór ze Zbigniewem Zamachowskim, Grupą MoCarta, Andrzejem Poniedzielskim… Będziemy organizować festiwale, które się sprawdzają i które mają wartość edukacyjną, jak np. Silesia Gospel Festival, który przenieśliśmy w tym roku z grudnia na marzec. Kontynuujemy też Rybnicką Jesień Chóralną, czyli festiwal sięgający do tradycji śpiewaczej ziemi rybnickiej i śląskiej.
Podczas zeszłorocznej edycji duże uznanie zyskało prawykonanie utworu „Ziemia węgla” Janiny Podlodowskiej. To znany wiersz, którego fragment umieszczony jest na rewersie jednego z insygniów miejskich - łańcucha prezydenta miasta Rybnika. Wykonanie tego utworu zrobiło olbrzymie wrażenie na prezydencie. Powstał pomysł, by utwór ten stał się hymnem miasta.
Rybnik doczeka się swojego hymnu?
Czynimy starania, by tak się stało. Chcemy zaprezentować go na Dniach Rybnika, które choć w bardzo skromnej formule, to jednak się odbędą. Ten hymn połączy znakomite osobowości miasta - Janinę Podlodowską i Jacka Glenca, kompozytora muzyki współczesnej i jazzowej, który napisał do niego muzykę. Ten hymn będzie bardzo rybnicki.
Od jakiegoś czasu w TZR działa młodzieżowy Teatr na Pół. Doczekamy się teatru dla dorosłych? Mamy fantastyczny budynek, ale brakuje etatowych aktorów…
Mając taką bazę lokalową, czyli tak dużą salę przeznaczoną dla 650 widzów, trudno byłoby prowadzić teatr etatowy. Mało jest teatrów zawodowych, które mają tak potężne sale. Nasza jest przygotowana głównie do działalności impresaryjnej. Aczkolwiek pierwsze działania, zmierzające do powstania może nie teatru etatowego, ale własnego repertuaru czynione są od dwóch lat wspólnie z Teatrem Lalek Marka Żyły. Marek to człowiek o wielu talentach i pomysłach, a w jego spektaklach grają często osoby, które wykształciły się w grupach teatralnych w Teatrze Ziemi Rybnickiej. Te przedsięwzięcia idą w stronę teatru profesjonalnego. Są bardzo dobrze wyprodukowane, w pełni autorskie, począwszy od scenariusza przez stroje, muzykę, scenografię. To teatr skierowany niby dla dzieci, ale w taki sposób, że dorosły bardzo dużo z niego wyniesie. Gościmy różne teatry i na prawdę nie mamy się czego wstydzić. Takie spektakle jak „Alicja w Krainie Czarów” albo „Opowieść wigilijna” zrobione są na bardzo wysokim poziomie. Poza tym nie ma zbyt wielu teatrów lalek i aktora, dlatego nasz mógłby być fajną marką Rybnika.
Taką marką będzie też budowane przy ul. Hallera Centrum Edukacji Artystycznej?
Tak sądzę. Będziemy administrować tym budynkiem, dlatego będzie to dla nas kolejne wyzwanie. CEA zacznie swoją działalność od początku 2024 roku, dlatego od połowy przyszłego roku zaczniemy przygotowywać tam całą bazę i wyposażenie pod organizację wystaw na europejskim poziomie. Będą połączone z multimediami, muzyką i wydawnictwami. To duże wyzwanie, dzięki któremu może powstać instytucja, która będzie wyróżniała Rybnik. Sam budynek teatru wyróżnia się pod względem architektonicznym na Śląsku.
Nowy Miejski Konserwator Zabytków przyznał, że jego zdaniem mógłby zostać wpisany na listę zabytków. To dobry pomysł?
Nie wiem, czy to dobry pomysł, bo w momencie, gdy budynek staje się zabytkiem, nakładane są na niego dość duże obowiązki w kwestii remontów i wszelkich prac, które trzeba konsultować z konserwatorem. Prawdopodobnie status budynku byłby podniesiony, ale on i tak jest wysoki.
Rybnicki teatr jest uważany za ikonę śląskiej architektury późnego modernizmu.
Ostatnio dostaliśmy zaproszenie z Biblioteki Śląskiej do współtworzenia publikacji o tym budynku. Miałaby ona zostać wydana na jubileusz 60-lecia Teatru Ziemi Rybnickiej w 2024 roku. Rozmawiał Aleksander Król